Czy warto? Daje do myślenia i pomimo bólu, powiem warto!!! Warto coś przeżyć niż nic.
Czy warto? Oczywiście. Życie ma wiele barw, nie tylko czarno-białych czy różnych odcieni szarości. Ale jak je postrzegamy zależy to tylko od nas - naszego charakteru, postrzegania świata, otwartości, chęci uczenia się, zmieniania swojego światopoglądu oraz co najważniejsze - umiejętności wyciągania prawidłowych wniosków. Przysłowiowa szklanka wody "zamiast" ma być tym momentem, gdzie należałoby stanąć sobie z boku i na spokojnie, obiektywnie przyjrzeć się sprawie zanim popełni się jakieś głupstwo. Bo kiedy uczucia biorą górę nad rozumem (kiedy jest się zakochanym), raczej racjonalnie się nie myśli i jak mówi pewne powiedzenie, jeśli pan Bóg chce kogoś pokarać, to na moment zabiera mu rozum... Oczywiście, że czasem warto podjąć ryzyko, ale kiedy sytuacja nie jest tak kryształowo czysta, to jednak lepiej dmuchać na zimne, lub jeśli już się wdepnęło w kłopoty, to zmykać najwcześniej jak się da. Bo im dłużej będzie trwało się w chorym układzie - tym trudniej będzie się z niego wymiksować... Można się czepiać, że jest to pójście na łatwiznę, ale czy za każdą cenę (np. walki z nałogami partnera, jego przemocą, wojny z teściami i przyszłą rodziną, itd.) trzeba koniecznie mieć partnera? Wiadomym jest, że w dwójkę jest o wiele łatwiej iść przez życie, ale być w związku i jednocześnie być samotnym, to chyba nie o to chodzi...
Czy wiesz, że trwanie w żalach i pretensjach- to koło tortury, które uruchamiasz wracając bez końca myślami do raniącej cię sytuacji?
I po to jest "przepracowanie" żeby przestać wracać do tej sytuacji, wyciągnąć odpowiednie wnioski na przyszłość, by unikać podobnych błędów i z nowymi siłami ponownie zaczynać od początku.
Przy takim rozluźnieniu więzi, przypominają mi się słowa Marilyn Monroe, że i tak wszyscy kiedyś spotkamy się w łóżku. Tylko co nam to da na dłuższą metę...
Nie uważało się jak się robi, tak teraz będzie trzeba robić jak się uważa Efekt? Dodatni przyrost naturalny
Podobno kontakt powinien inicjować facet, bo wtedy widać, że mu zależy, ale jeżeli zacznie kobieta, to znaczy, że powinna się bardziej starać?
Jak już kiedyś na naszym forum napisałem, jest taka łacińska maksyma: przed nawiązaniem przyjaźni należy się zastanowić, po jej nawiązaniu zaufać, bo to nie jest tak pstryk palcami i już jest - obojętnie czy jest to tylko koleżeństwo, przyjaźń czy coś więcej. By miała szansę rozwinąć się jakakolwiek relacja między ludźmi, musi być chęć do rozmowy, kontaktów po obu stronach i wiedza gdzie są granice, których nie powinniśmy przekraczać zwłaszcza na początku. Inaczej to lipa. Kiedy tylko jednej osobie zależy na tej znajomości i jednak stara się podtrzymać tę relację, to z upływem czasu, coraz bardziej zdaje sobie sprawę, że jednak nie warto było się starać o czyjeś względy (cokolwiek miałoby to oznaczać) i prędzej czy później, taka znajomość umrze. Nie widzę nic w tym zdrożnego, aby to kobiety także zaczepiały facetów, czy jak piszecie, starały się bardziej. Jeśli ktoś nam się podoba i jest warty "zachodu", to czemu nie zawalczyć o niego?