Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Padaczka a uczęszczanie do szkoły


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
9 odpowiedzi w tym temacie

#1 olenko2007

olenko2007

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 6 postów

Napisano 28 październik 2009 - 19:35

Dziękuję za odpowiedź, ale mój syn miał tylko dwa ataki w odstępie dwóch miesięcy, dlatego myślę że szkoła bądź klasa integracyjna nie jest dobrym rozwiązaniem:)
Myślę że wkrótce ta sytuacja się wyjaśni.
  • 0

#2 lisek94

lisek94

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 9 postów

Napisano 28 październik 2009 - 14:41

Witam nie jestem rodzicem ale ja bym poradziła iść do szkoły integracyjnej ponieważ zawsze jest 2 wychowawców i dyrektor szkoły powinien przyjąć a jeśli atak zdarzył by się w czasie lekcji to pielęgniarka ma obowiązek podać lek przeciw ataktowy. mam nadzieje że trochę pomogłam :)
  • 0

#3 olenko2007

olenko2007

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 6 postów

Napisano 27 październik 2009 - 10:33

Witam, mam pytanie do rodziców dzieci chorych na epi. Czy Wasze pociechy uczęszczają do szkól publicznych? Czy w razie ataku ktoś z pedagogów pomoże? np: poda wlewkę doodbytniczą?
My mam z tym problem, ponieważ dyrektor szkoły powiedział, że nikt z pracowników nie poda wlewki w razie potrzeby. Czy można to uznać za nie udzielenie pierwszej pomocy?
Proszę o poradę!!! Nie wiem co mam robić!
  • 0

#4 Kropka

Kropka

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 28 postów

Napisano 29 październik 2009 - 21:52

Jestem nauczycielką i z tej perespektywy mogę powiedzieć, że do naszej szkoły chodzą różne dzieci niepełnosprawne (to nie jest szkoła integracyjna). Oczywiście, jeżeli zachodzi potrzeba, staramy się pomagać dzieciom, ale my nie mamy uprawnień ani możliwości, aby podawać dzieciom jakiekolwiek leki. Takie jest prawo. W razie potrzeby przychodzą rodzice, np w celu cewnikowania dziecka lub w sprawach nagłych wzywamy pogotowie. Takie są realia polskiej szkoły.
  • 0

#5 barbara123

barbara123

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 95 postów

Napisano 01 listopad 2009 - 18:20

Olenko, niestety ludzie boją się epi.Przeważnie jest tak jak pisze Kropka.

Kropko a możesz dokładnie podać jaki to przepis zabrania podać leku dziecku w czasie napadu epi.Przecież w tym momencie może chodzić o ratowanie życia. Moim zdaniem można uznać to jako pierwsza pomoc przedlekarska. Czasami na pogotowie długo trzeba czekać. Co byś Kropko zrobiła gdy dziecko straci przytomność?Podałabyś lek, który zostawi rodzic, czy czekała na pogotowie?

A można przynieść zaświadczenie od lekarza, podać instrukcję jak podać lek i udzielić pierwszej pomocy, rodzic może napisać oświadczenie o tym,że bierze na siebie odpowiedzialność za podanie leku.Tylko nie zawsze to przekonuje nauczycieli i dyrekcję. Wniosek: nasze dzieci z epi są dyskryminowane.Dziecko może być w normie intelektualnej i tylko kiedyś miało napad, ma zły zapis EEG, może nigdy napadu w szkole nie będzie ale to już osoba 2 kategorii bo ludzie się boją. Dlatego często rodzice zatajają ten problem w szkole, potem dorośli zatajają przed pracodawcą zawsze czując się tymi gorszymi.

Moją córka pójdzie do szkoły integracyjnej, gdzie jest pielęgniarka przez cały czas. Niestety w przedszkolu integracyjnym nie było dla niej miejsca, bo wolą dzieci "psychiczne" niż z oroblemem medycznym.Na pytanie gdzie ma iść do "0" pani dyr przedszkola zaproponowała nauczanie integracyjne indywidualne w domu. Bardzo przykro,że dla dzieci przewlekle chorych nie ma miejsca w przedszkolu/szkole. Nie mogą funkcjonować w społeczeństwie ze względu na dysfunkcję zdrowotną?!
  • 0

#6 po prostu Ania

po prostu Ania

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 9 postów

Napisano 01 listopad 2009 - 22:31

Nie wiem czy dobrze się orientuję, ale na studiach uczulano nas, że jako nauczycielom nie wolno nam podawac uczniowi jakichkolwiek leków. W przypadku sytuacji awaryjnej wzywa się pogotowie, ewentualnie pierwszej pomocy udziela pielęgniarka szkolna/higienistka.
  • 0

#7 barbara123

barbara123

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 95 postów

Napisano 02 listopad 2009 - 09:30

Aniu, to teoria.A jak w praktyce? Jeśli nie ma pielęgniarki? Kłopot w tym,że trzeba działać szybko, lek powinien być podany po 3 min od wystąpienia drgawek(jeśli samoistnie nie ustąpią) lub natychmiast gdy wystąpi utrata przytomności. W przeciwnym wypadku może dojść do stanu, w którym jest realne zagrożenie życia, taki napad bez szybkiej pomocy może spowodować stały uszczerbek na zdrowiu tym intelektualnym i fizycznym.Może np. dziecko przestać chodzić.Co wtedy?Ale jeśli komuś się przedstawi taką wizję.na pewno do szkoły/przedszkola nie przyjmą. A pierwsza pomoc jest dość łatwa w realizacji.Położyć w pozycji bezpiecznej na boku i w razie potrzeby podać lek.Lek jest w jednorazowych kaniulkach.Nie można go przedawkować. Lekarz specjalista może napisać stosowne zaświadczenie o konieczności podania lekarstwa. W czym problem?Nasze dzieci muszą być odrzucane?
No ja rozumiem,że nie można podawać leków, kiedy np. w przedszkolach rodzice prowadzą chore dziecko i próbują wcisnąć przedszkolance antybiotyk by podała,albo inny lek nie koniecznie zapisany przez lekarza. Ale co z naszymi dziećmi mającymi diagnozę epi, nie mają praw? Dziecku łatwo można pomóc i może on normalnie funkcjonować! Odwagi i trochę zrozumienia. Proszę o to wszystkich nauczycieli i dyrektorów.
Znalazłam to:
www.rynekzdrowia.pl/Prawo/Przewlekle-chore-dzieci-moga-chodzic-do-przedszkola,5033,2.html
Myślę,że to można podciągnąć pod udzielenie pomocy w napadach epilepsji.Tylko trzeba chcieć.A może ktoś znajdzie inne przepisy w kwestii czy można podać lek dziecku czy nie (chodzi o nauczyciela)?
  • 0

#8 olenko2007

olenko2007

    Statysta

  • Użytkownik
  • PipPip
  • 6 postów

Napisano 02 listopad 2009 - 14:14

Barbaro!
Witam, widzę że też miałaś bądź masz problem ze szkołą. Mój już na szczęście powoli się rozwiązuje.
Dostałam zaświadczenie od lekarza o rozpoznaniu choroby, że w razie ataku trzeba podać wlewkę, w szkole muszą być przynajmniej dwie osoby przeszkolone z pierwszej pomocy. Taka wlewką dziecku na pewno się nie zaszkodzi a może ona pomóc. Mam także zaświadczenie że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby dziecko uczęszczało do szkoły masowej, dziękuję za pomoc, pozdrawiam:):)

Dodano pon 2 lis 14:17:38 2009 :
Do po prostu Ania:
Wiem Aniu sama jestem po takich studiach, ale chodzi tu właśnie o różnego rodzaju syropki, tabletki. Nie mówi nikt o chorobach przewlekłych. Pewnie że trzeba dzwonić po pogotowie, ale jeśli przyjedzie zbyt późno? Co wtedy? Który nauczyciel weźmie na siebie taką odpowiedzialność?
  • 0

#9 Kropka

Kropka

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 28 postów

Napisano 02 listopad 2009 - 17:09

Olenko i Basiu, nie jestem przeciwna chodzeniu chorych dzieci do szkoły, a wręcz przeciwnie. Szczególnie bliskie memu sercu są osoby w okularach oraz chore na padaczkę. U mnie również postawiono diagnozę: padaczka, na szczęście była ona błędna. Nasz szkolny system jest chory, nauczyciele są pod ciągłą presją, co im wolno, a czego nie. Nie wiem, jakie przepisy zabraniają nam podawania leków, ale mieliśmy o tym na szkoleniu. Do tego jeszcze nie umiemy pomagać osobom chorym ( jak mogę umieć zrobić masaż serca widząc kilkuminutowy filmik?) i nie mamy takich możliwości organizacyjno-prawnych. Przykład: mam w klasie 25 osób. Jedno dziecko dostaje ataku padaczki. Co ja mam zrobić z całą klasą? Odpowiadam za wszystkich i jestem sama. Nawet gdybym umiała zrobić ten wlew, to jak mam tego dokonać? Na oczach klasy? Czy wyprosić dzieci za drzwi i odpowiadać za nie, gdy któremuś coś się stanie? Dzieci różnie reagują na sytuacje stresowe, może któremuś strzelić do głowy, aby iść do domu, inny z przerażenia zemdleje i padając rozbije sobie głowę. Sama jestem osobą niepełnosprawną i z tego powodu często czuję się w pracy dyskryminowana. Myślę, że najwyższy czas zmienić podejście władz do wszystkich osób niepełnosprawnych, szczególnie w szkołach i wśród samych nauczycieli, bo łatwo jest twierdzić, że się nie ma uprzedzeń. Praktyka często pokazuje coś innego.
  • 0

#10 barbara123

barbara123

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 95 postów

Napisano 03 listopad 2009 - 08:00

Zgadzam się z Tobą Kropko. Masz dużo racji. Właśnie "jeszcze nie umiemy pomagać osobom chorym", nikt się nie zastanawia co wtedy jeśli taka pomoc jest potrzebna?Przecież w szkole jest dużo dzieci, z których może się zawsze znaleźć dziecko potrzebujące pomocy.Choroba może być wcześniej nie rozpoznana a nauczyciel zaskoczony. Miasto ma obowiązek przeprowadzać/
organizować szkolenia wśród nauczycieli.Powinniście się tego domagać. Piszesz Kropko,że do Waszej szkoły chodzą także dzieci niepełnosprawne. Ale przecież także dzieci zdrowe mogą mieć jakąś przypadłość.Uważam,że nieodzowne w szkołach powinny być gabinety pielęgniarskie, ale nie puste tylko z wykwalifikowanym pracownikiem.Nie 2x w tygodniu tylko codziennie i w godzinach kiedy dzieci uczą się w szkole.O przedszkolach nie wspomnę.Nawet w tych integracyjnych często pielęgniarka jest gościem.Jedyne przedszkole specjalne w naszym mieście z opieką lekarską i pielęgniarską właśnie jest zamykane ( na pewno nie z powodu braku dzieci). A teraz z nową reformą już 6-latki chodzą do szkoły.To oczywiste,że są to mniejsze, mniej samodzielne dzieci i nie koniecznie będą sygnalizować swoje dolegliwości.To naprawdę może być niebezpieczne. Np. w jednej z naszych szkół gimnazjalnych nastolatek zasłabł na lekcji wf.Udzielono mu natychmiast pierwszej pomocy przedmedycznej, jednak chłopak zmarł.Okazało się,że pozornie zdrowy chłopiec miał niezdiagnozowaną chorobę. Nauczyciel zachował zimną krew i wiedział jak udzielić pomocy,choć i tak nie mógł zrobić więcej.Ale co wtedy, kiedy pozornie zdrowemu uczniowi coś się stanie i nie ma kto pomóc?Czasem ta pomoc ratuje życie.Proszę zrozumieć moje rozgoryczenie.Propozycja trzymania dziecka z problemem zdrowotnym w domu jest dla mnie nie do przyjęcia.
  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych