Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Jaką książkę obecnie czytacie i jaką polecacie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
599 odpowiedzi w tym temacie

#481 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3574 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 18 luty 2021 - 18:42

Książka ta jest kolejnym dowodem na to, że Rosja, a właściwie jej mieszkańcy, wymyka się wszelkim próbom racjonalnego zrozumienia.

 

Bo rozumem Rosji nie obejmiesz... Można próbować wątrobą, ale to udało się tylko nielicznym...

 

 

 

Wojna_stuletnia_cover_sklep.jpg

 

Obecnie czytam "Wojnę stuletnią" Jeana Faviera. Tytuł w zasadzie też mówi sam za siebie.


  • 0

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#482 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 01 marzec 2021 - 07:45

Ostatnie moje lektury były dość ciężkie, więc tym razem sięgnęłam po coś lżejszego: Sławomir Koper "Sekretne życie autorów lektur szkolnych. Nie tacy święci jak ich malują".

 

841639-352x500.jpg


  • 1

#483 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 13 marzec 2021 - 13:05

Ostatni, czwarty tom cyklu Elżbiety Cherezińskiej nosi taki sam tytuł, jak cały cykl: "Odrodzone królestwo".

 

855133-352x500.jpg


  • 1

#484 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 23 marzec 2021 - 09:56

9788377734582.jpg

 

 

Obóz w Świętochłowicach-Zgodzie (Schweintochlowitz), gdzie w lutym 1945 roku niemal od razu miejsce
żydowskich więźniów zajęli więźniowie niemieccy, stanowił jeden z najwymowniejszych przykładów na konsekwencje takiej praktyki.
Dwudziestoletni komendant tego obozu, oficer polskiej bezpieki (UB) Aleksy Krut, kierował personelem w wieku od 17 do 23 lat
[53] i zaprowadził system zorganizowanego i zajadłego maltretowania internowanych, nie skrywając nawet zamiaru doprowadzenia w ciągu pięciu miesięcy do tego, czego nazistom nie udało się urzeczywistnić w tym obozie w trakcie pięciu lat. Kiedy w maju miejsce Kruta zajął jego zastępca Salomon Morel, starszy odeń o zaledwie sześć lat, cel taki prawie został osiągnięty. Za sprawą bezprzykładnego fizycznego znęcania się – więźniowie, dręczeni przez strażników i nadzorców, byli zmuszani przez personel obozu do bicia się nawzajem – braku pożywienia, przepracowania i epidemii tyfusu wśród internowanych, której skutki Morel mógł świadomie nasilić, zmarło znacznie powyżej jednej trzeciej spośród 5 tysięcy więźniów do czasu zamknięcia tego obozu przez Urząd Bezpieczeństwa w Katowicach w listopadzie 1945 roku[54].
[...]  Czesław Gęborski, młody komendant obozu w Łambinowicach, został zdjęty ze stanowiska w październiku 1945 roku, po tym jak rozkazał strażnikom strzelać do etnicznych Niemców usiłujących uciekać z obozowych baraków, które ogarnął pożar. Szybko wszak powrócił do łask polskich władz i otrzymał awans na kapitana bezpieki. W 1956 roku rząd Władysława Gomułki ponownie wszczął śledztwo w jego sprawie, lecz je umorzono. Po upadku komunizmu polska prokuratura w końcu, w roku 2000, postawiła Gęborskiego w stan oskarżenia za mordowanie, torturowanie i gwałcenie więźniów. Choć zgromadzono mnóstwo obciążających go dowodów, do zakończenia procesu nie doszło przed śmiercią Gęborskiego w 2006 roku. Salomon Morel, komendant obozu w ŚwiętochłowicachZgodzie, zapłacił za popełnione zbrodnie jeszcze mniejszą cenę. Morel tak zasłynął z nadużyć, jakich się dopuszczał, że dyrektor Departamentu Więziennictwa i Obozów pułkownik Teodor Duda ukarał go jesienią 1945 roku trzydniowym aresztem i zmniejszeniem pensji. Jednak Morel, podobnie jak Gęborski, szybko znowu zaczął piąć się po szczeblach kariery, a w 1968 roku odszedł na emeryturę w randze pułkownika. Główna Komisja Badań Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła w roku 1990 dochodzenie w sprawie poczynań Morela w Świętochłowicach-Zgodzie, co skłoniło go do emigracji do Izraela. Złożone przez polskie władze w latach 1998 i 2003 podania o ekstradycję Morela zostały odrzucone przez izraelskie Ministerstwo Sprawiedliwości, które uznało, że „nie ma podstaw do

oskarżania pana Morela o poważne przestępstwa, a już na pewno nie o ludobójstwo i zbrodnie przeciwko narodowi polskiemu”[133]. Stawiane mu
zarzuty, jak stwierdził były dyrektor Światowego Kongresu Żydów (WJC), były wynikającą z przesłanek politycznych próbą osób zaprzeczających
historycznej prawdziwości Holokaustu oraz neonazistów „zrelatywizowania” niemieckich zbrodni na Żydach. Morel zmarł w Tel Awiwie w 2007
roku
[134].
Jeśli pominąć winę Morela – dowody są tu mocne i niepodważalne – to w przytoczonej wypowiedzi dyrektora WJC jest nieco prawdy o zapędach
niektórych Niemców do zrównywania obozowych doświadczeń Żydów i innych ofiar nazistowskich Niemiec w czasie II wojny światowej  późniejszymi niedolami i cierpieniami etnicznych Niemców. Skrajnie prawicowa Deutsches Volksunion zalicza Gęborskiego, Morela, Ignacego Cedrowskiego i Jana Dragojlovicia (szefa obozu dla kobiet i dzieci w miejscowości Bački Jarek w Jugosławii), obok takich postaci jak Arthur („Bomber”) Harris i Dwight Eisenhower, do przestępczego grona „100 straszliwych oprawców i katów w wojnie eksterminacyjnej z Niemcami”
[135].
 


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 23 marzec 2021 - 12:22

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#485 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 27 marzec 2021 - 16:53

640x320_wojna_niemcow.jpg

Pewna studentka w liście do domu zastanawiała się nad własną reakcją na widok esesmanów zaganiających polskich chłopów do stodoły w czasie jednego z takich wypędzeń:
Współczucie dla tych kreatur? Nie, najwyżej byłam zdumiona, że tacy ludzie w ogóle istnieją, ludzie, którzy w samym swoim sposobie bycia są tak nieskończenie obcy i niezrozumiali dla nas, że nie sposób do nich dotrzeć. Po raz pierwszy w naszym życiu spotykamy ludzi, których życie lub śmierć są nam całkowicie obojętne
Dla Polaków jedynym sposobem zabezpieczenia swych praw własności było zaliczenie do „Niemców" poprzez wpisanie się na nową „Listę Narodową", którą sporządzono na ziemiach polskich wcielonych do Rzeszy.
Uznanie za Niemców automatycznie uprawniało rodzinę do wyższych 
racji żywnościowych, lepszego wykształcenia oraz uzyskania lepszej pracy. W odróżnieniu od twardej linii Greisera, który powierzył SS sprawdzenie pochodzenia „rasowego" ludności, władze innych regionów, otrzymawszy wolną rękę w kwestii realizacji programu „regermanizacji", nie były tak pryncypialne i wolały zachować wykwalifikowaną siłę roboczą, która miała kluczowe znaczenie dla utrzymania poziomu produkcji przemysłowego okręgu górnośląskiego. Tam praktycznie cała miejscowa ludność została uznana za „Niemców". Z kolei w okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie [obejmującym Pomorze Wschodnie - przyp. tłum.], który w 1939 roku stał się miejscem największej przemocy wobec Polaków ze strony bojówek volksdeutschów, większość ludności uznano za „Niemców" lub „posiadających cechy niezbędne, aby stać się pełnoprawnymi członkami niemieckiej wspólnoty narodowej". Wszystko zależało od tego, jak zachowywała się konkretna osoba. Podobnie jak w Alzacji, dla mężczyzn jednym z testów lojalności była służba w Wehrmachcie
Polaków, którzy nie zostali zakwalifikowani do żadnej z tych kategorii, czekały surowe lekcje. Bez względu na różnice między poszczególnymi Gaue oraz między terenami wcielonymi do Rzeszy a Generalnym Gubernatorstwem cel pozostawał ten sam. Wiele niemieckich zarządzeń zakazywało nauczania w polskich szkołach wszelkich przedmiotów uznawanych za przydatne do kształtowania patriotyzmu - historii, literatury narodowej, geografii i wychowania fizycznego. W Kraju Warty całkowicie zakazano nauczania w języku polskim. Szkołom zabroniono jednak również nauki prawidłowej gramatyki języka niemieckiego, żeby „Polacy nie mogli podawać się za Niemców". Po tym, jak większość polskich nauczycieli i księży w tym regionie została stracona lub wypędzona, władze Kraju Warty utworzyły duże klasy, które spotykały się na ledwie kilka godzin dziennie. Prowadzenie zajęć powierzano żonom niemieckich rolników
i podoficerom, a musztrowali oni polskie dzieci, aby wpoić im poczucie „czystości i porządku oraz pełne szacunku postępowanie i posłuszeństwo wobec Niemców"
 


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 28 marzec 2021 - 09:57

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#486 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 04 kwiecień 2021 - 15:06

T295119.jpg

„Klasycznym i często powtarzanym błędem jest rzutowanie na przeszłość aktualnych wypowiedzi Antka Macierewicza. Tych o Smoleńsku i tych, które są gorsze od wypowiedzi komunistów (że niby prawdziwi Polacy są tylko w PiS, a cała reszta to obcokrajowcy i tak dalej). Tymczasem podstawowe pytanie brzmi: JAK TO SIĘ STAŁO? [wyróżniłem ten fragment wypowiedzi, bo gdy go usłyszałem, zrozumiałem, jak trzeba zatytułować niniejszą książkę]. Jak doszło do tego, że z młodego, wspaniałego chłopaka powstał dzisiejszy Antoni?


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 04 kwiecień 2021 - 15:08

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#487 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 12 kwiecień 2021 - 13:20

Alberto Angelo "Kleopatra. Królowa, która rzuciła wyzwanie Rzymowi i zdobyła wieczną sławę". Nikt tak nie potrafi pisać o przeszłości, jak ten włoski historyk. Dzięki niemu starożytne miasta tętnią życiem, a postaci historyczne są krwi i kości. Trójwymiarowe, a nie jak w podręcznikach płaskie i byle jakie.

 

886136-352x500.jpg


  • 1

#488 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 16 kwiecień 2021 - 11:25

T249111.jpg

W latach Wielkiego Terroru, kiedy zabijano setki tysięcy ludzi, na napływające masowo zapytania rodziny w sprawie wyroków zaczęto udzielać ustnej odpowiedzi: „dziesięć lat bez prawa do korespondencji”. Tajemnicą otoczone były losy aresztowanych, a później – straconych. Początkowo w strukturach WCzK nie było specjalnych stanowisk dla katów ani nawet przekonania, że etatowi egzekutorzy są potrzebni. Założenie (i w rezultacie – praktyka) było takie, że w razie potrzeby wykonanie wyroku śmierci przez rozstrzelanie jest obowiązkiem każdego czekisty. W Moskwie w 1918 roku „carskich ministrów” rozstrzeliwano na Chodyńskim Polu. Robili to czerwonoarmiści, następnie zastąpieni przez Chińczyków. Później pojawiło się „coś w rodzaju instytucji najemnych katów – zawodowców, do których czasami dołączali dorywczy egzekutorzy hobbyści"

[..]

.Los oprawców nie był lekki. Rodziny widywały ich rzadko, a kiedy już wracali do domu po nocnej „robocie”, zazwyczaj byli pijani. Jak tu nie pić przy tak parszywym zajęciu. Po egzekucjach najczęściej urządzali popijawę. Jeden z nich wspominał: „Oczywiście, wódkę piliśmy do utraty przytomności. Co by nie mówić, ta praca nie należała do lekkich. Tak bardzo byliśmy czasem zmęczeni, że ledwo staliśmy na nogach. A myliśmy się wodą kolońską. Do pasa. Inaczej nie dało się pozbyć zapachu krwi i prochu. Nawet psy na nasz widok uciekały i jeśli szczekały, to z daleka”11. Nic więc dziwnego, że umierali wcześnie albo dostawali pomieszania zmysłów.


