Witam jestem nowy na tym forum i mam nadzieje że w końcu uda mi się znaleźć porady odnośnie mojej sprawy.
otóż tak, jestem bratem osoby z MPD i jak tylko mogłem zawsze pomagałem mojemu bratu w wszystkich trudnościach dnia codziennego jednak nie aby go wyręczać lecz pomóc wykonać daną czynność. Mój brat jest ode mnie o rok starszy, ale nie stwarzało to żadnego problemu abyśmy razem chodzili do tego samego przedszkola, podstawówki czy gimnazjum.
Mój brat ma PM od dnia kiedy się urodził, rozmawiałem już kilka razy z rodzicami o naszych narodzinach, u mnie poród prawidłowy lecz przed czasem, u mojego braciszka z komplikacjami i wody płodowe były niezbyt obiecujące a sam poród kłopotliwy, teraz dokładnie nie pamiętam.
Przez większość jego życia udawało się naszym rodzicom znajdować pomoc logopedy, neurologa, czy innych niezbędnych lekarzy którzy pomagali jak tylko mogli, turnusy rehabilitacyjne zabiegi fizjoterapii.
Lecz jak to w naszym pięknym państwie bywa i na to z czasem zaczęło brakować pieniędzy, zapewne każdy wie o czym mówię. Lecz mimo trudności udawało nam się przy pomocy fundacji załatwiać rehabilitacje mojemu bratu.
Niestety z czasem zaczęło się dziać z moim braciszkiem coś nie tak, mianowicie pojawiły się wymioty, lecz nie typowe wymioty z przejedzenia czy coś podobnego do grypy żołądkowej lecz wymioty dziwną wydzieliną, jakby śliną ale znacznie gęstszą. Na początku były przypuszczenia że może to być refluks żołądkowy, lecz po badaniu na refluks wykluczono taką możliwość, następnie lekarze powiązali wymioty z kamieniami w woreczku żółciowym i usunęli chirurgicznie woreczek, lecz nie przyniosło to zmiany. Co gorsza, przez wiele lat a dokładnie to odkąd pamiętam mój brat nie miał napadów padaczkowych choć jak kiedyś rozmawiałem o tym z rodzicami to powiedzieli mi że kiedyś mój brat miał padaczkę lecz dzięki odpowiedniemu leczeniu udało się je wyeliminować na tyle że nie pojawiało się w cale, jednak przez ostatni rok mój braciszek miał kilka takich napadów a raz nawet zdarzyło się że miał ich nawet trzy w ciągu jednego dnia, niby nic dzień jak dzień jedyne co wtedy się z batem działo to troszkę bolał go brzuch a później to, aż na samą myśl ...............
Od tamtego czasu szukam, pytam czy jest ktoś kto wie co można zrobić aby pomóc mojemu braciszkowi, każdy neurolog mówi coś innego, jeden to nawet zaproponował jakiś zabieg chirurgiczny ale nie wiadomo czy się uda gdyż ma około 30% szans niepowodzenia a jeśli mu zaszkodzi to może się to odbić na jego zdrowiu
Dlatego proszę jeśli jest ktoś kto ma jakąś wiedzę jak pomóc mojemu braciszkowi proszę o szybki kontakt