Jak w temacie. Mam kłopot. Ogromny. Byłem w nieformalnym związku 8 lat. Kochałem ją bardzo, ale niestety wraz z pogarszaniem się mojego zdrowia jej uczucie do mnie słabło ...Aż odeszła zostawiając mnie samego ( czekam na poważne operację bioder i stawów barkowych - a jestem już po 7 poważnych ) Już nigdy nie będę mógł pracować - stąd widocznie jej decyzja. Stan się pogarsza.
Na mojej ziemi razem pobudowałem dom w stan surowy i dalej ile mogłem wykańczałem sam. I wtedy mimo że ani ślubu ani dzieci ani tutułu prawnego nie powiem finansowo dołożyła się by szybciej wykończyć - choć nie było to potrzebne ( miałem pieniądze po sprzedaży działki ) W razie czego zrobiłem na nią testament... Teraz gdy się wyprowadziła nie wiadomo do kogo i gdzie i zostawiła mnie bez środków do życia - straszy mnie sądem i że np będę musiał sprzedać ziemię i dom by ją spłacić. Nie mam kasy już nic. Nie mam co sprzedać . Ziemia to ojcowizna - tylko moja. Dom też tylko jest na mnie. Ona może ma jakieś faktury,ale często było tak że ona kupowała materiały bo ja pracowałem i wzięła coś na siebie. Czy faktycznie może tak być że będę zmuszony sprzedać np ten swój dom by oddać jej wkład ( z tym wkładem strasznie przesadziła - chce 2 razy tyle co włożyła )
Gdzie ja się podzieję ? Czy może mnie np Sąd zmusić bym sprzedał tą ziemię i dom ? Ona ani nie jest tu zameldowana ani nawet nie jest ze mną w konkubinacie. Poprostu byliśmy parą - ale już nią nie jesteśmy ... wiele przykrych słów usłyszałem z jej ust. A jak było miedzy nami ok to obiecywała że jak już nie będę mógł pracować to ona mnie będzie utrzymywać bym się nie martwił , że jakoś sobie poradzimy. Czuję się oszukany - ale i strasznie załamany. Nie wiem co mam robić ...