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 16 kwiecień 2021 - 11:40

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#489 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 17 kwiecień 2021 - 17:02

Jarosław Górski "Parweniusz z rodowodem. Biografia Tadeusza Dołęgi-Mostowicza". To nie tylko biografia popularnego w latach międzywojennych pisarza. Książka to także wgląd w polityczne i społeczne tło tamtych czasów.

 

893408-352x500.jpg


  • 1

#490 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 30 kwiecień 2021 - 10:08

Opowiesci_z_ostatnich_dni_RGB-185x300.jp

Dusza jego nie była ani wolna, ani dzika, tylko porastała jak wieczna trawa, która przebija się czasem
nawet na gołych kamieniach. Nie sprawił sobie rodziny, porządnego domu, a wyuczył się tyle, że tylko do
najbardziej szmatławych robót się nadawał, nie chciał i zresztą nie mógł się spiąć, wytężyć trochę, nie
chciał zamienić się w mrówkę – mówił. A wódka i tak, bez wysiłku, bez nienawistnej mrówczej pracy,
dawała mu radość. Kiedy Ilja Pieriehud pił do woli, dni przypominały święta. Pijąc z gwinta, słysząc
brzęk butelki, czuł taki zachwyt, jaki odczuwają chyba tylko niemowlęta. Znał sto sposobów produkcji
wódki, wiedział, jak się ją pędzi z ryżu, pszenicy, zgniłych jabłek, trocin, starych babskich szmat
i przekwaszonego kapuśniaku. Utrzymywał też, że jeśli nic takiego nie ma pod ręką, to da się ją zrobić,
mieszając ziemię z wodą. I jeszcze tylko splunąć raz, żeby się zaburzyła! Jak cudownie się czuł,
wypijając pierwszą stopkę po przebudzeniu, jak przenikała mu do środka niczym nagie, świeżo wyklute
pisklę! Jakąś minutę rozkoszował się nią, odrzucając w tył czubatą głowę i czując ciepły trzepot w piersi.
Stopka po stopce ptaszątko podrastało, już rozpościerało skrzydełka w piersi Pieriehuda, która stawała
się przez to szeroka i czysta jak niebiosa. A potem Ilja wzlatywał! Wzlatywał niczym potężny, swobodny
ptak z gorącymi, śpiewnie grającymi piórami, z dzwoneczkami na ogonie połyskującym oksydowaną
stalą. Wznosząc się na zapierającą dech w piersi wysokość, skąd nawet ziemia zdawała się nie większa
niż pomarszczony orzech włoski, kozacka dusza szybowała lub kąpała się w sunących strumieniami
wiatrach, przesiąknięta tytoniem, wódką, Donem i dymem kozackich stanic


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 30 kwiecień 2021 - 10:09

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#491 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 01 maj 2021 - 09:46

Dla odmiany sięgnęłam po powieść "Łowczyni" Kate Quinn. Mniej więcej rok temu przeczytałam "Sieć Alice" tej autorki i byłam zachwycona tą powieścią.

Akcja "Łowczyni" również rozgrywa się tuż po II wojnie światowej. Tym razem rzecz dotyczy tytułowej Łowczyni", zbrodniarki hitlerowskiej, która ucieka przed sprawiedliwością. Próbują ją wytropić dwaj "sprawiedliwi", którzy zatrzymują i oddają sprawiedliwości byłych nazistów. Jestem w trakcie lektury, ale wydaje mi się, że do sprawy wmiesza się była pilotka ZSRR. Akcja może nie porywa tak, jak pierwsza powieść autorki, ale jest niezła :) .

 

4599906691445.jpg


  • 2

#492 adam1991

adam1991

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 5 postów

Napisano 11 maj 2021 - 19:16

Robert Małecki "Zmora". Kolejny bardzo dobry thriller tego autora.
  • 0

#493 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 17 maj 2021 - 14:21

Joanna Łenyk-Barszcz Przemysław Barszcz "Wielkie sekrety dzieł sztuki".

 

pol_pm_Wielkie-sekrety-arcydziel-sztuki-


  • 0

#494 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 05 czerwiec 2021 - 15:51

przedziwna-smierc-europy-b-iext65466922.

Pan Hawkins to dyrektor teatru, który odkrył w średnim wieku, że pochodzi od szesnastowiecznego handlarza niewolnikami, Johna Hawkinsa.
W 2006 roku fundacja Lifeline Expedition (organizująca wyprawy, które mają za zadanie „uzdrowić przeszłość”) zaprosiła go do udziału
w „pokutnej” podróży do Gambii21. W czerwcu tego roku Hawkins przeszedł wraz z dwudziestoma sześcioma innymi potomkami handlarzy niewolników ulicami stolicy Gambii, Banjulu, z kajdanami na rękach i jarzmem na szyi. Maszerując na stadion sportowy z 25 tysiącami miejsc, Hawkins i inni uczestnicy tego przedsięwzięcia mieli na sobie podkoszulki z nadrukowanymi słowami „Bardzo przepraszam”. Z płaczem i na kolanach przeprosili po angielsku, francusku i niemiecku około 18 tysięcy osób na stadionie, po czym wiceprezydent Gambii, Isatou Njie-Saidy, ceremonialnie „wyzwolił” ich z kajdan.

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że udział w takiej ceremonii świadczy o jakiejś psychicznej i moralnej dolegliwości. Pan Hawkins i jego

przyjaciele mieli szczęście, że trafili na tak życzliwych odbiorców swoich przeprosin jak w większości zdeprymowani Gambijczycy, przed którymi
padli na kolana. Nie wszyscy przyjmują tak przychylną postawę wobec zachodniego zwyczaju samobiczowania się. Wiele lat temu, po kolejnym
załamaniu się rozmów pokojowych między Izraelczykami i Palestyńczykami, pewien dziennikarz przeprowadzał wywiad z Jaserem Arafatem w jego siedzibie w Ramallah. Pod koniec rozmowy do pokoju przewodniczącego przyszedł jeden z asystentów z wiadomością o przybyciu delegacji amerykańskiej. Zacierając ręce z radości, że jako pierwszy przekaże światu sensacyjną wiadomość, dziennikarz spytał przewodniczącego, kim są ci Amerykanie. „To jest delegacja amerykańska, która podróżuje po regionie i przeprasza za krucjaty”, odparł Arafat, po czym obaj wybuchnęli śmiechem. Wiedzieli, że Ameryka nie odegrała zbyt prominentnej roli w wojnach, które toczyły się od jedenastego do trzynastego wieku, ale skoro ktoś uważał inaczej, to Arafat nie zamierzał wyprowadzać go z błędu i z radością wykorzystywał jego ignorancję do swoich celów politycznych.

 


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 05 czerwiec 2021 - 15:59

  • 1
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#495 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 02 lipiec 2021 - 15:06

Dawno mnie tu nie było, ale to nie oznacza, że nie czytam. Czytam, czytam i to dość sporo :D .

O istnieniu "nocnych wiedźm" dowiedziałam się z... powieści "Łowczyni" i od razu chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o radzieckich lotniczkach, które walczyły z hitlerowcami. I tak trafiłam na bardzo dobrą monografię o młodych dziewczynach, które latając na samolotach, które delikatnie mówiąc, nie były szczytem techniki, starały się wyrządzić, jak najwięcej strat wrogowi.

Polecam: Luba Winogradowa "Nocne wiedźmy. Na wojnie z lotnikami Hitlera".

 

nocne-wiedzmy-b-iext73346774.jpg

 

Następnie przeniosłam się jeszcze dalej w czasie. Do roku 79 n.e. w okolice Neapolu, a konkretniej do... Pompejów. Wydarzyło się to za sprawą niezawodnego, niesamowitego opowiadacza starożytności: Alberto Angela "Pompeje. Trzy ostatnie dni". Napisana niczym thriller podróż w czasie do miasta, które nie przeżyło katastrofy naturalnej. Jak zawsze u Angela wyruszamy na spacer po mieście, które za kilkadziesiąt godzin przestanie istnieć. Zegar tyka. Oczami wyobraźni widzimy zwyczajnych mieszkańców, ich codzienną krzątaninę, odwiedzamy domy, sklepy, przyglądamy się funkcjonowaniu akweduktu, wchodzimy do term. Za chwilę to wszystko przestanie istnieć.Jednocześnie dowiadujemy się co się działo w ciągu tych trzech dni we wnętrzu Wezuwiusza, który... wcale Wezuwiuszem nie był.

 

891078396o.jpg

 

Dobrą powieścią też nie pogardzę. Ostatnio zauważyłam, że w moje ręce trafiają całkiem dobre powieści, których akcja rozgrywa się w czasie II wojny światowej. "Słowik" Kristin Hannah jest powieścią, która na długo pozostanie w pamięci. Jej akcja toczy się we Francji, w małym miasteczku, ale nie tylko. Dwie siostry starają się przetrwać hitlerowską okupację. Każda na swój sposób. Poruszająca i dobrze skonstruowana opowieść z pełnokrwistymi bohaterami.

 

8e743165f9493a8d842fd-slowik_400.jpg

 

I na koniec. Kto jeszcze wierzy, że Stany Zjednoczone Ameryki są krajem miodem i mlekiem płynącym, niech weźmie do ręki "Nomadland. W drodze za pracą" Jessici Bruder. Setki, a może tysiące zwykłych ludzi, pracujących przez całe życie z powodu recesji, kryzysu. czasem złych inwestycji straciło dorobek życia. Straciwszy pracę i dach nad głową, zamieszkali w kamperach, przyczepach kempingowych i jeżdżą po całym kraju w poszukiwaniu dorywczej pracy. A są to ludzie po 50-tce, 60-tce i starsi.

 

nomadland-w-drodze-za-praca-w-iext721629


  • 3

#496 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6287 postów
  • Skąd:home

Napisano 04 lipiec 2021 - 17:44

Ostatnimi czasy również miałam przyjemność sięgnąć po "Słowika", Kristin Hannah. Przyjemność płynie z czytania, bo czyta się, bez oderwania wzoru, wbijasz go w treść, napisaną adekwatnie do tamtego okresu. Trudne wydarzenia w okupowanej przez Niemców, Francji i losy dwóch sióstr. Skomplikowane i jeszcze bardziej poplątane relacje, bo wojna nie ułatwia niczego. Tylko prawdziwa chęć życia i miłość najważniejszych dla bohaterek osób, pozwala im przetrwać wszystkie okrucieństwa. Wojna zmienia psychicznie i fizycznie człowieka, jakby zaciera prawdziwe DNA. Płowieją włosy, przybywa zmarszczek i zostają ślady... Ciało można złamać w kilka dni, ale nigdy żaden wróg nie przedostanie się do serca. W takich czasach śmierć potrafi być tuż za rogiem, zbiera swoje żniwo. Giną starcy, dzieci, kobiety i całe pokolenia. Jednak pamięć o Nich jest śladem nie do zatarcia. Świetna książka, która na długo pozostanie w mojej pamięci. O sile, odwadze i nadziei, że nawet największe okrucieństwo musi mieć swój kres i prędzej, czy później ma. Polecam gorąco!!! Zaczęłam czytać już Rosyjskie Róże". Marthy Hall Kelly i na pewno z czasem napiszę coś od siebie. Pozdrawiam, M.


  • 2

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#497 Al_Bundy

Al_Bundy

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 599 postów

Napisano 12 lipiec 2021 - 13:50

i-skrwawione-ziemie-europa-miedzy-hitler

Najbardziej
prześladowaną mniejszością narodową w Europie w drugiej połowie lat
trzydziestych nie było około czterystu tysięcy niemieckich Żydów (których liczba
zmniejszała się wskutek emigracji), lecz sześćsettysięczna w przybliżeniu grupa
sowieckich Polaków (których liczba spadała wskutek egzekucji)
[1].
Stalin okazał się pionierem masowego mordu na podstawie kryteriów
narodowych, a Polacy stali się najważniejszymi ofiarami wśród narodowości
sowieckich. Polską mniejszość narodową, podobnie jak kułaków, obciążono winą
za porażki kolektywizacji. Powody wynaleziono już podczas klęski głodu w 1933
roku, by posłużyć się nimi w latach 1937–1938, w epoce wielkiego terroru.

W 1933 roku kierujący ukraińskim NKWD Wsiewołod Balicki wytłumaczył
masowy głód prowokacją siatki szpiegowskiej, którą nazwał „Polską Organizacją
Wojskową”. Według Balickiego „Polska Organizacja Wojskowa” zinfiltrowała
ukraińską organizację partyjną, dając wsparcie sabotującym zbiory ukraińskim
i polskim nacjonalistom, a następnie posłużyła się zagłodzonymi ukraińskimi
chłopami do celów antysowieckiej propagandy. Miała też zainspirować
nacjonalistyczną Ukraińską Organizację Wojskową – swojego parającego się tą
samą krecią robotą i współodpowiedzialnego za głód sobowtóra
[2].
Wymysł ten miał pewne korzenie historyczne. W latach trzydziestych nie było
żadnej „Polskiej Organizacji Wojskowej” – ani na sowieckiej Ukrainie, ani gdzie
indziej.

[...]

„Polska Organizacja Wojskowa” dostarczyła pretekstu, by obarczyć Polaków
winą za niepowodzenia polityki sowieckiej. Po podpisaniu niemiecko-polskiej
deklaracji o niestosowaniu przemocy w styczniu 1934 roku Polaków winiono nie
tylko za klęskę głodu, ale również za pogorszenie się sytuacji międzynarodowej
Związku Radzieckiego. W tym samym miesiącu Balicki oświadczył, że „Polska
Organizacja Wojskowa” odpowiada za utrzymywanie się ukraińskiego
nacjonalizmu.

[....]

Obywatele sowieccy sami musieli „demaskować” się jako polscy agenci.

Ponieważ grupy konspiratorów i scenariusze rzekomego polskiego spisku trzeba
było stworzyć z niczego, ważną rolę w przesłuchaniach odgrywały tortury. Oprócz
tradycyjnego konwejera i stójki wobec wielu Polaków mieszkających w ZSRR
stosowano metodę zbiorowych tortur zwaną „konferencją”. Po zebraniu większej
liczby polskich podejrzanych w jednym miejscu, na przykład w piwnicy budynku
użyteczności publicznej w ukraińskim lub białoruskim miasteczku czy wiosce,
policjant torturował jednego z nich na oczach pozostałych. Gdy ofiara przyznała
się, innych namawiano, by oszczędzili sobie takich samych cierpień i również
złożyli zeznania.

 


Użytkownik Al_Bundy edytował ten post 12 lipiec 2021 - 14:22

  • 0
Bóg dał z kalectwem pokusę nam - i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga - unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy - ja! ja! ja! - zmienić w - my!

#498 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 13 lipiec 2021 - 14:39

Ostatnio trafiają w moje ręce powieści, których akcja toczy się podczas II wojny światowej. Tym razem rzecz dzieje się na drugiej półkuli: w Australii i na terenie dzisiejszej Birmy. Richard Flanagan napisał "Ścieżki północy", powieść będącą połączeniem literatury wojennej i romansu. Jednak ten ostatni wątek bynajmniej nie jest banalny, a piekło, jakie zgotowali Japończycy jeńcom australijskim jest przedstawiony realistycznie. Więźniowie byli wykorzystywani do budowy w dżungli torów kolejowych. Linia połączyła miasta Bangkok w Tajlandii i Rangun w Birmie. A jeśli chodzi o wątek miłosny powiem tylko, że młody lekarz i żołnierz nawiązał romans z młodą żoną swojego...wujka.

 

107533269o.jpg


  • 1

#499 Monia74

Monia74

    Narrator

  • Moderator
  • 1457 postów

Napisano 24 lipiec 2021 - 17:41

Tym razem sięgnęłam po coś lżejszego. Elizabeth Chadwick "Irlandzka księżniczka". Autorkę znam z bardzo dobrej trylogii o Eleonorze Akwitańskiej.

 

"Jedyna córka króla. Jedyna nadzieja kraju.
Irlandia, rok 1166. Aoife MacMurchada ma zaledwie czternaście lat, kiedy jej ojciec, Dermot MacMurchada, król Leinsteru, zostaje brutalnie pozbawiony władzy i zmuszony do ucieczki z kraju. Szuka wsparcia u króla Anglii, Henryka II, w wyniku czego nawiązuje sojusz z Ryszardem z Clare, Silnołukim ("Strongbow"), charyzmatycznym hrabią Strigoilu.
W zamian za pomoc Dermot obiecuje Ryszardowi ziemie, bogactwo i rękę córki, lecz Aoife ma na ten temat swoje zdanie. Owszem, poświęci się dla dobra rodziny, ale zrobi to na własnych warunkach".

 

7399906720573.jpg


  • 0

#500 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6287 postów
  • Skąd:home

Napisano 07 sierpień 2021 - 12:23

Postanowiłam zebrać myśli po przeczytaniu Martha Hall Kelly "Rosyjskie Róże". Na początku wydawało mi się, że pierwszy rozdział się ciągnie, jakoś za bardzo długo i nudno. Z każdym kolejnym było ciekawiej i intensywniej. Cała fabuła oparta na fikcji literackiej wciąga do samego końca. Wszystko dlatego, że dosięga ją opadnięty kurz historii. Akcja toczy się na przestrzeni lat 1914 - 1921 we Francji, Rosji oraz Stanach Zjednoczonych. Mamy tutaj trzy główne bohaterki. Dwie z nich na początku książki są w takiej samej sytuacji materialnej i społecznej. Eliza i Sofia to dwie przyjaciółki, których życie zawiśnie na włosku. Poruszamy się w czasach pierwszej wojny światowej oraz rewolucji Rosyjskiej. To były ciężkie czasy dla wszystkich. Rosyjska arystokracja musiała uciekać ze swojego kraju, w celu ochrony życia. Czy wszystkim uda się uciec? Trzecia z bohaterek to przeciwieństwo dwóch pierwszych, gdyż to pomoc kuchenna, córka miejscowej wróżki, zwana Warinką. Ich losy to trudne wybory, ucieczka, walka o siebie w tym dziecko, śmierć i chęć przetrwania w tym świecie nie do końca pięknym, choćby z zewnątrz i z powodu ludzkiego okrucieństwa. Biedny lud odzyskuje władze] i idzie po swoje – po rządy, bogactwo, pracę i żywność dla siebie. Gdzieś w tym okrucieństwie rewolucji i przemian dzieją się też dobre rzeczy, ludzie jednoczą się i pomagają sobie. Może zginąć wielu, ale zawsze ktoś inny musi przeżyć. Prawie tak, jak w jednym z fragmentów z książki - w doszczętnie zniszczonym ogrodzie przeżywa jedna biała róża, choć wszystkie inne wokół niej już dawno zwiędły. Ogród, w którym kiedyś wzrastała, jest teraz cieniem piękna. Mimo to żyje i kwitnie dzięki przepełnionej goryczą bólu, po stracie bliskich kobiecie, która jest jedynym światkiem poczynań czerwonych rewolucjonistów i wieśniaków. Jej było dane przeżyć. I choć potrzebuje o wiele więcej – bo chleba, ubrań, jedzenia i pieniędzy, a wszystko, to po to, by odzyskać syna, to postanawia zatroszczyć się też o jeden kwiat. Niby zwykły, a jednak symbol – bieli. Wszystkich tych niewinnych, którzy musieli zginąć, choć mogliby żyć. Zapisani są na kartach historii i tej prawdziwej, i tej nieco innej - fikcji literackiej.

Czytając „Rosyjskie Róże” miałam wrażenie, że przeniosłam się do tamtych czasów. Doskonała fabuła, wartka akcja i te niesamowicie waleczne bohaterki sprawiają, że nie można oderwać się od czytania. Jestem zachwycona tą pozycją, dlatego z całego serca zachęcam do jej przeczytania i nie zdradzam już więcej szczegółów.
4899906744648.jpg


  • 0

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 



Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych