Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A

Bajka dla Maluszków z Góry Piaskowej i Szczygła.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1 Gość_VANPELIS_*

Gość_VANPELIS_*
  • Gość

Napisano 31 styczeń 2010 - 09:49

OSIOŁEK



Zima świat okryła bielą swej sukni wspaniałej. Zasypane wszystko dookoła a i jeszcze ten mróz
zmroził wszystko. Jakiś czas osiołek nie wychodził ze stajenki dokarmiać ptaki jak to miał w zwyczaju codziennym. Nie, nie zapomniał. Powiedzmy, ze był chory. Kiedy tylko poczuł się lepiej od razu wyszedł przed stajenkę, aby wesprzeć żarełkiem ptaki. Śniegu zaspy wokół stajenki nie były żadną przeszkodą dla osiołka. Czym prędzej chwycił w kopytka łopatę gospodarza i począł się przedzierać przez biały bezkres śniegu ku karmnikowi. Kiedy tak brnął przez te zaspy starość odezwała się mu w kostkach. Co rusz przystawał, aby grzbiet wyprostować. Wracać nie było sensu, modrzew był coraz bliżej , było już widać falujący na wietrze karmnik. Po chwili stał już pod nim. Na pysku jego pojawił się uśmiech i całe zmęczenie w nim utonęło.
Karmniczek był puściutki. Żarełko wydziobane do gołych deseczek. Kiedy osiołek uniósł swój
łeb ku górze, dostrzegł jak na modrzewiu zaczęły przysiadać ptaki. Były to sikorki, kowaliki i
dzięcioły w czerwonych czapkach. Z dorodnego dębu ku modrzewiowi zaczęła przedzierać się przez
zaspy ruda wiewiórka. I tak, kiedy zleciał się i zszedł ten inwentarz zgłodniały. Inwentarz niby tego
osiołka i nie jego zarazem, nawiązała się rozmowa:
- Jesteś. Nareszcie jesteś osiołku. – wykrzyczała mu do ucha niemalże wiewiórka Bajka.
- Gdzie byłeś tak długo? – Dodała sikorka Misia. I radości, zachwytom nie byłoby końca, gdyby
osiołek nie spostrzegł, że zaraz dostanie skrzydeł i poleci henn wysoko. – Przestańcie, proszę. –Zarżał.
– Co ja takiego robię, że tak mnie wynosicie? Czy te okruszki chlebka, ziarnka pszenicy
warte są aż tyle?
Po tych słowach osiołka nastała cisza. Ptaki ślepiły jeden na drugiego a osiołek stał pod modrzewiem
i rył kopytkiem w śniegu. Po chwili w karmniku przysiadł kowalik Łatek. I nim zaczął biesiadowanie
nie omieszkał zabrać głosu: - Wiesz osiołku , ze kiedy nie przychodziłeś rozmyślaliśmy o tobie.
I nie ważne było wówczas, że w brzuszkach burczało, że nie miał kto po piórkach pogłaskać. Krótko
mówiąc tęskniliśmy za tobą. – Bardzo miło mi Łatku, że jesteś taki szczery. – Odparł osiołek.
W ślepkach Łatka widać było , ze chce jeszcze coś powiedzieć. Wiercił się, trzepał skrzydłami
i po chwili znowu zabrał głos. – Nie zrozum mnie źle osiołku, ale musze ci to powiedzieć. Wiem,
ze mimo iż będzie to przykre dla ciebie to potrafisz to zrozumieć. W te dni, kiedy cię nie było, kiedy
to rozmyślaliśmy co z tobą pewnego dnia przyleciały sroki… - Orędowniczka, Mecenaska, Ikona ?
- Zapytał osiołek.- Tak, one. I wtedy powiedziały do nas, że jesteśmy wszyscy głupcami, bo wierzymy
jakiemuś osłowi i jego rozumowi. Że osły przecież rozumu nie mają, że tylko ludzie są istotami
rozumnymi i one same. Te wypowiedzi srok poróżniły nas. Jedni przyznawali im rację, drudzy cicho
oponowali. Ale jak pokazał czas było ich za mało, aby stawić czoła filozofii srok.
Po tych szczerych słowach Łatka osiołek spuścił łeb i przykulił uszy. I znowu cisza nastała.
Cisza, w której słychać było cichutkie bicie serduszek ptasich i osiołka serca. I tak w jakiejś chwili
niezmierzonej żadnym czasem wszyscy zatonęli.
- Osiołku. Dlaczego to robisz? – Zapytała Bajka. – Sam nie wiem Bajeczko- Odparł osiołek.
Może, dlatego, że mam Przyjaciela. Też jest ptaszkiem. I może w was wiedze Jego i dlatego to robię.
Pamiętam, że kiedy było mi ciężko a miałem takie dni, przyleciał, usiadł w żłobku
i podszczypując mnie za uszy tak mi rzekł: - Musisz wstać na cztery kopytka, musisz iść. I nie bacz na
to co inni o tobie mówią a słuchaj co ja do ciebie mówię. Jesteś moim Przyjacielem bez względu na to
co inni myślą o tobie. Zawsze będę obok i kiedy będzie ci źle wystarczy krzyknąć i już będę. Obok.
I dalej osiołek snułby opowieść w swoim Przyjacielu, gdyby do karmnika nie doleciały sroki.
Z uśmiechem dookoła dziobów powitały osiołka i rzec zaczęły: - Jesteś osiołeczku taki mądry, dobry.
Tak bardzo nam ciebie brakowało. I tak jakiś czas sroki się przekrzykiwały w swoim kurtuazyjnym
uznaniu dla osiołka po czym przystąpiły do konsumpcji żarełka. A rozpychały się przy tym,
dziobały wzajemnie i pozostałych skrzydlatych i wybierały najlepsze kąski.
Osiołek jeszcze postał chwilkę pod modrzewiem, po czym pożegnał ptaszki i poszedł
do stajenki. Sroki nawet nie zauważyły jego odejścia i będąc zapatrzonymi w samych siebie nie
podziękowały za poczęstunek.
I tak to zakończyła się historia osiołka. Historia, która nie wydarzyła się wcale za siódmą
górą, za siódmą rzeką a gdzieś bardzo blisko. Może nawet wy byliście jej świadkami. A gdyby ktoś
zadał pytanie; Gdzie byli ludzie? Ludzie moi mili byli we własnych domach i patrzyli przez szklane
okna na tegoż osiołka i jego dziwną Przyjaźń.


Koniec.

Vanpelis ( wszelkie prawa zastrzeżone)


Zalatany byłem. Oj, zalatany, ale... Zdążyłem :D :D :D
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych