Miasto Miłosierdzia
#1
Napisano 20 maj 2010 - 08:29
Jestem praktykantką Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie i chciałabym się z Wami podzielić interesującą wiadomością. 30 maja 2010r. Centrum organizuje na Krakowskim Przedmieściu Miasto Miłosierdzia. Zachęcam Was do udziału w tej inicjatywie, ja osobiście uczestniczyłam w Mieście Miłosierdzia 2 lata temu i byłam pod ogromnym wrażeniem instytucji, fundacji, stowarzyszeń, które się tam pojawiły i świadczyły o ogromie pomocy, której udzielają innym. Pojawi się m.in. Fundacja "Żyć z chorobą Parkinsona".
Miasto Miłosierdzia oferuje wiele atrakcji tego dnia, zachęcam do zapoznania się ze szczegółami na str www: http://www.centrumjp2.pl/miasto/
Pozdrawiam wszystkich i życzę dużo sił i wytrwałości.
#2
Napisano 30 grudzień 2010 - 06:46
Na początek cytat Jana Pawła II
- Jan Paweł II -Człowiek nie może żyć bez miłości. Człowiek pozostaje dla siebie istotą niezrozumiałą, jego życie jest pozbawione sensu, jeśli nie objawi mu się Miłość, jeśli nie spotka się z Miłością, jeśli jej nie dotknie i nie uczyni w jakiś sposób swoją, jeśli nie znajdzie w niej żywego uczestnictwa.
Życzę miłego dnia:)
— Phil Bosmans
#3
Napisano 03 styczeń 2011 - 04:45
Pomysł bardzo szczytny i godny naśladowania...
Ponieważ była tam również obecna Fundacja"Żyć z chorobą Parkinsona" pozwolę sobie zamieścić linka do strony tejże Fundacji:
:exclamation: www.parkinsonfundacja.pl
:idea: Moja propozycja jest taka aby wątek ten stał się miejscem wymiany poglądów na tematy religii,wiary,duchowości...
Może na początek słowa Jana Pawła II wypowiedziane na Jasnej Górze :
O Matko mojego narodu, dopomóż ażeby nie dał się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężał.
Kilka cytatów Jana Pawła II...
Niech nasza droga będzie wspólna.
Niech nasza modlitwa będzie pokorna.
Niech nasza miłość będzie potężna.
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego,
co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Jeśli czujesz się samotny,
Postaraj się odwiedzić kogoś,
Kto jest jeszcze bardziej samotny.
Uzdrówcie rany przeszłości miłością.
Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do rozłamu,
ale niech spowoduje cud pojednania.
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#4
Napisano 04 styczeń 2011 - 12:19
Myśląc o naszym życiu często zauważamy jakże przewrotna i wygodna jest natura człowieka. Kiedy osiągamy sukcesy i wszystko nam się w życiu układa jesteśmy przekonani, że wszystko sami kontrolujemy, że to jedynie nasza zasługa. Dopiero wtedy gdy w naszym życiu pojawiają się problemy, gdy w nasze ciało wkrada się podstępnie choroba zaczynamy zastanawiać się kto lub co jest przyczyną naszych problemów
Zaczynamy zadawać pytania i szukać w swoim życiu śladów Siły Wyższej w myśl zasady:
„ Jak trwoga to do Boga ”.
WIARA...niezmiernie ważna i potrzebna w naszym życiu...Wiem, że wiele osób od razu pomyśli :
” No dobrze...wierzę...ale nic z tego nie wynika....”.
Też tak kiedyś myślałem... :-/
Przeczytałem gdzieś słowa , że sama wiara bez działania pozostanie jakby pusta...
W życiu , różnie bywa i czasami jesteśmy zmuszeni stanąć w obliczu nowego dla nas problemu. I znów zadajemy sobie pytania :
Jak poradzić sobie z nowym problemem ?
W jaki sposób poukładać znów swoje życie?
Czy moja choroba nie jest już dostatecznym obciążeniem ?
I możemy tak bez końca pytać...i w końcu ulegamy wzburzeniu
Ilekroć będziemy ulegać takim stanom emocjonalnym oznaczać to będzie , że to z nami dzieje się coś złego a nie wokół nas !
Na każdą sytuację możemy zareagować pozytywnie lub negatywnie ; i w tym wszystkim najważniejsze znaczenie ma tylko nasza kondycja duchowa a nie sama sytuacja ...
Gdy kondycja duchowa jest pozytywna to również odpowiednio pozytywnie zareagujemy...
Dbajmy więc o naszą kondycję duchową !!!
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#5
Napisano 05 styczeń 2011 - 12:13
Wczoraj tematem była Wiara dzisiaj Nadzieja ...
Od innych ludzi możemy pożyczyć książki, pieniądze i wiele różnych rzeczy. Jednak czy można pożyczyć od kogoś nadzieję? Współczucie i pocieszanie kogoś, kto przeżywa trudności, jest potrzebne. Czasem może wręcz ratować komuś życie. Ale to jedynie doraźna pomoc. Bycie pocieszanym przez innych to coś innego niż umacnianie w sobie nadziei.
Nadziei nie można ani pożyczyć, ani osiągnąć jej wprost. Aby znaleźć nadzieję, trzeba najpierw szukać miłości...miłości będącej ojczyzną nadziei.
Ale jak ją znaleźć w chorobie?
Myślę, że należy zacząć od akceptacji swojej choroby. Akceptacja własnej choroby to nie to samo, co poddanie się jej...to pewnego rodzaju dojrzałość...emocjonalna...duchowa...życiowa.
Jak pisał ks.Marek Dziewiecki :
W doczesności każdy z nas potrzebuje nadziei po to, by przyjąć dar życia i mierzyć się z trudami codzienności. Kto traci nadzieję, ten popada w zniechęcenie, a nawet rozpacz. Tak było w przypadku biblijnego Judasza. Wystarczyło mu odwagi do tego, by uczciwie rozliczyć się z przeszłością, ale zabrakło nadziei na to, że zdoła żyć w nowy sposób. Być człowiekiem to być kimś zagrożonym przez otaczający nas świat, przez złych ludzi, a nawet przez samego siebie: przez własną słabość, ignorancję, grzech.[...]Często boleśnie doświadczamy własnej kruchości i bezradności. Przez całą doczesność nasze życie rozgrywa się między zagrożeniem a nadzieją.
Dobrego dnia Wszystkim życzę
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#6
Napisano 06 styczeń 2011 - 23:33
Bardzo dobry pomysł co do tematu tego wątku.
Na początek kilka słów na temat duchowości i jej roli w życiu człowieka.
Dla niektórych osób pewnie temat zbyt prosty i oczywisty więc z góry przepraszam za płytką treść,,,ale od czegoś trzeba zacząć.
Poznając człowieka i chcąc go dokładniej poznać, ocenić jego dojrzałość emocjonalną , sytuację egzystencjalną to warto przyjrzeć się jego głównym celom i aspiracjom do jakich zmierza. I najczęściej słyszymy ,że jego cel osiągnięcie pewnego dobrobytu i to dobrobytu ...materialnego, czyli o to , by mieć więcej pieniędzy, lepsze mieszkanie , samochód , ubrania.
A gdzie wspomnienie o dobrobycie duchowym , by być lepszym i głębszym człowiekiem , by bardziej kochać i być kochanym, by lepiej żyć a nie tylko mieć.
I w taki to sposób człowiek staje się bardzo bogaty materialnie a coraz bardziej ubogi duchowo. Jest to niezwykle bardzo groźna sytuacja , gdyż im człowiek bardziej ubogi duchowo , tym bardziej nie umie posługiwać się dobrobytem materialnym. Takie przykłady mamy w Europie Zachodniej i nie tylko tam... gdzie często bogactwo nie jest szansą rozwoju lecz drogą do niszczenia siebie.
Nie ma dla człowieka groźniejszej sytuacji jak tęsknota za dobrobytem materialnym nie połączona z jednoczesną tęsknotą za bogactwem duchowym. Wskazana byłaby chociażby równowaga tęsknot.
I teraz mogę przejść do wyjaśnienia czym jest duchowość---otóż-
*duchowość jest to sfera , w której człowiek stawia sobie pytanie o to,kim jest i po co żyje?
*duchowość jest zdolnością do odkrycia i zrozumienia tajemnicy człowieka i sensu jego życia.
Troska o dobrobyt duchowy i rozwój duchowości powinna być pierwszym zadaniem dla poszczególnych osób, rodzin , instytucji wychowawczych i społeczeństw.
Szczęśliwi są ci ludzie i te rodziny i społeczeństwa,które najpierw szukają dobrobytu duchowego , gdyż wszystko inne będzie im dane.
Nie wiem,czy ktoś wierzy w możliwość takiego stanu rzeczy, czy faktycznie to wszystko już w dzisiejszym zmaterializowanym świecie nie ma szansy bytu?
Pozdrawiam serdecznie
Dziewiecki M, Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi,w: Rekolekcje Adwentowe
— Phil Bosmans
#7
Napisano 07 styczeń 2011 - 12:14
podczas gdy rozpacz jest zniszczeniem.
Kto ma nadzieję, paraliżuje wątpliwość,
unicestwia przygnębienie, sieje sukces
- przygotowuje zwycięstwo.
Nadzieja jest ryzykiem,
które trzeba podjąć, najwyższym ryzykiem.
Nadzieja nie jest samozadowoleniem, ale
największym i najtrudniejszym zwycięstwem,
które człowiek może odnieść nad własną duszą.
Ciało ludzkie doświadcza potężnego
przyciągania ziemskiego w stronę nadziei.
To właśnie dlatego nadzieja pacjenta
jest tajemną bronią lekarza.
Jest ukrytym składnikiem każdej recepty.
Jest taka cierpienia granica,
za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
#8
Napisano 07 styczeń 2011 - 12:45
http://www.youtube.com/watch?v=ItGj1HZcqVM
http://www.youtube.com/watch?v=_GoD9kmH3ZI
http://www.youtube.com/watch?v=wU6x7NMAOak
http://www.youtube.com/watch?v=QNrNMtsbSnc
http://www.youtube.com/watch?v=jKIDAOf7x9o
http://www.youtube.com/watch?v=VHGwf6i_hFE
http://www.youtube.com/watch?v=3YBDwa-wL3s
Dyskusja jest dość ciekawa i prowadzona z nutką humoru...
W chwili wolnej polecam :exclamation:
P.s. Witam Cię Anutko w tym wątku
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#9
Napisano 09 styczeń 2011 - 10:48
Dzisiaj słów kilka o duchowym aspekcie wrażliwości...
W podejściu do drugiego człowieka mogą być trzy niebezpieczne postawy . Jedna polega na tym,że jako chrześcijanie tak bardzo chcemy dostrzec Chrystusa w swym bliźnim,że tego bliźniego jakby pomijamy.To paradoksalne ale bywa właśnie i tak. Oglądałem kiedyś pewien program, w którym pewien chory skarżył się na taką właśnie sytuację. Opowiadał o tym,ze odczuwa chłód ze strony pomagającej mu osoby, ponieważ ta osoba ciągle podkreślała,że czyni to dla samego Chrystusa. Owo "samego" miało tu wielkie znaczenie.
Druga skrajność, to sytuacja, gdy ktoś kocha tylko człowieka, a nie uwzględnia wymiaru nadprzyrodzonego. To również jest droga nie w tym kierunku. Można wręcz ubóstwić człowieka i godzić się się na nie przyjmowanie Bożego planu działania . A wszystko w imię dobra. Przykład? Choćby tzw.toksyczni rodzice czy toksyczny partner życiowy.
Przeciwieństwem obu błędów jest trzecia postawa w wg. mnie najgorsza. Obojętność Jest to brak wrażliwości i na Chrystusa, i na drugiego człowieka, i w pewnym sensie na siebie samego. Taka postawa może nas wewnętrznie niszczyć.
Niech za komentarz posłużą nam słowa bpa Wilhelma Pluty :
Człowiek w człowieku umiera, gdy złem się nie smuci, a dobro go nie raduje.
Miłej niedzieli
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#10
Napisano 09 styczeń 2011 - 16:16
Burza to deszcz, wyładowania atmosferyczne w postaci piorunów, błyskawic i grzmotów.
Zjawisko jest niewątpliwie bardzo ciekawe jednak może być niebezpieczne i raczej jest krótkotrwałe przyjmując podziałkę w skali roku. Miłość niedojrzała właśnie posiada cechy wspomnianej burzy, jest krótkotrwała i niebezpieczna!. Kochać ludzi oznacza być całkowicie szczęśliwym bez nich, bez lęku, że mogą odejść lub przestać nas lubić. Obojętnie co zrobią lub powiedzą o Tobie to Ty będziesz żył w pokoju. Nie wypełniaj swojej pustki osobami nazywając to miłością. Osłoń się przed wewnętrzna burzą prawdziwym parasolem miłości i zachowaj spokój - po prostu żyj!
Nic nie dzieje się bez przyczyny, dostajemy tylko taki ciężar, jaki jesteśmy w stanie udźwignąć. I choć w danej chwili wydaje nam się, że dłużej już nie damy rady, to za zakiś czas okaże się, iż nasze cierpienia, tak naprawdę miały jakiś cel. To, czy napotkane zdarzenia będą dla nas źródłem radości, czy lekcją życiowej mądrości, zależy tylko od nas.
Żeby kochać innych, trzeba najpierw pokochać siebie, zaakceptować, uświadomić sobie własne wartości, w oczach Boga wszystkie istoty ludzkie są równie ważne.
Dając miłość, otrzymujemy miłość. Wraca do nas to, co sami rozdajemy.
Po to zostaje nam „coś” zabrane, abyśmy mogli otrzymać w zamian coś lepszego, miłość która do nas wraca w bardzo różnej postaci…
#11
Napisano 11 styczeń 2011 - 18:45
Pewna legenda hinduska opowiada o człowieku, który każdego dnia nosił wodę do swojej wioski w dwóch ogromnych dzbanach przytroczonych do drewnianego nosidła na jego ramionach.
Jeden z dzbanów był starszy od drugiego i był cały popękany. Za każdym razem, kiedy mężczyzna wracał ścieżką do domu, tracił połowę wody.
Młodszy dzban był zawsze bardzo dumny ze swojej pracy i z tego, że nigdy nie uronił ani kropli z powierzonej mu wody.
Drugi dzban zaś się śmiertelnie wstydził, że wyciekała z niego woda i był w stanie swoje zadanie wypełnić tylko w połowi. Chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że pęknięcia były wynikiem wielu lat wytężonej pracy. Stary dzban był bardzo zawstydzony swoją starością, że pewnego dnia, gdy mężczyzna napełniał go woda ze studni, postanowił przemówić:
- Chciałbym cię bardzo przeprosić. Jestem już bardzo stary i nie mogę utrzymać wszystkiej wody, którą mnie napełniasz...
Człowiek uśmiechnął się tylko i łagodnie rzekł:
- Kiedy będziemy wracać do domu, przyjrzyj się bacznie ścieżce, która od wielu już lat chodzimy od studni do domu.
Dzban uczynił tak, jak kazał mu jego chlebodawca, i zauważył wiele kwiatów i warzyw rosnących wzdłuż drogi z jednej tylko strony.
- Czy widzisz, o ile piękniejsza jest roślinność po twojej stronie ścieżki? - spytał mężczyzna.
- Wiedziałem, że masz pęknięcia, ale postanowiłem je wykorzystać. Posiałem więc nasiona, a ty każdego dnia podlewałeś je po trochu.
Ściąłem już dziesiątki róż, które zdobiły mój dom, a moja żona i moje dzieci mogły jeść sałatę, kapustę i cebulę, które urosły dzięki twojej pracy. Gdybyś nie był taki jaki jesteś, nigdy nie miałbym tego, co mam.
W pewnym sensie wszyscy się starzejemy i z wiekiem nabywamy cech, które zawsze można przecież obrócić na naszą korzyść.
Tak sobie myślę,że może i naszą chorobę obrócić w jakąś korzyść ...?
Pozdrawiam mile :)
— Phil Bosmans
#12
Napisano 11 styczeń 2011 - 22:27
Duchowość...Doskonałość...Szczęście...Wytrwałość
Pytanie : Któż z nas jest doskonały pod względem duchowym lub fizycznym?
Odpowiedź : Nikt!
Pytanie: Cóż więc możemy z tym zrobić?
Odpowiedź : Traktować się wzajemnie tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani...
Możemy już nie wierzyć w nasze szczęście...Ale czy nie chcemy uwierzyć , że istnieje jakiś powód po temu , że obdarzono nas życiem? Nawet jeśli sami go nie znamy i mimo, że czasem nie wiemy jak powinniśmy „ żyć ” ?
Chcemy :exclamation: Bardzo chcemy :exclamation:
I na pewno tak jest...
Przypominam słowa Jana Pawła II :
Musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali...
A przy okazji może też moje skromne słowa :
„Musimy innym pomagać, choćby inni nam nie pomagali...”
Na zakończenie tych dzisiejszych, filozoficznych rozważań cytat z książki „Alicja w krainie czarów”/ tak mniej więcej bo z pamięci /.
Jak długo mam iść? - spytała Alicja. Idź tak długo, aż dojdziesz do końca – rzekł z powagą król. Wtedy się zatrzymaj...
http://www.youtube.com/watch?v=8Si9LW2INGo
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#13
Napisano 11 styczeń 2011 - 23:12
Gratulacje z okazji napisania 100-ego posta na forum.
Treść zawarta w tym jubileuszowym poście jest cudownie wzruszająca - brak słów, aby wyrazić jego piękno !
Pozdrawiam
— Phil Bosmans
#14
Napisano 14 styczeń 2011 - 06:34
Anioł
Nikomu bym się do tego nie przyznała, lecz kiedy siedziałam w kawiarni naprzeciwko kliniki Mayo, byłam naprawdę przestraszona. Następnego dnia miałam się stać jej pacjentką i przejść tam operację kręgosłupa. Operacja należała do bardzo ryzykownych, ale moja wiara w jej powodzenie była niezwykle silna. Zaledwie kilka tygodni wcześniej przeżyłam pogrzeb ojca - moja gwiazda przewodnia powróciła do nieba.- Ojcze Niebieski, ześlij mi anioła w tej godzinie próby - modliłam się.
Kiedy podniosłam wzrok, zbierając się do odejścia, ujrzałam starszą panią, która wolno zmierzała w kierunku kasy. Stanęłam tuż za nią, pełna podziwu dla przebijającego w jej stroju wytwornego gustu - miała na sobie szkarłatnoczerwoną, wzorzystą suknię, szal, broszkę i wspaniały pąsowy kapelusz.
- Bardzo panią przepraszam. Chciałabym pani powiedzieć, że jest pani niezwykle piękną kobietą. Pani widok od razu poprawił mi humor
Kobieta ujęła mnie za rękę i powiedziała:
- Moje drogie dziecko, niech cię Bóg błogosławi za twoje dobre słowa, bo widzisz, mam sztuczną rękę, metalową wkładkę w drugiej ręce, a do tego nie mam jednej nogi. Ubieranie się zajmuje mi mnóstwo czasu. Staram się wyglądać jak najlepiej, jednak z upływem lat przestaje to robić na kimkolwiek wrażenie. Dzięki tobie poczułam się dzisiaj naprawdę szczególnie. Niech Pan chroni cię i obdarza błogosławieństwem, gdyż z pewnością musisz być jednym z Jego małych aniołów.
Gdy kobieta odeszła, nie mogłam wydobyć z siebie nawet słowa, ponieważ dotknęła mojej duszy w taki sposób, że to ona nie mogła być nikim innym, tylko aniołem.
Tami Fox
Niech powyższa przypowieść będzie przykładem na to , że każdy z nas może być "aniołem" spełniając jeden warunek---trzeba widzieć drugiego człowieka i dostrzec w nim piękno.
Czy to jest trudne ?
Odpowiedzi niech każdy poszuka sam.
Pozdrawiam miłego dnia
— Phil Bosmans
#15
Napisano 14 styczeń 2011 - 10:18
Pozdrawiam
#16
Napisano 18 styczeń 2011 - 04:46
- Dlaczego wszyscy tutaj są tak szczęśliwi, a ja nie?
- Dlatego, że nauczyli się widzieć dobro i piękno wszędzie - odrzekł Mistrz.
- Dlaczego więc ja nie widzę wszędzie dobra i piękna?
- Dlatego, że nie możesz widzieć na zewnątrz siebie tego, czego nie widzisz w sobie.
— Anthony de Mello
Stan szczęścia i radości nie jest czymś czego możemy „żądać” lub „domagać się”.Taki stan może przyjść gdy służymy sobą innym...
Prosząc Boga o pomoc w pewnym momencie odkrywamy coś co trudno opisać słowami...Umiemy coraz częściej odczuwać radość w świecie, w którym kiedyś odczuwaliśmy tylko lęk...
Aby więc aby cieszyć się spokojem umysłu musimy nauczyć się akceptacji we wszystkich aspektach naszego życia. Musimy też pozwolić działać Sile Wyższej od nas samych; pamiętając jednak, że Bóg pomaga tym, którzy sami sobie też pomagają...
Pamiętajmy,że duchowo…lepszy dziś tworzymy świat wolności i pokoju....wyzwoleni z sideł własnych wad…rozwijajmy się każdego dnia...
http://www.youtube.com/watch?v=RJOBv5rNi1U
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#17
Napisano 18 styczeń 2011 - 14:27
Życie to prezent, który rozpakowujemy każdego dnia! I bez względu na jego zawartość, tylko od nas samych zależy co z nim zrobimy! Najprościej jest rzecz jasna uwierzyć malkontentom i stwierdzić- „a po co się starać, i tak nie mam szans”. Nic bardziej błędnego, CUD nawet jeśli zapuka do naszych drzwi, nie ma szans na sforsowanie naszego pesymizmu!
MUSIMY MU POMÓC! Zaprosić do środka, potraktować jak wyjątkowego gościa, dać mu szansę. Dać sobie samemu szansę, by zrobić coś z własnym życiem, najlepiej już od zaraz! Życie jest zbyt krótkie, aby pozwolić sobie na patrzenie, jak przepływa nam między palcami.
Im szybciej ta myśl przebije się przez powłokę beznadziejności, tym szybciej zdarzy się CUD!
#18
Napisano 19 styczeń 2011 - 23:03
W nasz wewnętrzny pokój powinniśmy się wsłuchiwać sercem i duszą...
Pozwolę sobie na zacytowanie słów Ojca Pio :
Pokój jest prostotą ducha, pogodą umysłu, spokojem duszy, więzią miłości. Pokój jest porządkiem, harmonią w nas wszystkich. Jest ustawicznym radowaniem się,które rodzi się ze świadectwa dobrego sumienia. Jest świętą radością serca, w którym króluje Pan Bóg. Pokój jest drogą do doskonałości, co więcej, w pokoju tkwi doskonałość...
Czyńmy więc wszelkie wysiłki, abyśmy nie utracili tego wewnętrznego pokoju...
http://www.youtube.com/watch?v=-cQ6Xdzqm8Y
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
#19
Napisano 21 styczeń 2011 - 20:58
Wierzę... że skończył się czas rezerwowego. Muszę wydostać się z mojej skorupy. Muszę się stać bohaterem przygody mojego życia. Oczekuje mnie świat: odczuwa moją potrzebę.
Wierzę... że pochłanianie pizzy i benzyny to jeszcze nie wszystko.
Wierzę... że traktowanie ojca jako portfela, a matki jako służącej nie jest uczciwe.
Wierzę... że najszczęśliwszym ze szczęśliwych jest ktoś kto potrafi czynić innych szczęśliwymi.
Wierzę... że jeżeli ktoś potrafi marzyć jedynie w samotności, to jego marzenie jest tylko snem; jeśli takie same marzenia ma wiele osób, to jest to początek czegoś prawdziwie nowego. Pragnę związać się z ludźmi, którzy mnie do czegoś pociągają.
Wierzę... że nie istnieje nic piękniejszego, nic głębszego, nic wznioślejszego, nic bardziej doskonałego i spełnionego od Chrystusa!
Wierzę... że nie ma nic gorszego od bycia dobrym w połowie, od wypowiadania w połowie jakiejś prawdy, od robienia czegoś do połowy. Życie to angażowanie się na całość.
Wierzę... że nieuczciwym jest zrzucanie winy na innych: na złą gwiazdę, na rodziców, na szkołę. Bo przecież tak naprawdę to jedynie ja mogę odpowiadać za moje życie.
Wierzę... że żyć, to znaczy odpowiadać: to walczyć o coś wielkiego.
Wierzę... że żyć, to znaczy chwytać się takich rękojmi jak: Pokój, Radość, Sprawiedliwość, Miłość.
Wszystko to są ideały, w które wierzę, ideały, które pragnę, aby były respektowane.
Pino Pellegrino
— Phil Bosmans
#20
Napisano 21 styczeń 2011 - 21:50
Myślę,że nie poprzez pytania ale poprzez doświadczenia życiowe czegoś się możemy w życiu nauczyć...Doświadczenia połączone z pokora wobec życia...Gdy zaczyna nami rządzić nasze często wygórowane ego, to proste prawdy muszą docierać do nas w skomplikowany sposób...I wtedy znów pojawiają się pytania
Więc...
Dobry Boże Ty wszystko wiesz, znasz moje wszystkie dlaczego i po co...i co zrobić by ich było mniej, abyśmy lekko zasypiali nocą ...
http://www.youtube.com/watch?v=ex6osu2j7b0
"Módl się, żyj nadzieją i nie martw się" - Św.O. Pio"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych