Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Oaza czy getto?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
15 odpowiedzi w tym temacie

#1 Baphomet

Baphomet

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 31 postów

Napisano 27 sierpień 2015 - 11:22

Wiem, że istnieje już temat o takiej nazwie, jednak tam chodziło o osiedla dla ON. Mnie bardziej interesuje idea zamkniętych osiedli, których w naszym kraju coraz więcej. Co o tym sądzicie? To oazy bezpieczeństwa, czy getta w których dobrowolnie się zamykamy?


  • 0
Odpłać ciosem za cios, pogardą za pogardę, przekleństwem za przekleństwo - mając w tym swój spory udział! Oko za oko, ząb za ząb, zawsze po czterokroć, po stokroć! Stań się Postrachem dla swojego przeciwnika i jeżeli wejdzie ci w drogę posiądzie dodatkową mądrość, aby przemyśleć swoje posunięcie.

#2 Valeska

Valeska

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 376 postów

Napisano 28 sierpień 2015 - 00:46

Pamiętam że był podobny temat, ale jest on ciekawy i warty kontynuacji. Przyznam że w moim ani też w sąsiednich miastach nigdy nie widziałam takiego osiedla, więc trudno mi się temat wypowiedzieć. Słyszałam natomiast że osoby z poważną niepełnosprawnością, przeważnie ruchową mogą się starać o mieszkanie w specjalnie przystosowanym do tego bloku. Nie wiem też co do końca autor wątku miał na myśli pisząc o dobrowolnym zamykaniu się. Poczucie bezpieczeństwa wynikające z przebywania wśród swoich, które na dłuższą metę powoduje obawę i niechęć przed wychodzeniem do obcych (tzn. poza osiedle).? Natomiast w kwestii ekonomicznej jestem jak najbardziej "za", bo takie mieszkania są chyba dostosowane nie tylko do potrzeb, ale też możliwości finansowych osób utrzymujących się z socjalu, niewielki metraż ale również niewielkie opłaty a mimo wszystko jednak dach nad głową który daje wymarzoną samodzielność o którą MY niepełnosprawni z reguły musimy walczyć o wiele bardziej. Ja np. byłabym niezmiernie szczęśliwa gdyby udało mi się takie mieszkanie dostać a nawet nie zawahałabym się go kupić gdyby cena rynkowa była niższa od podobnych które są "poza gettem"..., bo chyba nikt nikomu wyjścia poza osiedle nie zabrania, a tych którzy wreszcie czują sie dobrze i bezpiecznie raczej też nikt do tego wychodzenia nie zmusza.


  • 1

#3 Gość_michalina_*

Gość_michalina_*
  • Gość

Napisano 28 sierpień 2015 - 02:21

Pamiętam, że jest już na forum taki temat.

Mogę jedynie wypowiedzieć się teoretycznie, gdyż nierealne jest by powstało takie osiedle.

Nie nazwałabym to gettem. Bo są dzielnice dla bogatych jak i dla biednych, więc obecne realia

wyznaczają kto gdzie mieszka.

W latach 1990 w Katowicach powstało kilka mieszkań dla poruszających się  na wózkach, jednak

zamieszkało tam zaledwie kilka osób, resztę zamieszkały osoby sprawne.

Obecnie jest taki projekt, inicjatywa w Katowicach, by jednak wybudować takie osiedle i myślę, że to dobra

inicjatywa. Podaję link do tego tematu:

 

http://katowice.nasz...rt,t,id,tm.html

 

Zaznaczam, że jest to dobry pomysł ale niestety nierealny. Jednak od czego są marzenia?


  • 0

#4 kar27

kar27

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 346 postów

Napisano 28 sierpień 2015 - 06:58

Witajcie

Mam do was pytanie, prubowaliscie może wziąść kredyt na zakup własnego mieszkania czy osoba niepełnosprawna ma szanse na taki kredyt.

 

 

 

off.gif


  • 0
karol

#5 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3573 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 28 sierpień 2015 - 07:51

To oazy bezpieczeństwa, czy getta w których dobrowolnie się zamykamy?

 

Według mnie to po trosze jedno i drugie.

Spójrzmy na sprawę szerzej, nie tylko przez pryzmat niepełnosprawności. Zamieszkując na zamkniętym osiedlu z ochroną, zyskujemy może poczucie bezpieczeństwa, ale tracimy trochę swobody.

Zamknięte osiedla powstają i będą powstawać. Jest to naturalna reakcja na zanik niektórych funkcji państwa. Zwróćcie uwagę, czym zajmują instytucje które w założeniu miały zwalczać przestępczość i zapewniać obywatelom bezpieczeństwo? Policja i Straż Miejska, zajmują się głównie wystawianiem mandatów, bezlitośnie zwalczając staruszki handlujące marchewką z własnej działki, czy też wlepiając mandat człowiekowi który przeszedł na czerwonym świetle, mimo że w okolicy nie było widać ani słychać żadnego samochodu. Bo to łatwiejsze. Bo wzrośnie wykrywalność, a i wpływy do budżetu są. W ten sposób bezpiecznie doczeka się do mundurowej emerytury...

Wniosek nasuwa się jeden. Dopóki instytucje mające dbać o bezpieczeństwo obywateli, będą tych obywateli łupić zamiast dbać o to aby nie padali oni ofiarą przestępstw, takie osiedla będą powstawać. I będzie ich coraz więcej. To po prostu reakcja na brak poczucia bezpieczeństwa w tym kraju.


  • 1

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#6 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 29 sierpień 2015 - 03:18

Spójrzmy na sprawę szerzej, nie tylko przez pryzmat niepełnosprawności.


Taki jest zamysł pomysłodawcy tego wątku. Dlatego też proponuję zmienić nieco temat naszej dyskusji: Oaza czy getto - odsłona druga. W ostateczności żeby się aż tak nie myliło z postami, zawsze można połączyć oba wątki ten dot. ON jak i ten obecny.
 

Wniosek nasuwa się jeden. Dopóki instytucje mające dbać o bezpieczeństwo obywateli, będą tych obywateli łupić zamiast dbać o to aby nie padali oni ofiarą przestępstw, takie osiedla będą powstawać. I będzie ich coraz więcej. To po prostu reakcja na brak poczucia bezpieczeństwa w tym kraju.


Fakty są takie, że jesteśmy jedynym europejskim krajem, gdzie takie osiedla zrobiły oszałamiającą karierę, mówi się, że w samej Warszawie jest ok. kilkaset takich miejsc, natomiast w świecie przodują USA i kraje Ameryki Łacińskiej czyli kraje ekonomicznych i ludzkich kontrastów.
Jak pamiętasz, po przemianach na początku lat 90-tych, pojawiła się grupa majętnych osób, którzy szybko zbili kapitał nie zawsze zgodnie z prawem (o których mówi się nuworysze) i poniekąd dla nich, jako zaczątku nowej klasy średniej, promowano taki typ budownictwa jako luksusowe, bezpieczne, miejsca dla osób z kasą i klasą. I to nadal funkcjonuje, bo otwierając jakąkolwiek gazetę z nieruchomościami ogłoszenia o nowopowstających takich osiedlach są po prostu na porządku dziennym... Chętnych nie brakuje na takie coś, bo takie osiedla kuszą rozwiązaniami architektonicznymi, modą i nobilitacją do elity, bezpieczeństwem, swojskością nazw, etc...
Nie do końca się zgodzę, że tylko samo poczucie bezpieczeństwa pcha ludzi do zakupu takich nieruchomości. To nie jest problem tylko babci sprzedającej marchewkę czy jajka w bramie. Ani faceta przechodzącego na czerwonym. Jeśli to robią, czasem trzeba postawić kolejne pytanie, dlaczego? Raptem okazuje się, że babcia ma lipną rentę, albo ZUS ją uzdrowił, a facet ma w nosie stanowione prawo... czyli problem leży gdzie indziej. Karanie przez mundurowych jest tylko wtórnością problemu. Owszem, jest to jeden z powodów, ale moim zdaniem wynika z czegoś innego. To fakt, że relacje międzyludzkie bardzo się zmieniły w skutek przeprowadzanych, zaniechanych czy też nietrafionych reform przez kolejne rządy. Konsekwencją takich decyzji jest to, że nierówno bogaciły się różne grupy społeczne i nastąpił podział obywateli na tych bardzo bogatych i tych b. biednych, co z kolei przerodziło się na frustrację wyładowywaną na wszelkie możliwe sposoby - kradzieże, niszczenie mienia, brak zaufania do ludzi, chore stosunki w pracy, gdzie z kolei pracownicy nie szanują się i walczą między sobą, nie szanują pracy i pracodawców. Pracodawcy też nie szanują pracowników - najważniejsze są słupki z wynikami - liczy się tylko zysk i nie ważne jakim kosztem będzie on osiągnięty. To, że siedzi się od rana do nocy w korpo nikogo nie wzrusza.
Dziś, generalnie życie toczy się między grodzonym osiedlem, szkołą dzieci (jak ktoś ma rodzinę), biurowcem, szkołą, galerią handlową z restauracją, kinem, bądź innymi przyjemnościami i znów garażem na ogrodzonym osiedlu. Praktycznie nie przebywa się na tzw. terenie publicznym. To przenosi się na kontakty w lokalnych środowiskach. A raczej ich brak. Wszyscy mają gdzieś drugiego człowieka z Państwem na czele, które kładzie lachę na swoich obywateli i traktuje ich jak dojne krowy nie dając nic w zamian... Być może gdyby to państwo byłoby normalniejsze i proobywatelskie, to i ludzie by byli bardziej ludzcy wobec siebie. Mieli by czas i ochotę na hobby, rodzinę, spotkania ze znajomymi, sąsiadami, działalność charytatywną. Menelstwa i patologii też by mniej było. Nie patrzy się dalej jak na czubek własnego nosa - byle tylko się odizolować, odciąć, ewentualnie szpanować. Ponadto, jesteśmy zazdrośni i zawistni.  Za to prowadzi się bujne wirtualne życie na różnego rodzaju forach, nierzadko pełne hejtu. To przygnębiające. Szczególnie, że poddają się temu najczęściej ludzie, którzy chyba już dawno stracili kontakt z samymi sobą. Kiedy miastowi lądują na podmiejskich terenach (często wsiach), okazuje się, że nie wszyscy potrafią zaaklimatyzować się i żyć w nowym środowisku. Zgodnie z powiedzeniem "My home is my castle" (mój dom - moją twierdzą) takie nowobogackie domy odgrodzone są wysokimi płotami, szczelnymi bramami, tysiącem alarmów, monitoringów, itp. Jest wielkie święto, kiedy właściciel takiego domu pójdzie z kawą i winem do najbliższych sąsiadów na tzw. zapoznanie, czy spontanicznie zaprosi do siebie na kawę przechodzącego sąsiada. Nie uczestniczy wcale, bądź sporadycznie, w życiu niewielkiej społeczności wiejskiej, kontakty ma ograniczone do minimum, zero serdeczności, szczerości, spontaniczności... Teraz do sąsiada musisz się umawiać telefonicznie na wizytę - czy sąsiad będzie w domu, będzie miał czas, ochotę i temat do wspólnej rozmowy... Chore to... a może znak czasów?


  • 2

#7 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1412 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 29 sierpień 2015 - 11:42

Kuba, bardzo lubię Cie czytać, ale to już wiesz :) Zgadzam się z Tobą poza jednym:

 

.. Być może gdyby to państwo byłoby normalniejsze i proobywatelskie, to i ludzie by byli bardziej ludzcy wobec siebie. Mieli by czas i ochotę na hobby, rodzinę, spotkania ze znajomymi, sąsiadami, działalność charytatywną. Menelstwa i patologii też by mniej było.

 

Nie było by mniej, bo nasz kraj monopolowymi stoi niestety. Ale od początku. Zamknięte osiedla zawsze będą miały popyt w społeczeństwie, bo ludzie to lubią, mają poczucie, że dostali to, za co zapłacili i nie muszą się bać, że obok nich powstanie blok socjalny, gdzie głównymi lokatorami będą ludzie, którzy pod wpływem promili dewastują swoje mieszkania. Jest jeszcze jedna kwestia, o której Kuba nie wspomniałeś - Takie osiedla przy domach mają zwykle małe ogródki, co dla tych ludzi ma duże znaczenie: Mają zieloną trawę i gdzie postawić leżak, a nie muszą się aż tak bardzo napracować przy domu.

O reszcie nie piszę, bo Ty powiedziałeś już wszystko.

 

Ps. W tamtym temacie "Oaza czy getto" napisałam, że wolałabym mieszkać w getcie, ale czuć się wolna. Podtrzymuje swoje zdanie, miałabym swój kąt, chociaż pewnie sąsiadów bym nie widywała... a może z trzeciej strony jest tak, że jak ktoś chce się zintegrować, to i tak się zintegruje i wtedy strzeżone osiedle już nie było by takie ciche i spokojne :D


  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#8 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 29 sierpień 2015 - 21:35

Jest jeszcze jedna kwestia, o której Kuba nie wspomniałeś...


O wielu rzeczach jeszcze w tamtym tekście nie napisałem, choć nie powiem zastanawiałem się nad nimi, Spoko, będzie okazja do nadrobienia...
 

Zamknięte osiedla zawsze będą miały popyt w społeczeństwie, bo ludzie to lubią, mają poczucie, że dostali to za co zapłacili...

 
Kiedy ludziom za pomocą reklamy wmówi się, że czegoś potrzebują, to znaczy, że będą tego potrzebowali... Takie jest prawo konsumpcjonizmu i pójścia na łatwiznę a nie zdroworozsądkowego myślenia. W chwili zakupu takiego mieszkania, zawsze ładnie to wszystko wygląda na papierze. Z początku zaczynają wychodzić różne drobnostki, które z czasem nabierają dużego problemu - a to za daleko do sklepu, do miasta, do pracy, szkoła w okolicach ma niski poziom, bądź nie ma szerokiego repertuaru zajęć pozalekcyjnych, a to lipna parafia, sąsiedzi, monitoring, itd. Owszem, nikt nie maluje sprayem elewacji budynków czy korytarzy, dewastuje ławek, urządzeń na placu zabaw, zieleni, czy zimą nie koczują na klatkach ludzie pod wpływem, ale mitem jest 100% bezpieczeństwo - jeśli chce się kogoś okraść, to się to zrobi. Ochrona jest tylko jakimś utrudnieniem w realizacji planu. Faktem też jest, że wokół budynków jest zielono, oczywiście tym zajmują się odpowiedni ludzie, ale jakoś to do mnie nie przemawia by na zwykłej trawce pod blokiem ktoś wystawiał leżak i opalał się na oczach mieszkańców czy czytał książkę. Być może ktoś kupił akurat mieszkanie z dużym tarasem, na którym może sobie pozwolić zasiać własną trawę, kwiaty bądź też rozpalać grilla. Ale to są nieliczni szczęśliwcy. Natomiast bywając na takim osiedlu, zaobserwowałem jedną rzecz - niewielką liczbę psów. Zapewne to konsekwencja trybu życia mieszkańców, ale też i odpowiedzialność za swojego pupila - po nim trzeba posprzątać a nie każdego na to stać... Podejrzewam, że byłaby rozkręcona niezła afera, gdyby ktoś na chodniku czy trawniku w takim ekskluzywnym osiedlu zaliczył wpadkę na psią minę...
Gdyby poczytać fora dyskusyjne na temat życia w takich osiedlach, ludzie są skłonni płacić krocie za takie luksusy, które w gruncie rzeczy powinny być czymś normalnym przy poprawnych relacjach międzyludzkich. Ale po iluś latach mieszkania w takich warunkach dojrzewają do zmiany mieszkania na własny domek już nie koniecznie na grodzonym osiedlu. Zaryzykuję tezę, że gdyby było normalnie, bez jakiś ekscesów na tzw. otwartych osiedlach, to nie byłoby aż takiego popytu na takie gettowe osiedla.
 

... i nie muszą się bać, że obok nich powstanie blok socjalny,  gdzie głównymi lokatorami będą ludzie, którzy pod wpływem promili dewastują swoje mieszkania.


Problem polega na tym, że gdziekolwiek by budować na peryferiach takie bloki socjalne, to prędzej czy później rozwijające się miasto, w tym także nowobogackie getta, takie osiedle "dogoni" i wchłonie. I problem pojawi się znowu tym razem ze zdwojoną siłą... Nie wszyscy z nich to element najgorszego sortu, nie musimy się z nimi fraternizować, ale też nie odpychajmy. Szanujmy ludzi jak idziemy do góry - przydadzą się, kiedy będziemy spadać w dół.


  • 0

#9 Gość_VANPELIS_*

Gość_VANPELIS_*
  • Gość

Napisano 30 sierpień 2015 - 08:01

Miałem kiedyś przyjemność (raz mniejszą , raz większą) zamieszkiwać na takim osiedlu ,getcie. Swoje sklepy , swoja ochrona , swoje pijaczki i złodzieje. Wszystko jednak dostępne było tylko dla mieszkańców , nikt z zewnątrz tu nic nie kupił, nikt się tu nie upił ani nie kradł. Po ewentualnych gości trzeba było udawać się na bramkę ,  po wcześniejszym telefonie od ochrony i tak samo po wizycie ich odprowadzać. Szczelność i niedostępność dawała poczucie bezpieczeństwa na te niebezpieczne czasy (wówczas) , ale była też powodem odosobnienia od otaczającej nas rzeczywistości , co miało odzwierciedlenie w życiu naszej społeczności i po dziś dzień czasami można usłyszeć , że są oni jakby wybrańcami tej Polski a reszta to badziewie potrzebne tylko jedynie po to , by zapieprzać na ich wyniosłości. Z tamtego okresu zapadło mi w pamięci "wesołe zdarzenie" a mianowicie: Podjeżdża pod blok furmanka z ziemniakami. To ojciec pewnej kobiety przyjechał ją wesprzeć a ona do niego z tekstem z okna: Niech Pan znosi te kartofle do piwnicy ! Chłop i ojciec w jednej osobie śmignął konia batem i już nigdy nie zawitał do owej córki. Autem przywoziła ziemniaki , tuż przed zapaleniem osiedlowych latarni , by koleżanki nie widziały. I pomyśleć , że ta kobieta "wychowała" ileś pokoleń w szkole a wśród nich i moje dzieci. Masakra !!!


  • 0

#10 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 30 sierpień 2015 - 11:16

Podjeżdża pod blok furmanka z ziemniakami. To ojciec pewnej kobiety przyjechał ją wesprzeć a ona do niego z tekstem z okna: Niech Pan znosi te kartofle do piwnicy ! Chłop i ojciec w jednej osobie śmignął konia batem i już nigdy nie zawitał do owej córki. Autem przywoziła ziemniaki , tuż przed zapaleniem osiedlowych latarni , by koleżanki nie widziały. I pomyśleć , że ta kobieta "wychowała" ileś pokoleń w szkole a wśród nich i moje dzieci. Masakra !!!

 

Kiedyś o takich ludziach się mówiło, że im słoma z gumiaków wystaje, bądź z chama na pana. Dziś mówi się o nich per Słoiki... A w gruncie rzeczy, wielu z nich nie przechodzi przez gardło, że pochodzą ze wsi. To nadal jest ujmą, choć wieś się zmienia..  


  • 0

#11 DanutaK

DanutaK

    Milczek

  • Użytkownik
  • PipPipPip
  • 43 postów

Napisano 30 sierpień 2015 - 14:19

Wszystko się zmienia osiedla mieszkaniowe też. Czy tego chcemy, czy nie. Lecz chcąc kupić mieszkanie na jakimkolwiek osiedlu trzeba wziąć pożyczkę, a tu potrzebna praca i to nie byle jaka, jeśli chcemy, by bank wziął nas pod uwagę. Obecnie każdy kto chce mieć taki luksus jest związany z bankiem inaczej pozostaje w sferze pragnień. Czasy powoli się zmieniają niemożliwe staje się możliwe przynajmniej część osób niepełnosprawnych z tego skorzysta i bardzo dobrze. Oby reszta również. By rzeczy podstawowe i oczywiste stały się codziennością dla każdego niepełnosprawnego. By wybór mieszkania był sprawą indywidualną, a nie uwarunkowaniem względami ekonomicznymi i pozostał w marzeniach. Tego wszystkim życzę. :)


  • 0

#12 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1412 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 30 sierpień 2015 - 15:08

Nie wszyscy z nich to element najgorszego sortu, nie musimy się z nimi fraternizować, ale też nie odpychajmy. Szanujmy ludzi jak idziemy do góry - przydadzą się, kiedy będziemy spadać w dół.

 

Kuba źle mnie zrozumiałeś. Nie każę nikogo izolować ani nie wywyższam się równając ich do dołu. Mówię tylko, że nie chciałabym aby tam gdzie mieszkam pijany sąsiad np. kopał w drzwi. Nie widzę tu elementu wywyższania.


  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#13 Gość_VANPELIS_*

Gość_VANPELIS_*
  • Gość

Napisano 30 sierpień 2015 - 15:11

Kiedyś o takich ludziach się mówiło, że im słoma z gumiaków wystaje, bądź z chama na pana. Dziś mówi się o nich per Słoiki... A w gruncie rzeczy, wielu z nich nie przechodzi przez gardło, że pochodzą ze wsi. To nadal jest ujmą, choć wieś się zmienia..

 

"Słoiki" to raczej "warszawiacy nie płacący podatku w stolicy" a jedynie tam pracujący i mieszkający. Bynajmniej tak ptaki ćwierkają i ironicznie tubylcy o nich mówią. Zmam wielu ludzi pochodzących ze wsi jak i też tych z miast i...Niejednokrotnie wieś bierze górę nad miastem w pojmowaniu życia i odnajdywaniu w nim drugiego człowieka. A może te miastowe to ci z ową słomą :angel:


  • 0

#14 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 31 sierpień 2015 - 11:49

Kuba źle mnie zrozumiałeś. Nie każę nikogo izolować ani nie wywyższam się równając ich do dołu. Mówię tylko, że nie chciałabym aby tam gdzie mieszkam pijany sąsiad np. kopał w drzwi. Nie widzę tu elementu wywyższania.

 
Nie myślałem konkretnie o Tobie, ale ogólnie o the beściakach (piękni, zdrowi, młodzi i bogaci...), którzy ludzi w socjalach mają za kompletne zero i najchętniej wysłali by ich w kosmos...
 

"Słoiki" to raczej "warszawiacy nie płacący podatku w stolicy" a jedynie tam pracujący i mieszkający. 

 
Zgodzę się z tym opisem, ale dorzucę, że w sporej części þracują w korporacjach i dla zaoszczędzenia czasu i pieniędzy, przywożą w rzeczonych słoikach, bądź innych pojemniczkach przetwory i jedzenie ze swojego starego domu... I czasem ten dom jest na wsi, lub małe bądź średnie miasteczko.
 

Znam wielu ludzi pochodzących ze wsi jak i też tych z miast i...Niejednokrotnie wieś bierze górę nad miastem w pojmowaniu życia i odnajdywaniu w nim drugiego człowieka. A może te miastowe to ci z ową słomą :angel:

 
Niestety, kindersztubę wynosi się z domu - obojętnie czy mieszka się na wsi czy w mieście. Na to nie ma reguły. Natomiast po takim "numerze" jaki opisałeś, bańka z dobrym zdaniem o tej osobie pryska. Tym bardziej, że od rangi tej osoby wymaga się dużo, dużo więcej...


  • 0

#15 Gość_VANPELIS_*

Gość_VANPELIS_*
  • Gość

Napisano 31 sierpień 2015 - 15:55

Niestety, kindersztubę wynosi się z domu - obojętnie czy mieszka się na wsi czy w mieście. Na to nie ma reguły. Natomiast po takim "numerze" jaki opisałeś, bańka z dobrym zdaniem o tej osobie pryska. Tym bardziej, że od rangi tej osoby wymaga się dużo, dużo więcej...

 

Aaaaa... bo widzisz , Kuba. Jedni wynoszą z domu tylko śmieci , drudzy coś więcej. I tych drugich nam trzeba tu i teraz. Ci drudzy jednak giną w świecie tych pierwszych i to jest porażką człowieczeństwa. A przykład opisany przeze mnie. No cóż , paniusia polityczny miała , ma charakter tj. nie ważne kto u steru. Pod każdy wiatr się ustawi odpowiednio a za nią rodzina. Takie to polskie.


Użytkownik VANPELIS edytował ten post 31 sierpień 2015 - 15:56

  • 0

#16 Aribeth

Aribeth

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 152 postów

Napisano 06 czerwiec 2016 - 22:46

i nie muszą się bać, że obok nich powstanie blok socjalny, gdzie głównymi lokatorami będą ludzie, którzy pod wpływem promili dewastują swoje mieszkania.

 

Mieszkałam kiedyś na takim osiedlu. Kasiu, również i na zamkniętych osiedlach zdarzają się zarzygane przez sąsiadów z góry parapety, zdarzają się interwencje policji bo ktoś popił i tłucze żonę i tak dalej. Płot wokół tych kilku bloków sprawiał tylko, że tak jak napisał(a) Vanpelis, pijaczkowie i awanturnicy nie byli napływowi, ale mieszkali tam. To samo dotyczyło nastolatków w dresach.

W końcu musiałam się stamtąd wyprowadzić, bo drugie piętro bez windy, nie byłam w stanie tam funkcjonować. Mieszkam teraz w typowym blokowisku z lat 80. I wiecie co? Jakoś nie czuję się mniej bezpiecznie.


  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych