Zima nie jest zła, jeśli jest bezśnieżna Osobiście wolę 20 stopni mrozu niż 10 cm śniegu. Oczywiście w mrozie sobie nie pojeżdżę za dużo, bo strasznie mi marzną nogi, ale nie ma problemu by wyskoczyć do sklepu, w inne miejsce czy do auta.
Śnieg do 5 cm jest do przebrnięcia, większy też, ale to jest męczarnia. Inaczej się jeździ po świeżym śniegu (oblepiają się koła, ciągi, jak jest duży, to trzeba się przedzierać), a inaczej po śniegu udeptanym, zleżałym i dobrze, jak jest zmrożony - wtedy nawet nieźle się jeździ. Ale wystarczy że będzie zbliżać się odwilż, a na chodnikach będzie udeptany śnieg - wtedy już może być masakra.
Opony nie "łyse" pomogą w jeździe po śniegu i lodzie, zapewne na śnieg będą dobre z grubym bieżnikiem, ale ma to swoje wady, bo potem w domu musisz gdzieś odtajeć z tego śniegu - zresztą zawsze mniej lub bardziej trzeba odtajeć, bo śnieg zawsze się lepi do kół, ciągów, ramy.
Rękawiczki (skórkowe lub inne byle nie wełniane czy polarowe) i tak za bardzo nie chronią, bo zaraz przemakają i jeśli są oblepione ciągi to po prostu jest ciężko. Jeśli ciągi są suche, bo ujeżdżony śnieg - wtedy raczej spokojnie da się jechać.
Myślę, że jazda na lodzie nie stanowi aż tak znacznego problemu, jedziesz spokojnie i tam samo manewrujesz. Ale jakby była "szklanka" i trochę z górki - bałbym się najzwyczajniej jechać.
Tak czy owak, jeśli jest śnieg, to raczej nie wychodzę z domu ot tak sobie, tylko jak muszę i to z reguły do auta. A jeszcze dochodzi kwestia odśnieżenia auta - bodaj szyb, albo ich czyszczenia z lodu.
Nie da się ukryć, ale zima to najtrudniejszy okres dla wózkowiczów, nawet w żartach sobie mówię, że na ten czas powinno się nas wywozić na południe Europy