Dawno mnie tu nie było, ale to nie oznacza, że nie czytam. Czytam, czytam i to dość sporo .
O istnieniu "nocnych wiedźm" dowiedziałam się z... powieści "Łowczyni" i od razu chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o radzieckich lotniczkach, które walczyły z hitlerowcami. I tak trafiłam na bardzo dobrą monografię o młodych dziewczynach, które latając na samolotach, które delikatnie mówiąc, nie były szczytem techniki, starały się wyrządzić, jak najwięcej strat wrogowi.
Polecam: Luba Winogradowa "Nocne wiedźmy. Na wojnie z lotnikami Hitlera".
Następnie przeniosłam się jeszcze dalej w czasie. Do roku 79 n.e. w okolice Neapolu, a konkretniej do... Pompejów. Wydarzyło się to za sprawą niezawodnego, niesamowitego opowiadacza starożytności: Alberto Angela "Pompeje. Trzy ostatnie dni". Napisana niczym thriller podróż w czasie do miasta, które nie przeżyło katastrofy naturalnej. Jak zawsze u Angela wyruszamy na spacer po mieście, które za kilkadziesiąt godzin przestanie istnieć. Zegar tyka. Oczami wyobraźni widzimy zwyczajnych mieszkańców, ich codzienną krzątaninę, odwiedzamy domy, sklepy, przyglądamy się funkcjonowaniu akweduktu, wchodzimy do term. Za chwilę to wszystko przestanie istnieć.Jednocześnie dowiadujemy się co się działo w ciągu tych trzech dni we wnętrzu Wezuwiusza, który... wcale Wezuwiuszem nie był.
Dobrą powieścią też nie pogardzę. Ostatnio zauważyłam, że w moje ręce trafiają całkiem dobre powieści, których akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej. "Słowik" Kristin Hannah jest powieścią, która na długo pozostanie w pamięci. Jej akcja toczy się we Francji, w małym miasteczku, ale nie tylko. Dwie siostry starają się przetrwać hitlerowską okupację. Każda na swój sposób. Poruszająca i dobrze skonstruowana opowieść z pełnokrwistymi bohaterami.
I na koniec. Kto jeszcze wierzy, że Stany Zjednoczone Ameryki są krajem miodem i mlekiem płynącym, niech weźmie do ręki "Nomadland. W drodze za pracą" Jessici Bruder. Setki, a może tysiące zwykłych ludzi, pracujących przez całe życie z powodu recesji, kryzysu. czasem złych inwestycji straciło dorobek życia. Straciwszy pracę i dach nad głową, zamieszkali w kamperach, przyczepach kempingowych i jeżdżą po całym kraju w poszukiwaniu dorywczej pracy. A są to ludzie po 50-tce, 60-tce i starsi.