Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Szpitalne wyżywienie

szpital wyżywienie

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
86 odpowiedzi w tym temacie

#1 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3580 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 26 luty 2013 - 20:05

Pamiętam, gdy ostatnio leżałem w szpitalu, gdyby nie mój brat który donosił mi wałówkę, uświerkłbym chyba z głodu.

Jak widać na poniższym filmiku, niewiele się od tego czasu zmieniło:

 

 

A jakie są Wasze doświadczenia?

 

P.S. To ze szpitala przy ul. Długiej, w Poznaniu. Jeśli ktoś z Was się tam wybiera, to lepiej wziąć ze sobą trochę konserw, no chyba że zamierzacie schudnąć :devil:

Tak swoją drogą, to niebawem trzeba będzie oprócz jedzenia brać ze sobą pościel, łóżko, leki, itp. Nasuwa się też pytanie - ile premii otrzymali urzędnicy NFZ? :mistrz:


  • 1

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#2 Janusz74

Janusz74

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 248 postów

Napisano 26 luty 2013 - 20:26

W szpitalu byłem na dłuższy pobyt tylko dwa razy, wtedy chyba tak źle jeszcze ie było, a może trafiałem na te lepsze szpitale? Bo najpierw to było centrum w Międzylesiu a potem klinika na Banacha. Miałem też troche szczęścia - miałem w tamtym czasie 17 i prawie 18 lat więc łapałem się jeszcze na dział dziecięcy i na karmienie nie mogłem jakoś bardzo narzekać, a personel i towarzystwo w podobnym wieku było całkiem całkiem. Prawdę mówiąc te pobyty kojarzą mi się brdziej z czymś w rodzaju kolonii niekoniecznie letnich :o) Zwłaszcza że dla gościa z prowincji Warszawa ze swoimi świecidełkami wydawała się jeszcze czymś dosyć niezwykłym.

Niedawno na chwilę wylądowała w miejscowym szpitalu moja siostra i z tego co mówiła było biednie, bez dokarmianai z zewnątrz ciężko ponoć wyżyć.
  • 0

#3 ameliaa

ameliaa

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 96 postów

Napisano 26 luty 2013 - 20:33

hmmm...ostatnimi czasy duuuuuuuuuuużo się po szpitalach włóczę...no i w byłym górniczym w pewnym mieście zwykle jest to samo: śniadanie i kolacja- 2 kromki chleba i kawałeczek mixu maslanego, a na obiad- zupa, extra można dostać do tego kawałek chleba...od święta jest drugie danie.... zawsze wszystko zimne...

co do pościeli...hmmm, w pewnym momencie rodzice przynieśli z domu prześcieradło, poszewki gdyż w ogóle nie było to zmieniane,,,nawet uwalone od krwi itd.... parę miesięcy potem chociaż pościel zaczęli od czasu do czasu zmieniać...

takie realia niestety w tym pie... kraju...


  • 0
'Ujrzałam kiedyś o świcie dwie drogi, wybrałam tą mniej uczęszczaną, cała reszta jest wynikiem tego ,że ją wybrałam...'

#4 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6290 postów
  • Skąd:home

Napisano 26 luty 2013 - 20:36

A jakie są Wasze doświadczenia?

 

Przede wszystkim bardzo ciekawy temat, zapewne niejedno w nim przeczytam  ;) :) Meritum - szczerze to nie najlepsze i oczywiście równie głodowe doświadczenia. Do tego nieziemska czystość. Fakt od tego trochę czasu minęło, ale nigdy nie zapomnę, że zamiast spać w nocy polowałam z laczkiem pod ręką na karaluchy. Oczywiście wszelakie pożywienie oddawałam i schudłam 5 kg w 2 tygodnie  :D Żadna dieta cud nie jest lepsza ;) A jak jest dziś?! Nie wszędzie, aż tak źle, bo tu byłabym niesprawiedliwa, ale mimo wszystko jeszcze w wielu miejscach sytuacja wygląda tak:

http://z1.demoty.pl/...alne-wyzywienie

Co kraj to inny obyczaj, jakże prawdziwe i irytujące człowieka ... :devil:   :facepalm:  


Użytkownik __ANIOŁEK__ edytował ten post 27 luty 2013 - 12:53

  • 0

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#5 Jankiel

Jankiel

    Podpowiadacz

  • Zbanowany
  • PipPipPipPipPip
  • 177 postów

Napisano 26 luty 2013 - 20:45

Ja nie dostałem herbaty bo nie było dla mnie kubka.


  • 0

#6 marder

marder

    evil admin

  • Administrator
  • 3580 postów
  • Skąd:/home/marder

Napisano 26 luty 2013 - 20:50

 zamiast spać w nocy polowałam z laczkiem pod ręką na karaluchy.

 

Eee tam... My urządzaliśmy wyścigi karaluchów, czasami zakłady towarzyszące tym wyścigom były naprawdę wysokie. Ale żarcie (bo jedzeniem tego nazwać się nie da) było paskudne, a racje wręcz głodowe (nie w tym szpitalu z którego pochodzi filmik, ale było podobnie).


  • 1

Nierozwiązywalność jest zawsze stanem przejściowym. 

 

Ziewanie, to cichy krzyk o kawę.


#7 CZARNYANIOL

CZARNYANIOL

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 451 postów

Napisano 26 luty 2013 - 21:05

W moim rejonie, podstawą jest posiadanie własnych sztućców a przede wszystkim noża. Którego trzeba pilnować bo jak zabiorą to już się nie odzyska. Kubek/szklanka też wymagana.
Jedzenie marniutkie, przez 7 dni w tygodniu ta sama zupa ( takie odczucia smakowe ) tyle, że raz zasypana grysikiem, raz z makaronem. Na drugie o ile jest, też porcja mikroskopijna. Śniadania i kolacje, dwie kromki chleba, ok. łyżeczki margaryny i ociupinkę czegoś do obłożenia.
Cztery lata temu, siostrzenica do porodu, musiała mieć swoje:
Sztućce, kubek, pościel dwa komplety, podkłady na łóżko, wiadomo środki higieny osobistej.
Dla dziecka, środki higieny, pieluszki, butelkę + smoczek + mleko dla noworodka ( gdyby nie mogła karmić ), rożek lub kocyk.
Mąż dowoził jej jedzenie bo żywienie jak wyżej.
  • 1
Błogosławiony ten, co nie ma nic do powiedzenia, a pomimo to milczy.

#8 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 26 luty 2013 - 21:46

Pamiętam, jak moja Mama chorowała 5 lat temu, to też taki zestaw składający się ze sztućców, kubków, czajnika bezprzewodowego i paru innych rzeczy, był obowiązkowy. I obowiązkowa co jakiś czas dostawa normalnego  jedzenia... Bo, na to, co oferowano, spuszczę kurtynę milczenia... A przebojem jak dla mnie było to:
1276891229_by_AT45_600.jpg


  • 0

#9 sucherro

sucherro

    Mistrz Ciętej Riposty

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 677 postów
  • Skąd:Nibylandia

Napisano 26 luty 2013 - 22:06

Ja jak leżałem jakieś 15-17 lat temu w szpitalu na "dziecięcym" oddziale przyjmowani pacjenci od 15-21lat to pamiętam karmili w miarę. Tylko porcje były skromne ale smaczne i urozmaicone. Natomiast jak się człowiek chciał najeść to najlepiej było wejść w układy z "kuchcikiem" tak go nazywałem. I w tedy to można było urządzać w pokoju swego rodzaju szpitalny szwedzki stół. Oczywiście Kuchcik był z reguły młodą osobą z którą szło się dogadać. Owocowało to różnego rodzaju używkami typu fajki,alkohol które później się wymieniało w niedzielę po wizycie rodziców wieczorem z pozostałymi pacjentami na rożnego rodzaju "rarytasy". Jak się człowiek dobrze ogarniał to zawsze było co do gęby włożyć i jeszcze poczęstować personel he he

Nie wiem ale mimo iż spędziłem z 1/3 życia w szpitalu i kilku operacji zawsze mi się to podobało i do tej pory wspominam wszystko mile :D
Teraz jak odwiedzam "stare śmieci" to personel miło wspomina do tej pory naszą swego rodzaju "współpracę" :hehe: :hehe:

A na temat historii różnego rodzaju szpitalnych to człowiek by pamiętnik napisał. Kto z kim i dla czego he he
 


Użytkownik sucherro edytował ten post 26 luty 2013 - 22:11

  • 1

[you] Jeżeli w piekle wózki inwalidzkie są napędzane złem to będziemy wszyscy nieźle z*********ć... :)


#10 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 27 luty 2013 - 00:55

Leżałam w szpitalu wiele razy i nigdy nie miałam czegoś takiego, jak na tym filmiku... Raczej miałam szczęście trafiać do szpitali, gdzie była dobra kuchnia szpitalna, a nawet bywały kuchnie oddziałowe - tzn. panie kuchenkowe dostawały surowce i w kuchence oddziałowej gotowały obiad, który zwykle był niezły. - Oczywiście nie był taki, jaki sama bym zrobiła, ale smaczny.

Słyszałam za to, że najgorsze wyżywienie bywa w niektórych szpitalach dziecięcych, gdzie najczęściej jest catering. - Dlatego jest tak w szpitalach dziecięcych, bo dzieciom przynoszą jedzenie z domku, bo takiej ohydy to nikt nie chce ruszyć... - W zeszłym roku mojej koleżanki syn był w szpitalu, gdzie był catering - koleżanka przywoziła synowi jedzenie, ale nie wszystkie dzieci miały rodziców, którzy blisko mieszkają i kilkoro się zatruło...

Ponad rok temu moja córka leżała w szpitalu i jedzenie też nie było takie złe, tylko wędlina monotonna, zupy i ziemniaki za mało słone, ale reszta była OK.


  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#11 Gość_Falka_*

Gość_Falka_*
  • Gość

Napisano 27 luty 2013 - 07:54

Z takim jedzonkiem jak na filmiku to się jeszcze nigdzie nie spotkałam  :hehe:

 

Pamiętam, że jak jako dziecko leżałam w szpitalu to mama mi przynosiła domowe zupki, bo ja wiecznie byłam chora, a po zjedzeniu szpitalnego jedzenia od razu za każdym razem wymiotowałam (do dzisiaj nie rozumiem co było nie tak z tamtymi szpitalnymi obiadami?) - było to po prostu ohydne dla każdego dziecka i do dzisiaj pamiętam jak na stołówce dzieci się krzywiły jedząc to paskudztwo...

 

Jedzenie szpitalne zawsze mi się kojarzy z pojęciami: mało, bez smaku, ,,zupa wszystko i nic" oraz twarde mięso i te obleśnie tłuste placuszki :P fuuuj... 

Ogólnie masakra i faktycznie jeśli jest możliwość to lepiej zaopatrzyć się w swoje - myślę, że w tych czasach już nie ma większej tragedii, bo osoba dorosła może sobie legalnie wyjść z oddziału do przyszpitalnego barku i kupić to na co ma ochotę, a tam jedzenie jest raczej zdrowe i smaczne :)

Byłam zaskoczona natomiast gotowaniem jednej pani ,,kuchcikowej" w lublińskim szpitalu - kiedy ona miała swój dyżur to już nie mogłam się doczekać obiadu - kobieta gotowała z pasją i nie wiem jak to robiła ale jedzenie było przepyszne - byłam totalnie miło zaskoczona jej leczem (tego to w szpitalu nie spodziewałam się nigdy zobaczyć :) i jeszcze te boskie wymyślne sałatki! mniam!) wszystko świeże, kolorowe i pachnące... Chorzy pacjenci którzy nie mogli zjeść przygotowane przez nią jedzonko byli totalnie załamani z tego powodu heh... ;) Mimo, że jedzenie nie było złe, a gdy gotowała moja ulubiona pani kuchcikowa było znakomite to  i tak gdy dni zamieniały się w miesiące to tęskniłam za domowym jedzeniem i wolałam karmić gołębie marząc o wyjściu....  ;)


  • 0

#12 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 27 luty 2013 - 09:14

To dziwne jest... na filmiku placuszki (skamieniałe), u Ciebie Falka "obleśnie tłuste placuszki", a ja ani razu nie trafiłam na "placuszki"... a leżałam w szpitalu wiele razy i to trzykrotnie bardzo długo - 5 miesięcy, 6 tygodni i miesiąc - nigdy nie było czegoś, co nie nadawałoby się do jedzenia, chociaż nie zawsze mi smakowało to, co dostawałam.

Leżałam też w szpitalu w Mrągowie i w Białymstoku (oczywiście o wiele krócej), ale i tam nie trafiłam na nic podobnego...


  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#13 Gość_Falka_*

Gość_Falka_*
  • Gość

Napisano 27 luty 2013 - 11:41

u Ciebie Falka "obleśnie tłuste placuszki", a ja ani razu nie trafiłam na "placuszki"... 

 

noo były... to się chyba nazywa racuchy teraz sobie przypomniałam... :P one były dosłownie pływające od oleju bleee ja nie lubię takich potraw... Zresztą biedne dzieci też na stołówkach szkolnych też mają podobne przysmaki  :( a tyle się mówi o zdrowym żywieniu dzieci.... Kicia wszystko da się zjeść ale szpital to nie powinny być zawody Fear Factor czyli Nieustraszeni gdzie zjada się o wieeeeele gorsze rzeczy :P Poza tym posiłki szpitalne to tak jak napisałam wyżej kwestia budżetu szpitala i chęci Pani kucharki :) Ciężko Pani kucharce dogodzić pacjentom przy takich niskich sumach przeznaczonych na wyżywienie 1 pacjenta... 


  • 0

#14 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 27 luty 2013 - 12:27

No właśnie... - ja nie spotykałam się w szpitalach ani z takimi, ani z gorszymi rzeczami. - To powinno być logiczne, że w szpitalu nie podają żadnych placków (bo do racuchów to nawet nie jest podobne :D), że nie podają nic, co ocieka tłuszczem, ani nic takiego, od czego ktoś mógłby się pochorować.

Wyżywienie szpitala kiedyś było opierane na ustaleniach i planach dietetyka - dietetyk ustalał jadłospis tygodniowy i kiedyś było wiele różnych diet: tzw. normalna, wątrobowa, bogatoresztkowa, lekkostrawna... wiem, bo jak byłam dzieckiem, to moja mama pracowała w kuchni oddziałowej. - Niestety, nie w każdym szpitalu jadłospis zależy od Pani kucharki... - najlepiej jest, gdy panie dostają surowce i same gotują obiady na oddziale, ale teraz to już raczej się nie zdarza. - Obecnie są menedżerzy, którzy planują budżet i często nie mają pojęcia ani o cenach, ani o gotowaniu... - Jednak dobra kucharka mogłaby zrobić dobry obiad, tanim kosztem, gdyby ktoś dał jej przyprawy, a nie tylko sól, której i tak prawie wcale nie używają... - To jak to może być dobre? - A jednak może :) - naprawdę da się to zrobić, tylko przypraw potrzeba.


  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#15 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6290 postów
  • Skąd:home

Napisano 27 luty 2013 - 12:37

Eee tam... My urządzaliśmy wyścigi karaluchów, czasami zakłady towarzyszące tym wyścigom były naprawdę wysokie. 

 

Wyścigi karaluchów, ubawiłam się ...  :hehe: Ohydztwo straszne, ale ma swoje plusy (+) ... ;) W końcu pomęczyć takiego "dziada" to przyjemność, choć dla mnie i tak już zawsze będzie się niemiło kojarzyć ze szpitalem.


  • 0

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#16 Gość_Falka_*

Gość_Falka_*
  • Gość

Napisano 27 luty 2013 - 13:13

W końcu pomęczyć takiego "dziada" to przyjemność, choć dla mnie i tak już zawsze będzie się niemiło kojarzyć ze szpitalem.

 

Nie ma to jak znęcać się nad zwierzakami, co? :( Też nie lubię owadów - zabijam takie coś od razu lub wypuszczam na dwór, ale nie lubię jak ktoś się znęca nad nimi... One też czują ból!!!!   :(


  • 0

#17 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6290 postów
  • Skąd:home

Napisano 27 luty 2013 - 13:27

Nie ma to jak znęcać się nad zwierzakami, co? :( Też nie lubię owadów - zabijam takie coś od razu lub wypuszczam na dwór, ale nie lubię jak ktoś się znęca nad nimi... One też czują ból!!!!   :(

 
 
Nie tylko nie lubisz tych owadów, ale również odmiennego zdania, jak widać wyżej. Dla mnie ten "stworek" to zawsze będzie coś wstrętnego, ale to moje zdanie. Zaś takie wyścigi z ich udziałem to każdego indywidualna sprawa, w końcu nie takie rzeczy robi się na szpitalnych korytarzach, o czym wiedzą nie jedni bywalcy.

P.S. Falka nie warto być uszczypliwą bądź czepliwą tym bardziej o robale, które zabijasz od razu ;) Lepiej spożytkujesz tą energię w naprawdę istotnych sprawach.

O odpowiednią formę i treść zapewne też zadbasz, jak należy ... ;)  :), i tak powinno być!


Użytkownik __ANIOŁEK__ edytował ten post 27 luty 2013 - 15:41

  • 0

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#18 kaska_zaborze

kaska_zaborze

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 1414 postów
  • Skąd:z wnętrza.

Napisano 27 luty 2013 - 13:35

Wszystko już właściwie zostało tu powiedziane ale może się wypowiem. W szpitalu byłam ostatni raz w 2009r jedzenie było z cateringu i smakowało mi ale powód był tego taki ze brałam leki,które wzmagały łaknienie więc myślę ze zjadła bym wszystko :)

Regularnie jeżdżę do szpitali rehabilitacyjnych i tam wyżywienie wygląda bardzo podobnie-obiad makaron z serem (nie lubię), kolacja dwa plasterki salcesonu i dwie kanapki. Sami oceńcie czy to smaczne. Jest jeszcze jeden aspekt: Oburzenie (dosłownie) pielęgniarek na dożywianie się, gadanie o siedlisku bakterii bo jedzenie jest na stole. Nie jestem flejtuchem a i jestem na tyle dorosła że wiem ile czasu co może stać (kupowałam owoce). Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała Czajnik stał na korytarzu z zakazem posiadania własnego w sali z obawy ze delikwent (w tym ja) poparzy się. Moim zdaniem jest dużo większe ryzyko poparzenia niosąc czajnik z wrzątkiem przez pół korytarza niż podniesienie sobie go i nalanie do kubka na stole.

Kuba tv na monety to niezły fenomen,te dwu złotówki odkładane do osobnej przegródki portfela. Śmialiśmy się ze w domu tez tak zrobimy a potem głowa rodziny zbierze profity :hehe:

Sucherro fajnie ze nie tylko ja mam dobre wspomnienia, lubię szpitale rehabilitacyjne a normalnego tez najgorzej nie wspominam mimo choróbska jakie mnie wtedy dopadło taki ze mnie freak :)


Użytkownik kaska_zaborze edytował ten post 09 styczeń 2015 - 12:20

  • 0
Wciąż ma się mało lat a już się tyle przeżyło.Powoli dogasa blask tych co już nie wrócą dni.
Piotr Bukartyk.

#19 Gość_Mały książe_*

Gość_Mały książe_*
  • Gość

Napisano 27 luty 2013 - 14:33

Szpitalne jedzenie mniam mniam :) Coś dla lubiących ekstremalne doznania hehe.Bylem w niejednym szpitalu ale dwa zapadły mi w pamięć.Dwa lata temu mama leżała w Szpitalu Wojskowym w Płocku.Szpitał dość czysty,wyżywienie w miarę ale nigdy nie zapomnę robaków .Szpital jest nad samą Wisłą i była tam dosłowie inwazja małych zielonych wodnych robabali.Wszędzie! Sufit przypominał łąkę .Z własnych doświadczeń nie zapomne szpitala w Polanicy Zdrój.Poziom medyczny na wysokim poziomie bez dwóch zdań.Za to jedzenie coś okropnego.Nie da się tego opisać.

Aniołku a co powiesz na rosołek z karaluchem w środku?Jak ktos ma ochotę,to takie danie srwują w szpitali w Kaliszu.No ale to Wilekopolska , tam wszystko mają innne hehe.


Użytkownik Mały książe edytował ten post 27 luty 2013 - 14:36

  • 0

#20 CZARNYANIOL

CZARNYANIOL

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 451 postów

Napisano 27 luty 2013 - 14:52

Mały książę, nie doceniasz starań Kaliskiego NZF, który dba aby dieta pacjenta była urozmaicona i znalazły się w niej bogate składniki. Podobno robale są bogate w białko i proteiny:)
W szpitalu w Kłodzku, można było zjeść posiłek z farbą, która płatami odpadała z sufitu. Myślę, że to też dbałość o pacjenta, wapno też jest ważne w diecie:)
A i jeszcze u Nas sezonowo jest inwazja mrówek, są wszędzie. To pewnie dla miłośników zwierzaczków aby nikomu nie było smutno.
Telewizory w stylu, wrzuć monetę to już standard.
Mnie najbardziej szokowało zachowanie personelu w stosunku do pacjentów leżących. Przynoszą posiłek, stawiają na stoliku i wychodzą. Jak pacjent jakimś cudem zje to ktoś z sali lub odwiedzających się ulituje na nim. Jeśli nie ma nikogo takiego, to personelowi zdarza się zapomnieć o nakarmieniu chorego. Jedzenie z reguły jest podawane letnie, czasem zimne.

Falka, gdzie twoja patelnia?:)

Użytkownik CZARNYANIOL edytował ten post 27 luty 2013 - 15:34

  • 1
Błogosławiony ten, co nie ma nic do powiedzenia, a pomimo to milczy.



Również z jednym lub większą ilością słów kluczowych: szpital, wyżywienie

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych