Nie no...
Chyba jesteśmy dorosłymi ludźmi...
Możemy rozmawiać o sexie, o homoseksualistach, o tym co macie na obiad... ale o przeżywaniu swojego światopoglądu -
Nie! Najlepiej milczeć, a jak mamy różne stanowiska - milczeć.
Kiedy wreszcie nauczymy się dyskutować?.
Zakładając, że nikt nikogo tu osobiście nie obraża, może wywiązać się ciekawa dyskusja.
Czy te forum ma umrzeć, bo komuś temat nie "leży"?
Nie mam nic przeciwko niewierzącym, pojęcie ateista to człowiek który sprzeciwia się Bogu : Wikipedia -
Słowo ateizm pochodzi od greckiego ἄθεος – ἀ- (a-, „nie”) + θεός (theos, „bóg”). Określenie to było przypisywane każdemu, kogo uznano za wierzącego w fałszywych bogów, nie wierzącego w bogów lub wyznającego doktryny wchodzące w konflikt z ówczesnymi religiami.
Jest to dość istotna różnica.
Praktycznie każdy ateista wie na czym polega katolicka wiara-ma więc również swiadomośc co traci będąc niewierzącym! Nie wydaje mi się poza tym żeby ateista na 100% wykluczał istnienie Boga-gdzieś tam w podświadomości musi dopuszczac możliwosc jego obecnosci... W koncu nie ma dowodow za ani przeciw jego istnieniu!
Podobnie się ma z wierzącymi. Sa momenty w których ma dużo wątpliwości... jednak do każdego z nas przemawiają takie argumenty
które ugruntowują w nas nasze odczuwanie, pojmowanie świata, losu, Boga.