Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Chorzy z miłości...


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
19 odpowiedzi w tym temacie

#1 Armin

Armin

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 199 postów

Napisano 07 styczeń 2011 - 22:36

Witam gorąco :)

Zachęcam do dyskusji na tematy niekonwencjonalnych sposobów radzenia sobie z uczuciami :heart:
Z ich brakiem lub ich nadmiarem... :blush:

Pozdrawiam :cool: 
Dołączona grafika J.W. Goethe pisał :

Życie bez miłości to czarodziejska latarnia bez światła


Z kolei angielski poeta Samuel Daniel nazwał miłość "straszliwą, niczym nieuleczoną chorobą".
Zakochanie to wciąż dla ludzi stan dziwny i zagadkowy, który budzi mieszane, wręcz sprzeczne opinie. To właśnie jemu poświęcono najwięcej książek, wierszy i pieśni.
Jak to jest z miłością? Unosi nas czy chemicznie otumania? :huh:

Przede wszystkim stan zakochania zaburza naszą racjonalną ocenę rzeczywistości, upiększając ją i zniekształcając.
Bardzo trafne są tu słowa Kornela Makuszyńskiego :

Pierwsze westchnienie miłości to ostatnie westchnienie rozumu.


Istnieje również wiele podobieństw między miłością a uzależnieniem. Udowodniono, że te same ośrodki w mózgu wykazują zwiększoną aktywność zarówno u osób zakochanych, jak i osób, które zażyły np. kokainę. :dodgy:
Co więcej, osoba zakochana wielokrotnie zdradza takie same objawy jak cierpiący na schorzenia psychiatryczne, w tym depresję. Objawy depresyjne nasilają się szczególnie, gdy dochodzi do rozstania, a w skrajnych przypadkach mogą nawet doprowadzić do samobójstwa. Stan zakochania potrafi ponadto uruchomić zachowania zwykle łączone z zaburzeniami typu urojeniowego, np. erotomanią czy patologiczną zazdrością.

Miłego dnia :cool:
  • 0
Kto chce - szuka sposobów...Kto nie chce - powodów...
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"

#2 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 29 kwiecień 2016 - 15:32

Zachęcam do dyskusji na tematy niekonwencjonalnych sposobów radzenia sobie z uczuciami

 

Czekolada, lody, sporo chusteczek, pełny kieliszek no i ramie przyjaciółki ;)


  • 0

#3 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 29 kwiecień 2016 - 16:57

@Armin - poruszyłaś/łeś tematy: zakochania, miłości i bycia chorym z miłości. Zadałaś/łeś też pytanie o niekonwencjonalne sposoby radzenia sobie z uczuciami... - To już jest "temat rzeka", bo ludzie mają problemy z różnymi uczuciami lub problemów nie mają. - Nie da się krótko, w jednym poście, podjąć rozważania wszystkich kwestii.


  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#4 karollina78

karollina78

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 143 postów
  • Skąd:Poznań

Napisano 01 maj 2016 - 12:51

:) Musze być cały czas kimś zauroczona, inaczej nie potrafię funkcjonować, wiem, masakra  :devil:


Użytkownik kuba edytował ten post 01 maj 2016 - 15:34
Poprawa interpunkcji

  • 0

#5 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 01 maj 2016 - 15:42

:) Musze być cały czas kimś zauroczona, inaczej nie potrafię funkcjonować, wiem, masakra  :devil:

 
Gonienie za króliczkiem... No cóż... tak też można ;)


  • 0

#6 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 04 maj 2016 - 22:49

:) Musze być cały czas kimś zauroczona, inaczej nie potrafię funkcjonować, wiem, masakra :devil:

 
I nie ma w tym chyba nic dziwnego, tym bardziej, jeżeli nie mamy obok siebie nikogo bliskiego sercu. Każda nowa fascynacja daje jakąś nadzieję, że nawet jeśli nie teraz, to za jakiś czas, może coś między nami będzie. Nawet samo tworzenie niezobowiązujących planów, daje dużo radości. W większości przypadków, kończy się jedynie na nadziei, ale czy to nie ona sprawia, że wciąż jeszcze chce się nam chcieć...? A odnośnie chorej miłości, to słyszałam nie raz, że ta wirtualna potrafi bardzo mocno uzależnić. Bywają osoby, które piszą lub rozmawiają przez skype nawet kilka lat, a do spotkania jakoś dojść nie może, bo jedna ze stron skutecznie go unika. Ta druga, po jakimś czasie jest już tym zmęczona i chce zakończyć tę chorą sytuację, ale jednocześnie boi się, że straci zupełny kontakt z osobą (a raczej jej wirtualnym wyobrażeniem), bez której już nie wyobraża sobie życia. Dlatego dobrym pytaniem jest, po jakim czasie się spotkać lub zakończyć znajomość żeby nie zwariować.


Użytkownik kuba edytował ten post 05 maj 2016 - 11:05
Poprawiono interpunkcję

  • 0

#7 macierzanka

macierzanka

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 28 postów
  • Skąd:Małopolska

Napisano 11 maj 2016 - 09:49

Valeska wiem że to trudne do uwierzenia. Mnie się to zdarzyło obecnie leczę rany po takim związku. Dokładnie napisałaś to co mi się zdarzyło. Pozdrawiam :rumieniec:


  • 1
Podnieść się po upadku i mieć marzenia.

#8 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 13 maj 2016 - 19:28

Jest lekarstwo na tą chorobę? Proszę o receptę :(


  • 0

#9 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 14 maj 2016 - 01:32

I nie ma w tym chyba nic dziwnego, tym bardziej, jeżeli nie mamy obok siebie nikogo bliskiego sercu.

 
Widzisz... Kłopot polega na tym, że takie ciągłe zmienianie obiektu westchnień, można traktować jako poszukiwanie takiego idealnego partnera, jako znudzenie i wypalenie aktualnym związkiem i szukaniem czegoś nowego, bądź w ogóle podrywaniem dla sportu. O tym wszystkim decyduje nasza osobowość - są ludzie którzy nie cierpią uporządkowania, stagnacji, szybko się nudzą i poszukują silnych emocji. Dodatkowo, do tego może dochodzić ciągła potrzeba uwodzenia i konieczność potwierdzania własnej atrakcyjności, które to wiążą się także z niepewnością siebie, co w przypadku osób niepełnosprawnych, szczególnie tych z nabytą niesprawnością, ma także niebagatelne znaczenie. Gdy nie trafiliśmy jeszcze na odpowiedniego partnera, szukamy go do skutku, który spełniłby stosunkowo dużo naszych oczekiwań. Tu rodzi się pytanie, na ile jesteśmy pójść na kompromis ze samym sobą i zrezygnować z określonych wymagań co do partnera? Kiedy znajdziemy już kogoś nam odpowiadającego, przestajemy szukać i stan ten trwa tak długo jak istnieje harmonia między partnerami. A w życiu różnie bywa i różnie się układa, a to z początku zaczyna nam uwierać charakter drugiej osoby, zaczynamy się kłócić i nie dogadywać, z czasem pojawia się brak zaufania, monotonia, seks już nie jest taki jak kiedyś, w końcu zdradzamy naszego partnera...
I bajka z poszukiwaniem księcia/księżniczki zaczyna się na nowo.

 

A odnośnie chorej miłości, to słyszałam nie raz, że ta wirtualna potrafi bardzo mocno uzależnić.

[...] Dlatego dobrym pytaniem jest, po jakim czasie się spotkać lub zakończyć znajomość żeby nie zwariować.

 

Wszystko zależy od tego, jak określimy ramy znajomości - czy będzie to tylko zwykła, niezobowiązująca znajomość na zasadzie od czasu do czasu wymiany zdań bez przenoszenia jej do reala czy jednak rozwijanie jej na maxa...
Oczywiście, że najlepiej jest na początku zacząć tylko od znajomości i spotkać się stosunkowo szybko, aby uniknąć wielu rozczarowań. I im bardziej będzie się rozwijała znajomość - tym wachlarz rozmów będzie coraz szerszy i będzie rodzić się zachęta na coś więcej... Ale jednocześnie będzie zwiększać się ryzyko, że rozmowa przez net jest super, w kawiarni już niekoniecznie musi tak być: a to wygląd nie taki, głos nie taki, mowa ciała też nie naturalna, nieklejąca się rozmowa, itd...
Dlatego też do czasu realnego spotkania, najlepiej w kontaktach stawiać granice, traktować jak nieznajomego i pewnych tematów w rozmowie unikać. Będzie łatwiej zakończyć taką znajomość. A po jakim czasie to zrobić? Jeśli po paru próbach spotkania widać, że druga osoba go ewidentnie unika, to nie ma co sobie głowy kontaktem zawracać i pozwolić mu się wypalić.

 

Jest lekarstwo na tą chorobę? Proszę o receptę :(

 

Nie ma prostych recept, choć pewnie, że można na zasadzie klina - klinem, czyli szybko wyszukać sobie nowy obiekt westchnień i zakochać się w innym...
Ale to nie jest takie proste z różnych względów. Trzeba "przepracować" tę chorą relację - rozłożyć ją na czynniki pierwsze, zastanowić się, gdzie i jakie błędy się popełniło, na co miało się wpływ, na co nie, po czym wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski, które następnie konsekwentnie realizować przy kolejnej próbie... No i podstawowa rzecz w tym wszystkim - "uśmiercić" taką osobę.
Jeśli ktoś czuje się na siłach - można próbować samemu odpowiadać sobie na wiele pytań, a jeśli nie, to poszukać pomocy u specjalisty, tym bardziej jeśli relacja między osobami była w jakiś sposób toksyczna.

Aha. Jest jeszcze jedno lekarstwo: szklanka wody - zamiast ;)


  • 3

#10 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 14 maj 2016 - 17:28

Obawiam że szklanka wody to za mało ;) aby "uśmiercić".


  • 0

#11 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 14 maj 2016 - 18:32

Szklanka wody ma być przed zawarciem znajomości czy związku ;) żeby ochłonąć i zastanowić się trzy razy po dwa razy ;) czy warto.....


  • 0

#12 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 14 maj 2016 - 22:26

Czy warto? Daje do myślenia i pomimo bólu, powiem warto!!! Warto coś przeżyć niż nic . Akurat na tą chorobę warto zachorować bo cały Nasz skarb to chwile...chwile szczęścia to wspomnienia co ogrzeją duszę kiedy jest ciężko. Warto coś przeżyć niż żałować, że się nie przeżyło bo....Życie to ciągły wybór to ciągłe ryzyko to szkoła , w której ławce ciągle jesteśmy i na naukę nigdy nie jest za późno, uczy pokory , wyciska łzy , zaciska pięści ale daje też uśmiech i miłość , którą łap za ogon i przeżyj ! Boli...cóż, nie zawsze bolało i o tym trzeba pamiętać. Czy wiesz, że trwanie w żalach i pretensjach- to koło tortury, które uruchamiasz wracając bez końca myślami do raniącej cię sytuacji?


  • 1

#13 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 18 maj 2016 - 01:15

Valeska, wiem, że to trudne do uwierzenia. Mnie się to zdarzyło, obecnie leczę rany po takim związku. Dokładnie napisałaś to, co mi się zdarzyło. Pozdrawiam :rumieniec:

 
Również pozdrawiam i patrząc z perspektywy czasu, myślę, że taki "związek", to związek nas samych z własną wyobraźnią, a ta potrafi sięgać chmur, a nawet gwiazd i jeszcze ta magia neta, dzięki której wydaje się nam, że relaksując się spełniamy własne marzenia. Takich osób na pewno jest o wiele więcej i historie też podobne, bo jeżeli ktoś zakochał się nieszczęśliwie, to znaczy, że zakochał się sam. W życiu realnym też jest podobnie.
 

I bajka z poszukiwaniem księcia/księżniczki zaczyna się na nowo.

 
Takie przypadki też znam, podobnie jak niektórzy są uzależnieni np. od gier, tak samo inni od nowych znajomości. Tym bardziej, że dzięki netowi są one na wyciągnięcie ręki. Poprzez rozmaite portale każdy może znaleźć kogoś dla siebie, również MY niepełnosprawni. I w każdej chwili, możemy również tego partnera wymienić, bo przecież zawsze mamy w zanadrzu jeszcze kilka "awaryjnych" kontaktów. Przy takim rozluźnieniu więzi, przypominają mi się słowa Marilyn Monroe, że i tak wszyscy kiedyś spotkamy się w łóżku. Tylko co nam to da na dłuższą metę...
 

Jeśli po paru próbach spotkania widać, że druga osoba go ewidentnie unika, to nie ma co sobie głowy kontaktem zawracać i pozwolić mu się wypalić.

 
Prawda i nie należy usprawiedliwiać takiej osoby, jeżeli ona sama sensownego usprawiedliwienia nie przedstawia. Podobno kontakt powinien inicjować facet, bo wtedy widać że mu zależy, ale jeżeli zacznie kobieta to znaczy że powinna się bardziej starać?


Użytkownik kuba edytował ten post 18 maj 2016 - 22:41
Poprawa interpunkcji

  • 0

#14 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 18 maj 2016 - 15:42

Podobno kontakt powinien inicjować facet, bo wtedy widać że mu zależy, ale jeżeli zacznie kobieta to znaczy że powinna się bardziej starać?

 
Ostatnio doszłam do wniosku, że nie warto samej zaczynać, inicjować, pokazać pierwsza, że zależy. Mam nadzieję, że nie w każdym tak jest przypadku, ale się zraziłam. Uważałam, że szkoda czasu na milczenie  i pierwsza zrobiłam krok, starałam się.... może tylko ja stawiam na komunikatywność. Myślę, że kobieta wystarczy, że się stara, ale czy w tym wypadku bardziej...? Raczej nie. W moim pojęciu "bardziej " ma granice, uzależnione to jest od sytuacji i drugiej strony. Nic na silę.


Użytkownik kuba edytował ten post 18 maj 2016 - 22:43
Poprawiono cytat i interpunkcję

  • 0

#15 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 18 maj 2016 - 22:56

Czy warto? Daje do myślenia i pomimo bólu, powiem warto!!! Warto coś przeżyć niż nic.

 
Czy warto? Oczywiście. Życie ma wiele barw, nie tylko czarno-białych czy różnych odcieni szarości. Ale jak je postrzegamy zależy to tylko od nas - naszego charakteru, postrzegania świata, otwartości, chęci uczenia się, zmieniania swojego światopoglądu oraz co najważniejsze - umiejętności wyciągania prawidłowych wniosków. Przysłowiowa szklanka wody "zamiast" ma być tym momentem, gdzie należałoby stanąć sobie z boku i na spokojnie, obiektywnie przyjrzeć się sprawie zanim popełni się jakieś głupstwo. Bo kiedy uczucia biorą górę nad rozumem (kiedy jest się zakochanym), raczej racjonalnie się nie myśli i jak mówi pewne powiedzenie, jeśli pan Bóg chce kogoś pokarać, to na moment zabiera mu rozum... Oczywiście, że czasem warto podjąć ryzyko, ale kiedy sytuacja nie jest tak kryształowo czysta, to jednak lepiej dmuchać na zimne, lub jeśli już się wdepnęło w kłopoty, to zmykać najwcześniej jak się da. Bo im dłużej będzie trwało się w chorym układzie - tym trudniej będzie się z niego wymiksować... Można się czepiać, że jest to pójście na łatwiznę, ale czy za każdą cenę (np. walki z nałogami partnera, jego przemocą, wojny z teściami i przyszłą rodziną, itd.) trzeba koniecznie mieć partnera? Wiadomym jest, że w dwójkę jest o wiele łatwiej iść przez życie, ale być w związku i jednocześnie być samotnym, to chyba nie o to chodzi...
 

Czy wiesz, że trwanie w żalach i pretensjach- to koło tortury, które uruchamiasz wracając bez końca myślami do raniącej cię sytuacji?

 
I po to jest "przepracowanie" żeby przestać wracać do tej sytuacji, wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość, by unikać podobnych błędów i z nowymi siłami ponownie zaczynać od początku.
 

Przy takim rozluźnieniu więzi, przypominają mi się słowa Marilyn Monroe, że i tak wszyscy kiedyś spotkamy się w łóżku. Tylko co nam to da na dłuższą metę...

 
Nie uważało się jak się robi, tak teraz będzie trzeba robić jak się uważa ;) Efekt? Dodatni przyrost naturalny ;)
 

Podobno kontakt powinien inicjować facet, bo wtedy widać, że mu zależy, ale jeżeli zacznie kobieta, to znaczy, że powinna się bardziej starać?

 

Jak już kiedyś na naszym forum napisałem, jest taka łacińska maksyma: przed nawiązaniem przyjaźni należy się zastanowić, po jej nawiązaniu zaufać, bo to nie jest tak pstryk palcami i już jest - obojętnie czy jest to tylko koleżeństwo, przyjaźń czy coś więcej. By miała szansę rozwinąć się jakakolwiek relacja między ludźmi, musi być chęć do rozmowy, kontaktów po obu stronach i wiedza gdzie są granice, których nie powinniśmy przekraczać zwłaszcza na początku. Inaczej to lipa. Kiedy tylko jednej osobie zależy na tej znajomości i jednak stara się podtrzymać tę relację, to z upływem czasu, coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że jednak nie warto było się starać o czyjeś względy (cokolwiek miałoby to oznaczać) i prędzej czy później, taka znajomość umrze. Nie widzę nic w tym zdrożnego, aby to kobiety także zaczepiały facetów, czy jak piszecie, starały się bardziej. Jeśli ktoś nam się podoba i jest warty "zachodu", to czemu nie zawalczyć o niego?


  • 1

#16 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 19 maj 2016 - 15:57

"Milczenie". Zastanawia mnie co ono znaczy? Milczenie - też odpowiedź? Milczenie - kara? Milczenie- lekceważenie drugiej osoby? Co oznacza krótkie milczenie a co długie? Czy nie prościej porozmawiać? Co osiągamy milcząc?


  • 0

#17 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 19 maj 2016 - 21:22

Generalnie milczenie jest oznaką tego, że partnerzy nie potrafią otwarcie ze sobą rozmawiać i mówić o swoich oczekiwaniach i potrzebach względem siebie. To forma biernej agresji. Zamiast konstruktywnej rozmowy i wyjaśnienia sobie co leży na wątrobie, obrażają się i nie odzywają bez wyjaśniania, o co tak naprawdę chodzi. Najczęściej wiąże się to z problemem okazywania złości, lękiem przed bliskością, intymnością i zranieniem.W skrajnym przypadku, długie milczenie może doprowadzić do kumulacji wszystkich złych emocji, że nie pozostanie nic innego jak po prostu się rozstać. Na krótką metę - to próba wymuszenia określonych zachowań. W zależności od sytuacji, może być wszystkim - może być odpowiedzią, bo brak odpowiedzi - to też informacja, milczącym przyzwoleniem, może być lekceważeniem drugiej strony, może być karą, itp.  


  • 1

#18 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 21 maj 2016 - 19:36

Nie widzę nic w tym zdrożnego, aby to kobiety także zaczepiały facetów, czy jak piszecie, starały się bardziej. Jeśli ktoś nam się podoba i jest warty "zachodu", to czemu nie zawalczyć o niego?

 

W tym że kobieta pierwsza się odzywa również nie widzę nic złego, bo jeżeli wiemy że ktoś się nami interesuje, to nasze zainteresowanie jego osobą również wzrasta, chyba że ewidentnie nie jest w naszym typie. Natomiast od tego żeby walczyć (jeżeli jest taka potrzeba) powinien być mężczyzna. Poza tym jeżeli podobamy się drugiej osobie to ona sama wybierze nas i nie będzie kazała nam o siebie walczyć.

 

"Milczenie". Zastanawia mnie co ono znaczy?

 

Kiedy milczy kobieta powodów może być wiele, natomiast jeżeli facet nagle bez powodu zaczyna milczeć przeważnie oznacza to że "odpuszcza sobie" powoli, szuka nowego związku, albo wolności. My kobiety już tak mamy że lubimy wszystko analizować, doszukiwać się ukrytych powodów, przez co nie raz oszukujemy same siebie łudząc się że facet swoim milczeniem chce coś nam pokazać, albo coś na nas wymusić. Natomiast dla facetów wszystko jest czarne albo białe. Warto by sobie przypomnieć, czy na początku znajomości kiedy bardzo mu zależało też tak milczał?


  • 0

#19 otik

otik

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 167 postów
  • Skąd:pyrlandia

Napisano 21 maj 2016 - 20:03

Kiedy milczy kobieta powodów może być wiele, natomiast jeżeli facet nagle bez powodu zaczyna milczeć przeważnie oznacza to że "odpuszcza sobie" powoli, szuka nowego związku, albo wolności.

 

"Odpuszcza sobie", czyli wszystko byłoby jasne , tylko po milczeniu prawie rocznym wraca jak "bumerang"i to wielokrotnie przez wiele lat . Śmieszy mnie i ciekawi takie zachowanie . Kobiety często szukają odpowiedzi , chcą zrozumieć, ale czy się da? Na prawdę faceci są z Marsa :D

 

 

 

Natomiast od tego żeby walczyć (jeżeli jest taka potrzeba) powinien być mężczyzna.

 

 

Tu mam inne zdanie , ale takie moje prawo bo są sytuacje kiedy to kobieta walczy . Po co? Po to aby nie zadręczyło ją -"co by było gdybym zawalczyła", aby to ona mogła sobie "odpuścić " z całym spokojem, że zrobiła wszystko...Nieraz warto przełknąć nasze wybujałe "ego".


Użytkownik otik edytował ten post 21 maj 2016 - 20:09

  • 0

#20 Martusiek

Martusiek

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 18 postów

Napisano 07 marzec 2018 - 08:35

Najbardziej chora sytuacja jakiej doświadczyłam w związku to był okres kilku miesięcy, kiedy ja uporczywie próbowałam rozmawiać, chciałam się dogadać, a facet milczał jak grób czy zbywał wszystko półsłówkami. Rozsierdzało mnie to do tego stopnia, że zmieniłam się w naprawdę wredną babę i stałam się nieznośna. Z perspektywy czasu myślę, że miałam prawo się wściec...


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych