Jestem niepełnosprawna od kilkunastu lat, na skutek wypadku. Mam porażenie od linii piersi i poruszam się na wózku. Były różne stany, które w tej początkowej fazie można przyrównać do etapów żałoby. Opisanych np w tym tekście (pierwszy z google, który wyskoczył) http://pomocpostraci...pl/etapy-zaloby Bo żałoba to nie tylko ból po stracie bliskiej osoby, ale może dotyczyć także utraty sprawności czy zdrowia.
Na przestrzeni tych lat bywało różnie, nadal bywa. I to cieszy, że bywa, bo życie jest dynamiczne, ale póki jest, póty ... jest szansa, nadzieja i wiara w to, że może za tym, albo następnym rogiem, coś lub ktoś wywoła uśmiech na mojej twarzy
Kiedy zdarza mi się obniżony nastrój, wiem już, że powinnam wtedy zorganizować sobie tak czas, by go ... nie mieć za dużo Szukam wówczas dodatkowych aktywności, szczególnie takich związanych z kontaktami z innymi ludźmi.
Moje życie wraz ze wszystkimi jego aspektami - przebiega sinusoidalnie. Raz na górce, raz pod kreską. Dotyczy to także nastroju, napędu, emocji. Kiedy byłoby linią prostą, bez tych wychyleń, to tak jak na zapisie EKG - oznaczałoby to, że nie żyję.
Kiedy jest mi źle, co zdarza się jak już pisałam i uważam to za naturalne w życiu każdego człowieka - przywołuję w pamięci sytuacje z przeszłości, kiedy zdawało mi się, że "to już koniec" albo "nic dobrego już mnie nie spotka", a potem BUM - znowu wychylenie w górę na wykresie mojego życia, i znowu coś fajnego się zdarzało. Czasem są to małe, fajne rzeczy, jak w piosence "w życiu piękne są tylko chwile" i to ze względu na nie moje życie ma dla mnie wartość. Pozdrawiam