
Depresja,stany depresyjne,problemy emocjonalne w chorobie Parkinsona
#1
Napisano 29 grudzień 2010 - 20:46
Z autopsji wiem,że jest to bardzo częsty wręcz współistniejący problem przy tej chorobie.Pozdrawiam :shy:
— Phil Bosmans
#2
Napisano 30 grudzień 2010 - 21:33
W chorobie Parkinsona depresji lub stanom depresyjnym często towarzyszą napady lęku i paniki.Objawy te ograniczają aktywność ruchową,nawet w okresach gdy parkinsonizm nie jest najsilniejszy.Osoba chora może sama przezwyciężać stany depresyjne. Korzystne dla poprawy samopoczucia jest wyznaczanie sobie drobnych i realnych do osiągnięcia celów.Ich realizacja poprawia nastrój i chęć do życia.
Emocje...
Podczas zdenerwowania zwiększa sie drżenie i pogarsza ogólna sprawność ruchowa.Pogarszanie się objawów pod wpływem silnych emocji jest charakterystyczne dla większości chorób układu nerwowego.W sytuacjach stresowych duże znaczenie dla przezwyciężenia nagłych trudności ruchowych ma opanowanie się, spokojna ocena sytuacji i dopiero podjęcie odpowiedniej decyzji : np. przerwanie wykonywanej czynności, zaprzestanie pośpiechu,przyjęcie stabilnej pozycji ciała,obranie obiektu wyznaczającego kierunek marszu, rozmasowanie lub rozluźnienie bolącego mięśnia,poczekanie na moment lepszego działania leków itp.
Zapraszam do dyskusji na tematy związane ze stanami depresyjnymi , emocjami i sposobem radzenia sobie z nimi w praktyce...
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#3
Napisano 01 styczeń 2011 - 12:36


#4
Napisano 01 styczeń 2011 - 15:16
Cieszę się, że tak świetnie potrafisz przemówić sobie do rozsądku. Umiejętność radzenia sobie ze stresem, własnymi emocjami jest w naszym przypadku ogromnie ważna!!! Sama usilnie walczę ze stresem każdego dnia i wiem, że gdy jestem spokojna, wszystko przychodzi łatwiej i choroba mniej dokucza.
Pozdrawiam serdecznie:)
#5
Napisano 01 styczeń 2011 - 16:38
U mnie problem z depresją ,stanami depresyjnymi trwa już wiele lat--ale najsilniej objawił się około roku przed diagnozą choroby-to był koszmar-wtedy nastąpiło leczenie farmakologiczne,które trwa do dnia dzisiejszego[asertin].Od ponad pół roku czuję się już znacznie lepiej ale stany depresyjne,załamania czasami jeszcze występują ale wtedy wystarczy rozmowa,czytanie ciekawych artykułów,modlitwa,jakieś drobne prace dające satysfakcję.
Może wystarczy tych osobistych zwierzeń-a teraz troszkę teorii na temat tej choroby.
Pojęcie depresji tkwi w problemie uczuć i emocji do ludzi,niemocy obdarowywania nimi człowieka.Jesteśmy tak stworzeni,że istniejemy w pełni jako pary[w większości],jednym jest dane spełnić się w duecie,a innym w samotności,w płaczu ,tęsknocie za kimś.
Bycie w związku wcale nie wyklucza bycia samotnym...często jest to bardzo bolesne uczucie--bardziej raniące niż "jawna samotność".
"Samotność jest błogosławieństwem dla tych ,którzy jej szukają i przekleństwem dla tych ,którzy są do niej zmuszani".
Człowiek samotny ma swojego "partnera"- to własne myśli,niestety to bardzo "toksyczny partner".Potrafi przypominać chwile pełne łez i smutku.Pomaga również w budowaniu muru wokół siebie do którego trudno na początku drugiej osobie znaleźć wejście.
Jest to tylko kropla w morzu przyczyn występowania depresji-myślę,że wspólnymi silami uda się nam rozłożyć depresję na czynniki pierwsze jak i również umiejętnie z nią walczyć.
Życzę wszystkiego najlepszego w Nowym 2011 Roku!!!:shy:
— Phil Bosmans
#6
Napisano 01 styczeń 2011 - 17:11

Myślę, że to radzenie sobie z emocjami idzie mi tak dobrze dzięki mojej drugiej połówce

#7
Napisano 02 styczeń 2011 - 12:53

kriso,brawa dla Twojej drugiej połówki i Twojego optymizmu--życzę Wam ,aby trwało to tak wiecznie!
Wybaczcie,a teraz znowu trochę teorii.
Depresja jest chorobą duszy wrażliwej,tęskniącej za dobrem,prawdą,miłością.A wokół kłamstwo,cwaniactwo,gonitwa za kasą,karierą.Osoba wrażliwa zaczyna analizować swoją wartość i zamiast samoakceptacji na pierwsze miejsce wyłania się samoodtrącenie- czyli poczucie krzywdy,poczucie winy,niższości,pretensje i żale do siebie.Taka osoba nie docenia własnych sukcesów,przecenia porażki,dąży do poniżania siebie.
Samoocena zależy od wychowania,na początku jest wszystko dobrze,dziecko jest super,a potem dostaje komunikaty z otoczenia,że jego wartość zależy od czynników zewnętrznych,od konkretnych działań i umiejętności.Tak wychowywane dziecko stara się sprostać tym wymaganiom,staje się osobą zależną od otoczenia,zewnątrz sterowaną i niepewną siebie i dlatego tak ważne jest ciągłe podnoszenie samooceny.Udowodniono,że osoby,które nie dążą do podwyższania samooceny mają znacznie obniżony nastrój i tendencje do depresji.
Może warto z nowym rokiem zacząć pracować nad własną samooceną.?

O sposobach podnoszenia swojej wartości w następnym poście--jeśli oczywiście jest ktokolwiek tym problemem zainteresowany.

— Phil Bosmans
#8
Gość_michalina_*
Napisano 02 styczeń 2011 - 13:27
Zainteresowała mnie Twoja wypowiedź, i choć nie jestem w WaszymO sposobach podnoszenia swojej wartości w następnym poście--jeśli oczywiście jest ktokolwiek tym problemem zainteresowany.
Klubie

#9
Napisano 02 styczeń 2011 - 13:59
Cieplutko pozdrawiam:)
— Phil Bosmans
#10
Napisano 02 styczeń 2011 - 14:20

#11
Napisano 02 styczeń 2011 - 16:30

W ostatnim poście obiecywałam napisać o sposobach podnoszenia swojej wartości a więc do pracy.
Poczucie własnej wartości jest stanem psychicznym powstałym na skutek oceny dokonanej na własny rachunek czyli samoakceptacja i samoodtrącenie[omówione w poprzednim poście].
Samoakceptacja jest wiarą ,zaufaniem i zdrowym szacunkiem do samego siebie.Takie osoby potrafią skorygować swoje zachowanie pod
wpływem innych,mają pozytywne mniemanie o sobie i dobre samopoczucie.
Jednym z czynników podnoszenia samooceny jest dążenie do sukcesów i unikanie porażek oraz tworzenie pozytywnych sądów na własny temat, czyli tak obrazowo-swoje sukcesy przypisujemy sobie,a porażki okolicznościom:cool:
Teraz taki mądry i warty zapamiętania cytat ale nie pamiętam czyjego autorstwa-przepraszam :
Nigdy nie oceniaj zbyt nisko swoich czynów.Jednym drobnym gestem ,możesz odmienić życie innej osoby.Na lepsze lub gorsze.Bóg stawia nas na czyjejś drodze,abyśmy w jakiś sposób wpłynęli na życie innej osoby...

A teraz pomyślmy czym jest sukces dla nas dorosłych?
Po pierwsze -nigdy nie daj sobie wmówić,że sukces to duży dom,samochód,markowe ubrania,prestiżowa posada czy duże dochody.Kluczem do sukcesu czyli tzw. szczęścia jest...odkrycie swojej pasji i poświecenie jej życia.
Prawdziwy sukces polega na rozwinięciu swego potencjału i wykorzystanie możliwości życiowych i właśnie dlatego dla każdego będzie czymś innym.Nie naśladuj innych ale poznawaj siebie.
Sukces nie jest osiągnięciem lecz osiąganiem.
Rozpoznaj swoje talenty,sprecyzuj misję i wytycz cele prowadzące do jej realizacji i zrealizujesz dzieło ,do którego zostałeś powołany i wyposażony przez Boga ,a Twoje życie stanie się piękne.
Coraz częściej można się spotkać z zupełnie inną miarą sukcesu w świecie.Otóż za miarę sukcesu nie uznaje się już materialnego statusu człowieka,ale raczej jego zaangażowanie na rzecz innych,które owocuje satysfakcją i szczęśliwym życiem.
"Pragniesz szczęścia dla siebie? Inwestuj w innych.
Każde działanie powoduje podobne sobie przeciwdziałanie.Otrzymujemy proporcjonalnie do tego,ile z siebie dajemy-więcej dajemy innym,więcej otrzymujemy.
Siej to,co pragniesz zbierać,a w ten sposób staniesz się kowalem swojego losu".Myślę,że na dziś już wystarczy-pozdrawiam serdecznie;)
— Phil Bosmans
#12
Napisano 03 styczeń 2011 - 08:15
#13
Napisano 03 styczeń 2011 - 10:11

Serdecznie pozdrawiam

— Phil Bosmans
#14
Napisano 04 styczeń 2011 - 09:04

:idea: przesyłam linka-test znajduje się w drugim rzędzie na piątym miejscu od dołu.Dla chętnych polecam także inne testy np.uzależnienie od internetu itp.

http://www.psycholog...et.pl/testy.php
Pozdrawiam wesolutko

— Phil Bosmans
#15
Napisano 04 styczeń 2011 - 09:45


Pozdrawiam
#16
Napisano 04 styczeń 2011 - 12:44

Może tak troszkę filozoficznie


Jak to jest w naszym życiu gdy zachorujemy?

Czym jest ta miłość ? Ma ona cechy podobne do tych , które spotykamy w naszych codziennych relacjach . Często zdarza się tak , że spotykamy osobę , którą lubimy głównie za coś , za jakąś jej zaletę . Lubimy z nią przebywać i rozmawiać , bo jej obecność wpływa na nas pozytywnie , poprawia nam humor. Tym chętniej z taką osobą przebywamy , im więcej od niej otrzymujemy .
Ale w taki sposób możemy stworzyć tylko płytką relację , która nie będzie fundamentem trwałej więzi . Kiedy przychodzą trudności następuje sprawdzian tego , co tak naprawdę łączy nas z tą osobą. Bo jeśli nie przyjaźnimy się już z ta osobą , gdyż nie opowiada ciekawych historyjek , nie żartuje , nie uśmiecha się , to znaczy , że nie zbudowaliśmy żadnej głębokiej więzi . Nie poznaliśmy tej osoby i trudno jest nam być przy niej w jej trudnościach . Trudno jest nam przyjąć to , że zazwyczaj widzieliśmy ją radosną i uśmiechniętą , a teraz często widać w niej smutek .
Będąc już osobą chorą / ja / rozumiem już prawdziwe pojęcie miłości...


"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#17
Napisano 04 styczeń 2011 - 20:38
Ilość wątków jest tak duża, że przy mojej sprawności wklepywania nie wiem gdzie włożyć przysłowiowy a i dosłowny palec. Wszystkie one są równo b. ważne dla nas. Ale tu napiszę:
"Primus inter pares" - pierwszy wśród równych sobie.
To jak potrafimy poradzić sobie, zarówno chorzy jak i opiekunowie, z problemami tutaj poruszanymi ma kolosalny wpływ na podejście do wszystkich innych pozostałych. I to w wielu wypowiedziach na przestrzeni tych prawie 2 lat było akcentowane. Świetne motto Szefa "Kto chce-szuka sposobów, kto nie chce - powodów". Inni w odmiennych słowach wyrażali to samo.
Stan emocjonalny, w zależności od konstrukcji psychofizycznej człowieka motywuje, dopinguje albo załamuje. W lutym ub. roku w czasie śnieżnej pluchy wyciągnąłem Krystynę (czuje się nienajgorzej, jest po przyjęciu madoparu) do Manufaktury ( gładka podłoga, klimatyzacja, różnorakie towary) na rehabilitacyjny spacer. Ponieważ zacina śnieg z deszczem szukam miejsc park. dla ON, które znajdują się w pobliżu przejść i wejścia. Musimy czekać. Cwaniak udaje głąba i wciska się. Drobna scysja, musimy poczekać na inne. Znajduje nawet lepiej położone, ale po przejściu ok. 30m już wewnątrz następuje zamrożenie. Musiała usiąść w holu, balkonik pod łokcie i tak trwała od czasu do czasu wstając i biorąc dodatkowo rozpuszczalny przez ponad dwie godziny aż puściło i wróciliśmy do domu.
Gdzieś przeczytałem taką sentencję: "Jest tylko jeden sposób, aby czuć się dobrze: należy nauczyć się być zadowolonym z tego co się otrzymało, a nie dążyć do tego czego nie ma"
Od razu przypomniałem zdanie wypowiedziane przez prowadzącego nasze prace dyplomowe: "panowie, gdybyśmy nie korzystali z prac naszych poprzedników i nie dążyli je udoskonalić a może i wywrócić do góry nogami to siedzielibyśmy jeszcze na drzewach." Ja teraz ująłbym to tak: dążyć ale nie na siłę, dążyć ale nie kosztem drugiego człowieka, nie kosztem innego żywego organizmu, dążyć ale nie załamywać się jeżeli nie jestem lub moje otoczenie nie jest w stanie tego osiągnąć.
W serialu komediowym na Górnym Śląsku Hubert Dworniok ( Hanke) ciągle wyznacza sobie cele finansowe, stale przegrywa i znów, nowe wyzwanie i następna motywacja. Nie chodzi o to by złapać króliczka ale by gonić go.
W programie Anny Dymnej z ON usłyszałem taką modlitwę: Panie, daj mi umiejętność bym zmieniał to co mogę i powinienem zmienić. Daj mi pokorę i cierpliwość bym znosił to czego nie umiem i nie mogę zmienić. Obdarz mnie mądrością, bym umiał odróżnić jedno od drugiego.
Chyba każdy z nas niezależnie od światopoglądu, wiary, wyznania powinien te słowa przed zaśnięciem w myślach przypominać a i po przebudzeniu też by nie zaszkodziło. Mnie to udaje się sporadycznie a rano wcale. Łatwo jest prawić morały niż przestrzegać.
Wyczerpałem limit przed monitorem (nawet w karty nie pograłem) i idę do drugiego pokoju oglądać jakiś serial, za którymi nie przepadam. Pozdrowienia. Andrzej
Im więcej wiesz o chorobie tym łatwiej Ci kontrolować objawy.
#18
Napisano 05 styczeń 2011 - 11:53

[quote name='"backsztag] Gdzieś przeczytałem taką sentencję: "Jest tylko jeden sposób' date=' aby czuć się dobrze: należy nauczyć się być zadowolonym z tego co się otrzymało, a nie dążyć do tego czego nie ma" [/quote']
Piękny cytat Andrzeju...

Ja osobiście zdaję sobie sprawę ,że szczęście nie jest osiągalne wprost. Zrozumiałem ,że celem życia jest dobre postępowanie ,a nie szukanie dobrego nastroju…
Nasuwa mi się tutaj pytanie :
„Czy umiemy dobrze postępować w obliczu choroby czy różnych niepowodzeń ?".
Umiemy ale czasami nam się nie chce… :exclamation:
I następne pytanie :
„Czy realizujemy swoje postanowienia ,pomysły czy leczenie do końca? ”
Często jest tak , że coś rozpoczynamy i tego nie kończymy. Myślę ,że nie powinny nas zniechęcać różne trudności, przeszkody czy przeciąganie się w czasie realizacji naszych celów… Nie powinniśmy się zatrzymywać mimo ,że życie często weryfikuje nasze projekty , plany czy zamiary. Zawsze jednak potrzebna jest wytrwałość , wyrzeczenia ,rozterki , zmaganie się ze samym sobą , czasem pot i łzy…
Pozdrawiam

"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#19
Napisano 05 styczeń 2011 - 15:26

backsztag -Andrzeju , zgadzam się z Tobą na temat radości i satysfakcji z tego co się ma czy dostało--to jest bardzo istotna sprawa,,bo jeśli będziemy tylko myśleli-marzyli o tym czego jeszcze nie mamy- to nigdy nie spotkamy radości,szczęścia..
Posłużę się wg mnie pięknym cytatem Jeremiasa Gotthelfa
Szczęśliwi,którzy nauczyli swoje dzieci cieszyć się drobnymi rzeczami .
Życie nie musi obfitować w wielkie wydarzenia.Czasami wystarczy odnajdywać szczęście w nieszczęściu , odkrywać sens w bezsensie , cieszyć się z błahostek. Prosty i niepozorny codzienny obowiązek wystarczy , aby życie było piękne i szlachetne.Ale , żeby być szczęśliwym trzeba mieć dar umiejętności bycia szczęśliwym...i tutaj zaczyna się dramat , jeśli zostaliśmy pozbawieni tego daru

Andrzeju -mam pytanko - czy Ty masz taką wspaniałą pamięć , czy pisząc o wspomnieniach z pobytów w sanatoriach podpierasz się notatnikiem,pamiętnikiem ? Masz prawo nie odpowiadać

Panie Arminie-do Pana wypowiedzi ustosunkuję się w kolejnym poście -ok ?

— Phil Bosmans
#20
Napisano 05 styczeń 2011 - 20:40
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych