Jak wasi partnerzy tolerują waszą chorobę???
#1
Napisano 29 maj 2009 - 14:29
Od wielu wielu lat choruję na padaczkę skroniową lekooporną.
Miałem jeden związek ale rozpadł się po4 latach z powodu częstych moich napadów.
Wszystkie znajomości z kobietami kończą się kiedy dowiadują się o mojej chorobie.
CZY to ja mam takiego pecha w życiu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
#2
Napisano 29 maj 2009 - 20:26
#3
Napisano 30 maj 2009 - 13:08
#4
Napisano 30 maj 2009 - 14:59
Podoba mi się podejście Madzi,Ona nie klasyfikuje ludzi w podobny do Ciebie sposób.
Moim zdaniem założyciel wątku nie trafił na osobę odpowiednią,która jest wstanie unieść ciężar jego choroby.I na pewno nie jest pechowcem.
#5
Napisano 30 maj 2009 - 17:03
Zadawałam pytania przede wszystkim mojemu mężczyźnie, ale także by mieć bardziej obiektywny obraz, podpytałam znajomego lekarza. Nigdy jego choroba ani moja niepełnosprawność, nie były determinującymi czynnikami, wpływającymi na nasz związek.
#6
Napisano 30 maj 2009 - 17:50
#7
Napisano 30 maj 2009 - 19:14
Mam pełnosprawnego męża, moja niepełnosprawność jest widoczna i słyszalna - mam wade wymowy, dziwnie mówię, do tego defekt twarzy a mimo to mój mąz nigdy nie traktował mnie jak odmieńca, na początku tylko spytał, na co choruję i to było wszystko. Także drogi autorze wątku normalni, dobrzy ludzie się zdarzają
#8
Napisano 30 maj 2009 - 19:58
#9
Napisano 19 czerwiec 2010 - 12:32
Chilowo jestem kawalerem . Moje znajomosci z kobietami konczyly sie tak samo ,
jak opisal ''kowalik''. Jak babka uslyszala ,ze mam epi to znajomosc szybko sie konczyla.
Moze trzeba trafic na te wlasciwa osobe ,jak pisze ''magdzia 78''. Mysle ze my meszczyzni
jestesmy bardziej , sklonni zaakceptowac kobiete niepelnosprawna. Niz kobiety nas.
Ludzie buduja za duzo murow a za malo mostow
Issac Newton
#10
Napisano 13 marzec 2011 - 23:41
Ireno,ja np. boję się ludzi z padaczką,choć nie , nie boję się ludzi,źle napisałam ,tylko ich choroby.I nigdy nie zdecydowałabym się na związek z osobą ,którą ma częste ataki.A mimo to, nie uważam się osobę złą, nic nie wartą,jak to napisałaś.Czy według Ciebie ludzie dobrzy to ci,którzy są w związkach z epileptykami?Masz dziwne wyznaczniki dobroci u ludzi.
Podoba mi się podejście Madzi,Ona nie klasyfikuje ludzi w podobny do Ciebie sposób.
Moim zdaniem założyciel wątku nie trafił na osobę odpowiednią,która jest wstanie unieść ciężar jego choroby.I na pewno nie jest pechowcem.
a jak wyjdziesz za osobe zdrową, super zdrową, życie będzie bez chorób aż pewnego dnia zdarzy się jakieś nieszczęście i ty albo twój facet na to zachorujecie to co wtedy ?
pomyślałaś o tym, że nieszczęścia dotykają też ludzi w związkach i,że może się zdarzyć niespodziewana sytuacja ?
Hejka:)))
Mam pełnosprawnego męża, moja niepełnosprawność jest widoczna i słyszalna - mam wade wymowy, dziwnie mówię, do tego defekt twarzy a mimo to mój mąz nigdy nie traktował mnie jak odmieńca, na początku tylko spytał, na co choruję i to było wszystko. Także drogi autorze wątku normalni, dobrzy ludzie się zdarzają
znam osobe która ma wade słuchu i dziwi mnie,że podobno inne osoby się podśmiewały z tej osoby bo miałem okazje pare razy rozmawiać z taką osobą i nie była to osoba jakaś nienormalna tylko zupełnie normalna osoba, teraz wiem,że jak ktoś się z kogoś śmieje to albo ma małą wiedze na ten temat albo z tą osobą jest coś nie tak.
#11
Napisano 14 marzec 2011 - 10:33
Witam!!!!
Od wielu wielu lat choruję na padaczkę skroniową lekooporną.
Miałem jeden związek ale rozpadł się po4 latach z powodu częstych moich napadów.
Wszystkie znajomości z kobietami kończą się kiedy dowiadują się o mojej chorobie.
CZY to ja mam takiego pecha w życiu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Doskonale Cię rozumiem.Nie tylko Ty masz taki problem w życiu,to dotyczy wielu mężczyzn z epi.Znalezienie dziewczyny,która potrafiłaby zaakceptować faceta z lekką epi graniczy wręcz z cudem.Dlatego moim marzeniem jest związek z dziewczyną,która również cierpi na epi,bo tylko taka para potrafiłaby się zrozumieć bez słów.Co Ty o tym myślisz?
#12
Napisano 14 marzec 2011 - 21:21
Witam!!!!
Od wielu wielu lat choruję na padaczkę skroniową lekooporną.
Miałem jeden związek ale rozpadł się po4 latach z powodu częstych moich napadów.
Wszystkie znajomości z kobietami kończą się kiedy dowiadują się o mojej chorobie.
CZY to ja mam takiego pecha w życiu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Doskonale Cię rozumiem.Nie tylko Ty masz taki problem w życiu,to dotyczy wielu mężczyzn z epi.Znalezienie dziewczyny,która potrafiłaby zaakceptować faceta z lekką epi graniczy wręcz z cudem.Dlatego moim marzeniem jest związek z dziewczyną,która również cierpi na epi,bo tylko taka para potrafiłaby się zrozumieć bez słów.Co Ty o tym myślisz?
Ja ci odpowiem.
Myślę,że kobiety niekoniecznie z tym samym co ty tylko też z jakąś chorobą mogłyby zrozumieć i mógłby to dla nich nie być tak wielki problem jak dla osób które pewnie też na coś chorują i mają się za doskonałe za tzw normalne.
#13 Gość_konto_skasowane_*
Napisano 23 kwiecień 2011 - 22:59
Nie bylam w takiej sytuacji...nie mialam okazji poznac osoby niepelnosprawnej..wydaje mi sie jednak,ze nie przeszkadzalaby niepelnosprawnosc ... odrzucilaby mnie od mezczyzny na pewno jego nieuczciwosc, wulgarnosc, czy nawet palenie i picie,,,ale nie niepelnosprawnosc.
#14
Napisano 25 kwiecień 2011 - 13:22
Tak samo kiedy powiem osobie mam mózgowe porażenie dziecięce i tyle, myślą że jestem niepoczytalna, dopiero jak powiem chodzę o kulach a poza tym jest ok, radzę sobie zaczyna się znajomość A może macie jeszcze inne wady niż chorobę albo związki rozpadły się z innego powodu a wam się wydaje, że to przez chorobę. Wydaje mi się że jeżeli komuś przeszkadza choroba to dzieje się od początku, albo to się okaże po kilku miesiącach, a nie po latach.
Myślę że jeżeli ktoś mimo wszystko boi się być z osobą chorą to lepiej niech odejdzie niż będzie ze mną z litości i wolę być sama, jeżeli nie akceptuje choroby to trudno. Widocznie musimy poczekać na kogoś innego i mam nadzieję, że się doczekamy
www.facebook.com/niemotylica zapraszam na moją autorską stronę z wierszami .
#15
Napisano 30 kwiecień 2011 - 15:01
Witam!!!!
Od wielu wielu lat choruję na padaczkę skroniową lekooporną.
Miałem jeden związek ale rozpadł się po4 latach z powodu częstych moich napadów.
Wszystkie znajomości z kobietami kończą się kiedy dowiadują się o mojej chorobie.
CZY to ja mam takiego pecha w życiu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Witam
Moja sytuacja była podobna do opisywanej przez Ciebie. dłuuuuuuuugo byłam sama bo każdy mężczyzna, który dowiedział się o mojej chorobie (epi) robił prawie dosłownie w tył zwrot.
Na szczęście znalazło się kilku inteligentnych dla których ważna byłam ja jako ja, a nie ja jako dodatek do choroby. Tylko że w tych przypadkach znajomość nie wyszła poza zwykłą przyjaźń, ale gdybyśmy bardzo chcieli to kto wie... z nimi mam stały kontakt
Później spotkałam, jak ja to sobie nazwałam w myśli Pijawkę, który dosłownie żyć beze mnie nie mógł. Miałam się do niego przeprowadzić po dwóch zamienionych zdaniach. Też miał epi. Z kolei od niego to mnie odrzuciło. Ale nie ze względu na chorobę tylko na charakter.
W końcu na mojej drodze stanął mój mąż. Z MPD, ogromnym sercem i żądzą wiedzy. jak tylko usłyszał o epi to przekopał wszystkie dostępne strony o padaczce i nie tylko. doszło do tego, ze jak idziemy razem do lekarza to ja robię za dekorację bo o wszystkim opowiada mój mężczyzna.
Największy "ubaw" mam u ginekologa bo pani doktor jest zaszokowana ogromem wiedzy dotyczącej połączenia tematów intymnych i neurologicznych.
A w chwilach napadów nie mogłabym sobie wyobrazić troskliwszej opieki.
Mam nadzieję że wlałam w Twoje serce trochę nadziei moim elaboratem. życzę powodzenia w poszukiwaniach
A co do innych podwątków to zgadzam się z tym że nie należy, że się tak wyrażę, sądzić książki po okładce. Najpierw trzeba poznać człowieka, a dopiero później zobaczyć jego chorobę i wpływ na całe życie. Nie tylko tej osoby ale i otoczenia.
Mnie osobiście bardziej odrzuca człowiek palący, pijący, chamski i jaki tak sobie jeszcze epitet (czy jakoś tak ) wybierzecie niż niepełnosprawny.
Nawiązując jeszcze do sytuacji intymnej to nie mogę się wypowiadać za innych ale mnie gra wstępna rozluźnia i dzięki temu gdy czuję że zaczyna być coś nie tak ze mną to czasami wystarcza tylko kilkuminutowa gra wstępna bym się rozluźniła i "zagrożenie" atakiem oddalone.
Jakby ktoś chciał dokładniej pogadać to proszę o PW.
#16
Napisano 30 kwiecień 2011 - 15:57
Witajcie
Nie bylam w takiej sytuacji...nie mialam okazji poznac osoby niepelnosprawnej..wydaje mi sie jednak,ze nie przeszkadzalaby niepelnosprawnosc ... odrzucilaby mnie od mezczyzny na pewno jego nieuczciwosc, wulgarnosc, czy nawet palenie i picie,,,ale nie niepelnosprawnosc.
bardzo trafna wypowiedz ale niestety faceci patrzą na całość ja np mam problem z chodzeniem w stopniu lekkim ale coz mam 47 lat dbam o siebie i co nic zero nul a przecież pracuje prowadze dom dbam o siebie jestem niezależna i podobno nie brzydka pech to pech pozdrawiam Anna....................mj meil annzie45@wp.pl
#17
Napisano 30 kwiecień 2011 - 16:00
Witajcie
Nie bylam w takiej sytuacji...nie mialam okazji poznac osoby niepelnosprawnej..wydaje mi sie jednak,ze nie przeszkadzalaby niepelnosprawnosc ... odrzucilaby mnie od mezczyzny na pewno jego nieuczciwosc, wulgarnosc, czy nawet palenie i picie,,,ale nie niepelnosprawnosc.
bardzo trafna wypowiedz ale niestety faceci patrza na calosc ja np mam problem z chodzeniem w stopniu lekkim ale coz mam 47 lat dbam o siebie i co nic zero nul a pezeciez pracuje prowadze dom dbam o siebie jestem niezalezna i podobno nie brzydka pech to pech pozdrawiam Anna....................mj meil annzie45@wp.pl
#18
Napisano 01 maj 2011 - 10:18
Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym.
Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.
#19
Napisano 05 marzec 2012 - 22:45
#20
Napisano 21 marzec 2012 - 11:46
Chciałam wypowiedzieć się jako partnerka osoby chorującej na epi.
Jak do tej pory znałam chorobę tylko z teorii... mój facet choruje, ale jak do tej pory atak nie zdażył się przy mnie. Jednak nadeszła ta chwila - zachowałam zimną krew i pomogłam jak należy. Nie mam problemu z Jego chorobą i wiedziałam o niej od początku naszego związku. Nic nikt przede mną nie ukrywał. Jak tylko się dowiedziałam przejrzałam internet, poczytałam jak nalezy się zachowywać w razie ataku... wiem o chorobie naprawdę dużo.
Teoria teorią...
Jednak ... nie radze sobie z tą nową sytuacją psychicznie, co ogromnie mnie zaskoczyło. Boję się spać - nie śpię praktycznie wcale, boje się wyjeżdżać z moim facetem... boje się ,że wszystko może wywołać napad. Popadłam w jakąś psychozę... Mam różne myśli... także samobójcze ,bo nie wyobrażam sobie sytuacji że sytuacja mnie przerosła i musimy się rozstać, wolałabym umrzeć....a z drugiej strony to wszystko mnie tak paraliżuje , przeraża... ale chce z tym walczyć. Zapisałam się do psychologa, dużo rozmawiam na ten temat z moim partnerem. Dodam ,że sprawa jest bardzo świeża.
Wiem, co wiele osób sobie o mnie pomyśli... ale tak naprawdę każdy człowiek jest inny i inaczej reaguje na różne sytuacje - jest bardziej odporny psychicznie lub mniej... nie ukrywam ,że jest mi ciężko.
Musicie też zrozumieć w pewien sposób drugą stronę!
JEDNAK NIGDY NIE NALEŻY SIĘ PODDAWAĆ - I TRZEBA MYŚLEĆ POZYTYWNIE.
Przepraszam,że trochę odbiegłam od wątku, ale chciałam też trochę pokazać sprawę z drugiej strony.
P.S Gdyby ktoś chciał ze mną porozmawiać ... był w podobnej sytuacji... to proszę o kontakt na prv!
Nie ukrywam,że potrzebuję takiej pomocy.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych