Moja sytuacja jest troszkę skomplikowana, chce wyjść za mąż ale martwię się trochę o rodziców, moja mama nigdy nie pracowała, zrezygnowała z pracy z tytułu opieki nade mną, tata pracuje dorywczo, mieszkamy na wsi gdzie szanse na znalezienie przez mamę pracy są małe. Chciałabym ułożyć sobie życie ale nie mogę zwalczyć myśli, że rodzice będą głodować. Nie wiem co robić. Może ktoś miał podobne rozterki pomóżcie
Problem z wyjściem z domu(małżeństwo) strach o rodziców
#1
Napisano 16 wrzesień 2013 - 19:55
#2
Napisano 17 wrzesień 2013 - 08:37
Wiesz, Suzzana, myślę, że powinnaś wyjść za mąż. Musisz być trochę egoistką, pomyśleć o swoim dalszym życiu. Wiem, że to zabrzmi brutalnie, ale Rodzice nie sa wieczni, kiedyś ich zabraknie a wtedy Ty zostaniesz sama na świecie i nie będzie miał Ci kto podać przysłowiowej szklanki wody. Poza tym masz prawo do szczęścia, a opuszczenie domu rodzinnego przez Ciebie nie oznacza, że Rodzice będą głodować. Po pierwsze-odpadnie Im jedna "gęba" do wyżywienia, po drugie-czy ktoś Ci broni pomagać Rodzicom po wyprowadzce?
Piszesz, że Mama zrezygnowała z pracy, aby się Toba opiekować, a zaraz piszesz, że szanse na znalezienie pracy przez Mame są znikome. Więc może Mama nie pracuje ze względu na brak miejsc pracy w Waszej okolicy, a po prostu ładniej brzmi, kiedy mówi o poświęceniu sie dla córki niz kiedy mówi, że jest zwyczajnie bezrobotna ?
Moim zdaniem powinnaś wyjść za mąż i pomagać Rodzicom jak tylko będziesz w stanie, chyba Twój Narzeczony nie będzie miał nic przeciwko temu?
Pozdrawiam Cię i życzę fury szczęścia na nowej drodze życia i obyś ją rozpoczęła jak najszybciej i ze spokojnym sumieniem.
"W iskier krzesaniu żywem , materiał to rzecz główna.
Trudno najtęższym krzesiwem
iskry wydobyć z... substancji miękkiej i podatnej" .
#3 Gość_mendelanna_*
Napisano 17 wrzesień 2013 - 21:34
Miałam też kiedyś taki sam problem,poznałam wspaniałego człowieka,niestety ogarnął,mnie strach o rodziców, jego też,,, oboje byliśmy w takiej samej sytuacji pomagamy rodzicom,żadne z nas nie mówiło o zmianie miejsca zamieszkania,teraz mamy kontakt z sobą ja bardzo żałuje że nie zdecydowałam się na zmiane swojego życia ,ale jest chyba za póżno i nie mam odwagi tego wyznać,gdybym wtedy się odważyła dzisiaj bylabym szczęśliwa, a może jeszcze kiedyś odważę się mu to wyznać,dlatego walczmy o siebie ,rodzice z miłości do nas na pewno by poradzili sobie
#4
Napisano 17 wrzesień 2013 - 22:07
też mam takie dylematy
#5
Napisano 20 wrzesień 2013 - 07:48
Mendelanna, nie mów, ze jest za późno - jak nie spróbujesz tego wyznać, to nigdy się nie dowiesz, czy Twoja szansa na szczęście jeszcze nie minęła. A może sie uda? Jeśli nie, to to niczego nie zmieni - nadal nie będziecie razem tak jak i teraz nie jestescie, a przyjaciółmi możecie nadal pozostać. A może jednak coś z tego dobrego wyniknie? Spróbuj, niczym nie ryzykujesz, a wiele możesz zyskać.
Amber47 - nie labidzić tu, tylko kieckę do slubu szykowac!
"W iskier krzesaniu żywem , materiał to rzecz główna.
Trudno najtęższym krzesiwem
iskry wydobyć z... substancji miękkiej i podatnej" .
#6
Napisano 20 wrzesień 2013 - 10:44
Mieliśmy to sami,dzieliło nas 700 km,żadne nie chciało opuszczać rodziców,chcieliśmy ich wspierać i pomagać im.Ale w rezultacie kilku lat spotkań nasza miłość do siebie dała nam siłę by zawalczyć o swoje szczęście i od prawie 50 dni jesteśmy małżeństwem ( mąż przeniósł się z moje strony )
Użytkownik persona40 edytował ten post 20 wrzesień 2013 - 10:45
#7
Napisano 21 wrzesień 2013 - 21:37
Mendelanna, nie mów, ze jest za późno - jak nie spróbujesz tego wyznać, to nigdy się nie dowiesz, czy Twoja szansa na szczęście jeszcze nie minęła. A może sie uda? Jeśli nie, to to niczego nie zmieni - nadal nie będziecie razem tak jak i teraz nie jestescie, a przyjaciółmi możecie nadal pozostać. A może jednak coś z tego dobrego wyniknie? Spróbuj, niczym nie ryzykujesz, a wiele możesz zyskać.
Amber47 - nie labidzić tu, tylko kieckę do slubu szykowac!
he, he ...do ślubu to trzeba mieć kandydata
#8
Napisano 21 wrzesień 2013 - 22:12
he, he ...do ślubu to trzeba mieć kandydata
Kandydat to pikuś łatwiej znaleźć niż ładną kieckę do ślubu Choć ja preferuje garnitury
Piotr M
(...)Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze. Edward Stachura
#9
Napisano 22 wrzesień 2013 - 07:51
Amber47, myślałam ze masz ze stu kandydatów, taka ładna dziewczyna z Ciebie A pisałaś, że masz takie same dylematy, więc myślałam, że wybranek jest.
Albo bierz się za Piotra M (jeśli jest wolny), zobacz na zdjęcie - juz jest ubrany do ślubu
"W iskier krzesaniu żywem , materiał to rzecz główna.
Trudno najtęższym krzesiwem
iskry wydobyć z... substancji miękkiej i podatnej" .
#10
Napisano 22 wrzesień 2013 - 11:50
Misshihi Ty to byś wszystkich wyswatała, a potem na weselichu się wyskakała Dobrze kombinujesz PiotrM, jak przystało na człowieka wygadanego umie też odpowiednio się zaprezentować i o to chodzi. Lubię takich ludzi, pozytywnie zakręconych. Pozdrawienia dla Was
"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/
"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".
#11
Napisano 22 wrzesień 2013 - 21:16
Nie wolny .....a garnitur ślubny choć go lubię i nosze częściej tylko bez muszki bo ..... mi ukradli ..... na tym ślubieAmber47, myślałam ze masz ze stu kandydatów, taka ładna dziewczyna z Ciebie A pisałaś, że masz takie same dylematy, więc myślałam, że wybranek jest.
Albo bierz się za Piotra M (jeśli jest wolny), zobacz na zdjęcie - juz jest ubrany do ślubu
Ja wygadany ..... to malo powiedzieć .... niektóre kolezanki twierdzą że złoto usty ....... Wady mam brak skromnościMisshihi Ty to byś wszystkich wyswatała, a potem na weselichu się wyskakała Dobrze kombinujesz PiotrM, jak przystało na człowieka wygadanego umie też odpowiednio się zaprezentować i o to chodzi. Lubię takich ludzi, pozytywnie zakręconych. Pozdrawienia dla Was
Użytkownik marder edytował ten post 24 wrzesień 2013 - 14:01
Piotr M
(...)Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze. Edward Stachura
#12
Napisano 24 wrzesień 2013 - 13:40
Kandydat to pikuś łatwiej znaleźć niż ładną kieckę do ślubu Choć ja preferuje garnitury
Kiecek ładnych to jest w brud gorzej z ich ceną
#13
Napisano 24 wrzesień 2013 - 17:47
Kandydat to pikuś łatwiej znaleźć niż ładną kieckę do ślubu Choć ja preferuje garnitury
....oj , nie tak łatwo znależć kandydata do ślubu jak się to wydaje to raczej z sukienkami nie ma problemu, można sobie poprzebierać
Amber47, myślałam ze masz ze stu kandydatów, taka ładna dziewczyna z Ciebie A pisałaś, że masz takie same dylematy, więc myślałam, że wybranek jest.
Albo bierz się za Piotra M (jeśli jest wolny), zobacz na zdjęcie - juz jest ubrany do ślubu
Missihi...wiesz, dylematy pojawiają się właśnie przy wybrankach
Użytkownik __ANIOŁEK__ edytował ten post 24 wrzesień 2013 - 18:24
#14
Napisano 25 wrzesień 2013 - 08:02
hehe mój narzeczony to się tak niespodziewanie pojawił, że początkowo to nie miałam żadnych dylematów, do głowy mi nie przyszły:D
Dylematy się z pierścionkiem pojawiły, bo się zrobiło serio:)
#15
Napisano 27 wrzesień 2013 - 00:18
Albo bierz się za Piotra M (jeśli jest wolny), zobacz na zdjęcie - juz jest ubrany do ślubu
Heh, fajne Pod warunkiem, że nie zniszczył go na melanżach, imprezach i innych "okolicznościowych uroczystościach"
Kandydat to pikuś łatwiej znaleźć niż ładną kieckę do ślubu Choć ja preferuje garnitury
Czy ja wiem? Granitur lub sukienkę zakładamy tylko raz (szczególnie sukienkę) a później leży sobie spokojnie w szafie, natomiast "ukochanego" nijak do szafy nie schowasz, nawet jak się szybko okaże, że też niezbyt dobrze leży...
Piszesz, że Mama zrezygnowała z pracy, aby się Toba opiekować, a zaraz piszesz, że szanse na znalezienie pracy przez Mame są znikome. Więc może Mama nie pracuje ze względu na brak miejsc pracy w Waszej okolicy, a po prostu ładniej brzmi, kiedy mówi o poświęceniu sie dla córki niz kiedy mówi, że jest zwyczajnie bezrobotna ?
Z całym postem jak najbardziej sie zgadzam, natomiast co do tego fragmentu, to nie można z góry zakładać, że tak było jej łatwiej, bo nawet jeżeli o pracę w danym regionie jest ciężko, to nie można przesądzać, że i tak by jej nie znalazła. Po prostu mając pod opieką ON pewnie nie miałą zbytnio czasu, ani możliwości na jej szukanie.
Użytkownik Valeska edytował ten post 27 wrzesień 2013 - 00:19
#16
Napisano 06 październik 2013 - 12:51
Czy ja wiem? Granitur lub sukienkę zakładamy tylko raz (szczególnie sukienkę) a później leży sobie spokojnie w szafie, natomiast "ukochanego" nijak do szafy nie schowasz, nawet jak się szybko okaże, że też niezbyt dobrze leży...
Jak maly to się zmieści tak do 160 cm wzrostu ( zgadka ile wzrostu ma autor odpoowiedzi ) a tak poważnie, wiesz przed ślubem można ze sobą pomieszkać. Wtedy wiadomo....czypasuje czy nie ... co do garnituru hmm ja tam swojego na codzień uzywam ( teatr kino , kolacja itd) Faktem jest że suknia to dość jednorazowa rzecz.Ale to już nie moja wina :
Użytkownik Piotr M edytował ten post 06 październik 2013 - 12:53
Piotr M
(...)Jeżeli bronisz się, znaczy: czujesz się atakowany. Jeżeli czujesz się atakowany, znaczy: jesteś celnie trafiony. Miej to na uwadze. Edward Stachura
#17
Napisano 07 październik 2013 - 01:25
Ja próbując rozwiązać tą zagadkę metodą dedukcji (a blondynki mają ją bardzo ciekawą) wnioskuję że właśnie ok.160, bo nieobce są Tobie parametry tych szaf, a jak wyższy to musiałeś pewnie nieźle kombinować żeby się w parę sekund w niej umiejscowić jak znienacka wpada zazdrosny mąż, albo nawet średnio zazdrosny ale jednak mąż . Chociaż samo wejście do szafy to mały pikuś, cały bajer w tym jak się później niepostrzeżenie wydostać...
#18
Napisano 16 wrzesień 2014 - 11:22
Cześć długo mnie nie bylo tak czytam moje dawne rozsterki i tak sobie myślę po co te nerwy mi były:) Spokojnego sumienia nie mam co prawda, rodzice dalej bez pracy ale jakoś sobie dają radę. Ja jestem mężatką od pół roku, mam furę innych problemów, ale mam kogoś kto pocieszy i przytulii a, to bezcenne.
Misshihi dzięki za rade.
#19
Napisano 20 wrzesień 2014 - 00:30
Niestety życie kołem się toczy. Najpierw rodzice rezygnują ze swojej pracy aby się opiekować niepełnosprawnymi dziećmi, a potem, owe dorosłe już dzieci maja dylemat, czy zostać i opiekować się nimi, czy ułożyć sobie życie. Dlatego ja się cieszę, że moi pracują. A trzeba się oglądać wcześniej. Jak idziemy do szkół integracyjnych, akademików internatów i nawet WTZ, gdzie jesteśmy poza domem 8 godzin i więcej to trzeba wysyłać tych rodziców do pracy. Jak jesteśmy mali to jesteśmy w domu ale potem, to niech zostaną z nami tylko ci rodzice, którzy naprawdę muszą. Przecież można wspierać finansowo rodziców, nie mieszkając z nimi i tu trzeba poszukać rozwiązania, a nie rezygnować z własnego szczęścia. Poza tym też są zasiłki dodatki mieszkaniowe. sprawna osoba nawet w starszym wieku może próbować dorobić przy opiece nad dziećmi, sprzątaniu itp. A może się tylko wydaje, że nie daliby rady. Może by się ucieszyli, ze ich córkę/ syna ktoś pokochał i się nim zaopiekuje?
www.facebook.com/niemotylica zapraszam na moją autorską stronę z wierszami .
#20
Napisano 24 wrzesień 2014 - 16:30
Wiesz co ja próbowałam rodziców uświadamiać itd, mamę nawet na szkolenie próbowałam wysłać, nie dało się więc staram się jak mogę, żeby było ok. No a życie pokaże jak będzie. Bo sama jestem w tym momencie na niepewnym gruncie, ale w Polsce trzeba mieć twardy tyłek niestety i końskie zdrowie żeby sobie poradzić
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych