Od kilku dni chodził mi po głowie pomysł założenia drugiego bloga, który byłby zapisem przeżyć, myśli kobiety z mpd. Miało być poważnie i zabawnie. Z pomysłu zrezygnowałam. Jeden blog wystarczy. Jak ponoć powiedziała Szymborska: im więcej siebie sprzedajemy na zewnątrz, tym uboższe staje się nasze życie wewnętrzne...
Jednak z ciekawości wrzuciłam w wyszukiwarkę hasło: Blogi mpd... Troszkę wyrzuciło. Zazwyczaj strony "1%" lub mini blogi prowadzone przez rodziców szukających wsparcia i pomocy dla swoich maluszków. Blogów prowadzonych prze dorosłych mpd-ów znalazłam kilka. Wszystkie pisane przez dziewczyny.
Ależ w nich martyrologii, narzekania, zbyt szczegółowych opisów, smutku... Wiem, że życie zwłaszcza z mpd nie rozpieszcza, ale bez przesady. Od samego czytania stan zdrowia może się pogorszyć, a samopoczucie to już na pewno.
Od kilku lat wraz z partnerem prowadzę blog. O chorobie wspomniałam niedawno, starając się by nie było zbyt ponuro. Przez cały czas pisaliśmy o swoich pasjach, podróżach, książkach itp.
Zastanawiam się, czy fakt bycia niepełnosprawnym usprawiedliwia epatowanie tym faktem? Tak, jakby poza chorobą świat nas nie interesował, a życie nie dotyczyło... Przecież każdy ma jakieś zainteresowania, marzenia... A może się mylę? Może pisanie o dolegliwościach, niemocy jest właśnie sposobem na pokonanie ich? Może jest prośbą o zainteresowanie?
Co o tym myślicie?
Jeśli znacie ciekawe blogi prowadzone przez mpd-owców, proszę o informację na pw.