Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

skostnienie okołostawowe


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
6 odpowiedzi w tym temacie

#1 kzak732

kzak732

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 5 postów

Napisano 04 październik 2010 - 09:13

...nie wstaniesz z łóżka . W Polsce to lekarze potrafią pocieszać . Ja miałem wypadek w Irlandii gdzie mieszkam od lat . Tutaj lekarze powiedzieli że może to częściowo ograniczać ruchomość stawu i żeby się tym zbytnio nie przejmować bo chociaż nie jest to do końca zbadane ale dali mi leki które miały to zahamować . W moim przypadku jest to prawy staw biodrowy i lewy kolanowy . Od kilku miesięcy biorę preparaty podobne jak na ostoporozę i na razie nie widzę aby się coś powiększało lub znacznie ograniczało ruchy stawu . trudno to jednak ocenić bez rtg ponieważ nie mam czucia od pasa w dół . jeżeli możesz napisz jakie leki przyjmowałeś i ile to trwa .
----------
pozdrawiam
Krzysztof
  • 0

#2 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 04 październik 2010 - 10:40

...nie wstaniesz z łóżka . W Polsce to lekarze potrafią pocieszać . Ja miałem wypadek w Irlandii gdzie mieszkam od lat . Tutaj lekarze powiedzieli że może to częściowo ograniczać ruchomość stawu i żeby się tym zbytnio nie przejmować bo chociaż nie jest to do końca zbadane ale dali mi leki które miały to zahamować . W moim przypadku jest to prawy staw biodrowy i lewy kolanowy . Od kilku miesięcy biorę preparaty podobne jak na ostoporozę i na razie nie widzę aby się coś powiększało lub znacznie ograniczało ruchy stawu . trudno to jednak ocenić bez rtg ponieważ nie mam czucia od pasa w dół . jeżeli możesz napisz jakie leki przyjmowałeś i ile to trwa .
----------
pozdrawiam
Krzysztof

Chyba źle napisałem, wstaję bez problemu, to lekarz na samym początku czyli 18 lat temu gdy zauważył tworzące się skostnienia prognozował, że może do tego dojść, na szczęście się pomylił. Jednak powiem Ci, że irlandzcy lekarze pieprzą od rzeczy i wciskają kit, że się tym nie należy przejmować. Znam przynajmniej 3 osoby, którym skostnienia okołostawowe zablokowały ruchomość stawu i musiało się to skończyć operacjami. Jak pisałem, w jednym przypadku skończyło się tworzeniem stawu rzekomego. W moim przypadku mam w pewien sposób zblokowany lewy staw biodrowy i nie zegnę nogi całkowicie, ale stało się tak na skutek intensywnej rehabilitacji w okresie gdy skostnienia powstawały w oczach, podejrzewam że gdyby nie ona dziś miałbym sztywny staw bo tak już zaczynało się robić ale rehabilitantowi codziennie udawało się odrobinę poprawić ruchomość stawu. Jest możliwość operacyjnego usunięcia skostnień choć obarczona ryzykiem, o którym zazwyczaj lekarze ostrzegają, a mianowicie spotęgowania skostnienia w miejscu usunięcia.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#3 pedro

pedro

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1462 postów

Napisano 03 październik 2010 - 20:37

Witam, nie wiem czy dokładnie mam to o czym piszesz, ale zaraz po wypadku zaczęły mi się robić skostnienia i mam je do dziś. Blokują mi biodro i są widoczne na kościach udowych. Nie wiem jak teraz, ale kiedyś obawiano się to operować tzn. "usuwać" w obawie przed ostrym nawrotem. Wiem tyle z własnego doświadczenia, że to rośnie do pewnego momentu, potem przestaje, niestety rośnie u każdego inaczej. U mnie blokuje staw biodrowy, ale nie na tyle aby mi nie przeszkadzało np. w zginaniu nogi, ale kolega np. musiał mieć robiony tzw. staw rzekomy. Mi lekarz mówił, gdy zauważono robiące się skostnienia "nie wstaniesz nigdy z łóżka, bo zaleje ci stawy", ale "nie"stety się pomylił.
  • 0
Pozdrawiam
Pedro

#4 kzak732

kzak732

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 5 postów

Napisano 29 wrzesień 2010 - 13:23

neurogenne skostnienia okołostawowe - czy ktoś przez to przechodził ?
proszę o pomoc , trochę o tym piszą ale jak to jest w praktyce .
  • 0

#5 amsterdam-1

amsterdam-1

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 14 postów

Napisano 29 marzec 2011 - 20:09

Witam, poszukuję osób ze skostnieniami okołostawowymi w obrębie stawów biodrowych i kolanowych - celem wymiany doświadczeń, jak sobie dalej radzić w życiu, w różnych niby kiedyś prostych sprawach. Pozdrawiam wszystkich.
  • 0

#6 phoenix

phoenix

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 13 postów

Napisano 04 maj 2011 - 15:58

W moim przypadku skostnienie bardzo szybko zupełnie usztywniło staw biodrowy jednej z nóg - bez jakiegokolwiek ruchu. Nie pomogła regularna rehabilitacja. Noga puchła pod wpływem rehabilitacji i prób siadania, jak balon. Po kilku miesiącach od wypadku, w którym uszkodzony został rdzeń kręgowy - skostnienie doprowadziło do tego, że nie mogłam w ogóle siadać. Na zdjęciu RTG w miejscu stawu biodrowego, nie były w ogóle widoczne powierzchnie stawowe - była biała plama, skostnienie.
Po ponad 2 latach leżenia w łóżku, zoperowano moje biodro. Znalezienie lekarza, który zgodził się przeprowadzić operację, nie było łatwe, ponieważ moje skostnienie było bardzo rozległe i gęste.

Po tej operacji, od prawie 10 lat, jeżdżę na wózku. Skostnienie odrasta (a właściwie narasta, nie kojarzyłabym tego z odrastaniem w miejscu usunięcia, ale z "naturalnym", powolnym narastaniem), ale nie ogranicza mi znacznie ruchomości. Mam wciąż praktycznie to, co osiągnięto podczas operacji: 90st. zgięcia w biodrze, możliwość komfortowego siedzenia, ubierania się (to czego nie zegnę się z biodra - nadrabiam nadruchomością lędźwiowego odcinka kręgosłupa, dzięki której potrafię i tak położyć się na swoich nogach, pochylając się do przodu w siedzeniu z prostymi nogami). Mam skoliozę kręgosłupa z powodu skostnienia (ten pośladek jest wyżej, a noga w biodrze zrotowana - nie da się tego skorygować w pełni poduszką) i spastyczności mięśni tułowia właśnie z tej strony (co także najprawdopodobniej jest spowodowane skostnieniem). Nie mam w tej nodze w ogóle rotacji - siedząc na wózku nie założę skarpetki, buta - ubieram się zawsze na łóżku lub czymś w tym rodzaju.

Dalsze powikłania skostnienia u mnie: lekkie niedokrwienie nogi (sinienie stopy), które było kontrolowane przez angiologa i chirurga naczyniowego (nie stwierdzili zaburzenia przepływu w tętnicach, mimo niewyczuwalnego tętna "na palec", tętnice są jednak bardzo drobne w porównaniu do drugiej nogi), lekkie zmniejszenie wyprostu w stawie biodrowym, do wyprostu brakuje ok. 10st. (w ciągu ostatnich paru lat: kiedy leżę na brzuchu - mam lekko uniesiony tyłek, kiedy leżę na plecach - kolano jest lekko uniesione), wizualna deformacja biodra, bardziej zarysowany krętarz tej nogi, wyczuwalne skostnienie pod ciałem (jestem bardzo szczupła) - nie wygląda to zbyt ponętnie, ale można się przyzwyczaić/zaakceptować to.

Sama operacja była bardzo inwazyjna. Ze stosunkowo niewielkiego nacięcia z przodu biodra (na wysokości kolca miednicy) wyrżnięto skostnienie tak, aby kolec miednicy miał się gdzie schować podczas zginania nogi w biodrze. Podczas operacji nastąpił krwotok z uszkodzonej przez przypadek tętnicy (w moim przypadku, skostnienie objęło wszystkie tkanki, także sąsiadujące z dużymi naczyniami krwionośnymi), miałam wielokrotnie podawaną krew (transfuzje). Przez szereg tygodni po samej operacji, do komory w miejscu wyrżnięcia skostnienia - napływała krew, tworząc coś w rodzaju krwiaka. W tym miejscu miałam robione opatrunki silnie uciskowe, ale mimo tego trzeba było ściągać krew strzykawką, a czasami w miejscu szycia skóry robiła się dziurka, z której wypływała samoistnie (kiedy np. gwałtownie zmieniłam pozycję itp.). Po około miesiącu od operacji - wypisano mnie ze szpitala.
Nie pamiętam dokładnie, ale kilka miesięcy trwało gojenie miejsca po operacji skostnienia.
W tym czasie ujawnił się gronkowiec, którego najprawdopodobniej dostałam "w prezencie" podczas operacji. Gronkowiec objawiał się gniciem palców nóg, został wyleczony skutecznie antybiotykami.
Po paru latach ujawniło się HCV, które być może dostałam także podczas tej okazji. Byłam leczona dostępnymi lekami (interferon i rybawiryna), ale niestety skutki uboczne zagrażały bezpośrednio mojemu życiu (neutropenia i zagrożenie sepsą), co spowodowało przerwanie leczenia.

W moim przypadku operacja skostnienia była nieunikniona, ponieważ skostnienie zupełnie zalało staw. Ale ZAWSZE decyzja o operacji musi być decyzją indywidualną i przemyślaną. Operacje takie są ryzykowne - z jednej strony krwawienie śródoperacyjne, z drugiej ryzyko nawrotów.
Nawrotom zapobiega się odczekując wystarczająco długo od momentu uszkodzenia rdzenia, aż do wyciszenia się procesu narastania skostnień (zazwyczaj 1,5 - 2 lata, tak zaleca literatura i doświadczenie lekarzy, w ich opinii) oraz podając po operacji leki przeciwzapalne (mi podawano Metindol Retard w dużych dawkach).

Usuwając problem skostnień, stosuje się 2 metody: usunięcie skostnienia (jego części) oraz resekcja kości udowej (usunięcie stawu). Zdaniem lekarzy, resekcja jest dobrym rozwiązaniem. Moim zdaniem - niesie ze sobą ryzyko urazów wewnętrznych kikutem pozostawionym w ciele (spastyczność itp.) oraz uniemożliwia pionizację. Jest także nieodwracalnym pozbawieniem pacjenta stawu biodrowego, bez możliwości odbudowania go.
Tak było 10 lat temu. Czy teraz coś się zmieniło w tym temacie? Nie sądzę ..
  • 0
tak, z mojego prawego ucha wylatuje ptak

#7 teresa111

teresa111

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 1 postów

Napisano 31 maj 2013 - 21:26

czy ma ktos namiary na dobrego specjaliste od skostnień proszę o odpowiedż

 

 

 

 

 


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych