Skocz do zawartości

A- A A+
A A A A
Zdjęcie

Jak napisać pracę mgr z pedagogiki? - kilka rad, by dodać odwagi :))


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
18 odpowiedzi w tym temacie

#1 Promek

Promek

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 107 postów

Napisano 13 wrzesień 2009 - 12:12

Kiedy 5 lat temu zaczynałem studia, to na każdym zjeździe byłem przekonany, że pewnie jest moim ostatnim, a na dodatek nawet nie sądziłem, że będzie mi dane napisać pracę magisterską. W obecnej chwili czekam na obronę i uważam, że dostąpiłem prawdziwej Łaski Bożej, że doszedłem do takiego etapu. Gdybym może trafił wcześniej na poniższe przemyślenia, to może broniłbym sie w czerwcu, a nie kilka miesięcy później.

Moje uwagi będą dotyczyły pracy migisterskiej z pedagogiki, ale większość rad i spostrzeżeń z powodzeniem będzie można zastosować i w innych dziedzinach nauki :)

Praca magisterska składa się z 3 części: teoretycznej, metodologicznej oraz empirycznej. Każda z nich może zawierać np. po 2 rozdziały.

Jeśli chodzi o część teoretyczną, to - jeszcze przed ukierunkowaniem przez promotora - znając temat powinniśmy już kserować, bądź robić zdjęcia aparatem (np. takim za kilka stów - nie musi być jakiś wypasiony; ja zdjęcia stron wrzucałem na kompa i czytałem sobie później, przełączając widok podglądu zdjęć z dokumentem, w którym pisałem mgr). Kumpel mi zawsze powtarzal, bym kserowal, ile tylko dam rade i mnie stać ;-P - wszystko, co może wiązać się z tematem pracy. Oczywiście większą wygodą jest korzystać z kser, niż przełączać ekrany na kompie między zdjęciami, a Wordem (mgr). Aha, jeszcze jedna uwaga: zrobienie takich zdjęć, by potem obrabiać je programem wyłuskającym treść (np. Fine Reader czy jakoś tak), jest pracochłonne, żmudne i trudne - ja z czegoś podobnego zrezygnowałem zupełnie, ale wiem, że niektórzy to stosują. Dla mnie to się nie opłaciło.

Co kserujemy? Ano stronę tytułową, następną - z rokiem wydania i wydawnictwem, spis treści (by później wiedzieć, gdzie szukać zawartości, która w przyszłości może okazać się także pomocna, wbrew początkowym założeniom). Poza tym spis treści służy do nazewnictwa poszczególnych podrozdziałów w części teoretycznej. Należy pamiętać, że w pracy trzeba będzie napisać WSTĘP i ZAKOŃCZENIE, a także WNIOSKI w podsumowaniach, zatem warto też skserować materiały właśnie na te zagadnienia.

W części teoretycznej za podrozdziały i ich tytuły służyły mi rozdziały - i ich tytulatura ;) - z poszczególnych książek/artykułów. W mojej pracy zdarzały się takie podrozdziały, np. liczące 3-4 strony, gdzie przypisy pochodziły właśnie z jednego rozdziału danej pozycji książkowej i umieszczałem je jeden pod drugim, stosując w kółko: "Tamże" (ibidem). I przeszło jakoś :) A wcześniej sądziłem, że taką pracę promotor raczej przekreśli. Mi nic nie przekreślił. Nie wiem, czy to tylko ja miałem takie szczęście do promotora czy innym także się upieka... ;-) Ale skoro u mnie przeszło, to może warto się nie podłamywać niepotrzebnie (jak ja to robiłem), tylko działać...?

Jeśli chodzi o część metodologiczną, to jest to po prostu przepisanie "kilku" zdań z różnych książek metodologicznych. Promotor raczej wskaże, czego tu oczekuje. U mnie w tej części też zdarzyło się, że pisałem kilka kartek posługując się fragmentami z jednej książki - ale to także "przeszło" :) Znowu biadolenie z tego powodu nie było potrzebne.

Długo nie zabierałem się za część empiryczną, gdyz nie umiałem robić tabelek i wykresów oraz "osadzać" ich w dokumencie. W instrukcji Worda 2007 jest to tak nieprzejrzyście i mętnie napisane, że bałem się cokolwiek zaczynać w tym względzie. A rzeczywistość okazała się prościutka i nieskomplikowana - tabelki robiłem poprzez Wstawianie/Tabela/Wstaw tabelę/Autodopasowanie do zawartości. Ważne, by wiedzieć, ile potrzeba kolumn i wierszy, potem odpowiednie komórki trzeba scalić - wszystkie tabelki miałem najpierw wyrysowane na papierze - wówczas widać, w jaki sposób działać na ekranie z Wordem. W ogóle tabelki i wykresy - za radą koleżanki - umiesciłem w osobnym pliku Worda. To było bardzo dobre rozwiązanie. Potem wystarczy zaznaczyć powstałą tabelę, wybrać Kopiuj i wkleić w miejsce promptera w głównym pliku z mgr. Tabela przyjmie wygląd dokumentu docelowego (jesli tak jest w opcjach Worda), ale możemy to zmienić w prawym dolnym rogu przeniesionej tabelki i zaznaczyć Zachowaj formatowanie źródłowe. Prościzna. Zawartość tabelek formatujemy identycznie, jak tekst - za pomocą wyrównania do lewej, prawej czy wyśrodkowania.

A co do wykresów, to też nic skomplikowanego. Ja korzystałem ze: Słupkowy/Skumulowany słupkowy (miałem zazwyczaj dużo pojęć do zobrazowania). Zakres przeciągałem jedynie na dwie kolumny, bo potrzebowałem tylko nazwy badanego zjawiska oraz jego wartości. Gdy nie mieściły się wszystkie pojęcia (np. znikały kolejno nieparzyste), to wystarczyło rozsunąć wykres za dolną linię (podstawę). Osadzamy wykres identycznie, jak tabelkę. Gdybym ja to wiedział wcześniej... ;p

Zdarzyło się mi, że nagle zaczął zawijać się tekst wokół jednej z tabelek - kiedy pisałem treści nad nią, tekst przepływał obok, a tabelka stała nieporuszona w miejscu. Wystarczyło kliknąć na właściwości danej tabeli i odznaczyć zawijanie tekstu, które w jakiś sposób samo (?) sie włączyło.

Kiedy robiłem spis treści, to numery stron nie ustawiły mi się idealnie jedna pod drugą. Bo używałem kropek (np. Bibliografia............................................................... str.148). Najlepiej jest zrezygnować z kropek czy spacji i używać tabulatora. Wówczas liczby ustawiają się dokładnie jedna pod drugą.

Przy drukowaniu czasem wydruk nie zgadza się z tym, co widać na ekranie. (Sprawdza się to ustawiając kursor na żądanej stronie i klikając Podgląd wydruku). Może to być spowodowane tym, że wcześniej został otworzony inny dokument, coś może być w tle, np. internet itp. W takiej sytuacji ja wyłączałem komputer, włączałem ponownie i ładowałem TYLKO plik przeznaczony do drukowania. Wówczas wszystko było w porządku.

Nie trzeba przejmować się liczbą pozycji w bibliografii - mi udało się nazbierać ponad 50, ale widziałem pracę z 35 książkami i to też było dopuszczalne :)

PS. Jak jeszcze sobie coś przypomnę, to będę dopisywał :)

Aha - często "minus" nie chciał zamienić się w myślnik. Szczególnie podczas wpisywania w środku zdania. Nie wpadłem, by iść na koniec, tam pomyślnie "wywołać" myślnik, skopiować go i wstawić we wcześniejsze miejsce. Tak jest najszybciej, można też wyszukać myślnik we wcześniejszym fragmencie pracy i go skopiować.
  • 0
Spalić wszystkie pieniądze Świata.
Nierób.

#2 Balbina

Balbina

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 661 postów

Napisano 13 wrzesień 2009 - 13:07

Kiedy robiłem spis treści, to numery stron nie ustawiły mi się idealnie jedna pod drugą. Bo uzywałem kropek (np. Bibliografia............................................................... str.150). Najlepiej jest zrezygnować z kropek czy spacji i używać tabulatora. Wówczas liczby ustawiają się dokładnie jedna pod drugą.

Aby spis treści wyglądał idealnie to nie używa się tabulatorów tylko istnieje takie coś jak "automatyczny spis treści", tak samo na końcu w pracy można umieścić automatyczny spis tabel/wykresów/schematów/ rysunków itp.

Jak nam się coś na stornach poprzesuwa, wystarczy kliknąć aktualizuj spis i już spis odpowiada poprzesuwanym elementom na stronie :P
  • 0
...uparcie do celu tylko iść
na innych nie patrzeć często zbyt
dla siebie zbierać gwiazdy...

#3 Promek

Promek

    Mruk

  • Użytkownik
  • PipPipPipPip
  • 107 postów

Napisano 13 wrzesień 2009 - 14:54

Ja tak pisałem swą pracę, że żadna "automatyka" by raczej nie zadziałała... ;-P
W ogóle Word ma dużo takich opcji ułatwiających życie - tj. pisanie - ale trzeba sie w nich choć odrobinę orientować... :-)
  • 0
Spalić wszystkie pieniądze Świata.
Nierób.

#4 Marcel150

Marcel150

    Widz

  • Użytkownik
  • Pip
  • 1 postów

Napisano 03 kwiecień 2014 - 09:33

Witam wszystkich piszących forumowiczów! Ja tez bronie się za niedługo z pedagogiki i dzieki znajomemu znalazłem pewna strone. Miałem z tym całym pisaniem niezłe problemy, na które nie mogłem uzyskac szybkiej odp., dlatego zajrzałem tutaj: bezl.jpg Bardzo sobie cenie te pomoc! Zachęcam!


Użytkownik marder edytował ten post 03 kwiecień 2014 - 19:58
usunięto link do strony www - reklama!

  • 0

#5 __ANIOLEK__

__ANIOLEK__

    Orator

  • Super Moderator
  • 6290 postów
  • Skąd:home

Napisano 03 kwiecień 2014 - 10:28

Witam wszystkich piszących forumowiczów! Ja tez bronie się za niedługo z pedagogiki i dzieki znajomemu znalazłem pewna strone. Miałem z tym całym pisaniem niezłe problemy, na które nie mogłem uzyskac szybkiej odp., dlatego zajrzałem tutaj: linka nie ma i nie będzie, czysta reklama - moderator. Bardzo sobie cenie te pomoc! Zachęcam!

 

Niezaprzeczalnym jest fakt, że to czysto reklamowy post (złamanie regulaminu, punkt 6). Zdecydowanie gorsze jest zachęcanie innych do zaglądania na stronę internetową z otwartymi propozycjami kupienia gotowych prac dyplomowych. Bardzo nisko cenię sobie ludzi, którzy korzystają z takich rozwiązań i później taką pracę podpisują swoim imieniem i nazwiskiem. Żenada!!!


Użytkownik __ANIOLEK__ edytował ten post 03 kwiecień 2014 - 16:37

  • 3

"Stań twarzą zwróconą do słońca, a cień pozostanie za tobą". /Teresa Lipowska/

 

"Śmiech jest masażem dla brzucha! Uśmiech jest masażem dla serca!".

 

 


#6 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 03 kwiecień 2014 - 17:15

Zdecydowanie gorsze jest zachęcanie innych do zaglądania na stronę internetową z otwartymi propozycjami kupienia gotowych prac dyplomowych. Bardzo nisko cenię sobie ludzi, którzy korzystają z takich rozwiązań i później taką pracę podpisują swoim imieniem i nazwiskiem. Żenada!!!

 

Co się dziwisz? Jest zapotrzebowanie na takie usługi, to i jest rynek z chętnymi na napisanie takiej pracy za kasę :( Sęk w tym, żeby tego typu zjawisko nie przybierało do rangi studenckiej patologii... A dla odróżnienia osób, które kupiły swoją pracę, proponuję nadawać im tytuł magistra z kropką - mgr. Jan Nowak ;)


  • 3

#7 Kicia

Kicia

    Narrator

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPipPip
  • 2065 postów
  • Skąd:Warszawa-Targówek

Napisano 03 kwiecień 2014 - 22:00

Jest również dziwny popyt na fałszywe testy ciążowe i nie jest to proceder zabroniony według prawa, więc interes kwitnie i nie zarabiają na tym wyłącznie kobiety ciężarne, które akurat tłumaczą swoje postępowanie chęcią poprawy finansów dla mającego się narodzić dziecka. - Według mnie jest to podobnie nieetyczne, jak proceder handlu pracami dyplomowymi, bo obydwa procedery mają na celu to samo - ogólnie ujmując, jest to oszustwo.


  • 0
Bądź jak ptak, który, gdy siada na gałęzi zbyt kruchej, czuje, jak spada, lecz śpiewa dalej, bo wie, że ma skrzydła.
Victor Hugo

#8 the

the

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 290 postów
  • Skąd:Pomorze

Napisano 04 kwiecień 2014 - 07:36

nie sądzę, aby zarabiały na tym ciężarne, jak sugerujesz - pozytywny test kosztuje max. 20 zł, a raczej kobiety, które je kupują, bo mają w tym swój cel.

co do części tych "porad" z pierwszego posta, to szkoda gadać.. proponuję odwołać się do fachowych książek nt. pisania prac.


  • 1
Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu.

#9 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 04 kwiecień 2014 - 07:48

Nie sądzę, aby zarabiały na tym ciężarne, jak sugerujesz - pozytywny test kosztuje max. 20 zł, a raczej kobiety, które je kupują, bo mają w tym swój cel.

 

Oczywiście - zazwyczaj chcą oskubać faceta... http://menstream.pl/...,0,1421557.html


  • 1

#10 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 04 kwiecień 2014 - 14:51

Ludziska! Ale żeś wyjechał z tym poradnikiem. Myśleć, myśleć i czytać książki, a pisanie będzie relaksem bez poradników. Nom i jasna sprawa: czuć temat.

Z tym pisaniem prac to faktycznie jest zapotrzebowanie. Ja już na swoim roczniku widzę takich geniuszy. Każde kolokwium to dla nich masa teczek, a na każdej wyskubane ściągi. Jak egzamin jest ustny to biedactwa się pocą i już nie mają 5 w indeksie. Potem taki pedagog albo właściwie antypedagog czego może nauczyć? Jedzie dziewczynisko na najłatwiejszym programie nauczania, a dzieci marnują czas na zajęciach.

Takim powinni nadawać tytuł MAGISTERA!


Użytkownik Paulla edytował ten post 04 kwiecień 2014 - 15:03

  • 1
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#11 Lilith

Lilith

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 423 postów

Napisano 18 kwiecień 2014 - 17:31

Studia pedagogiczne to całkowite marnowanie czasu. Moim zdaniem. Najłatwiejsza droga wyboru dla papierka, którym i tak można sobie tyłek podetrzeć, bo bez dodatkowych fakultetów, kierunków i tak czeka praca w call centre. Większość Pedagogów prześlizguje się z roku na rok aby tylko zaliczyć na tzw. "pande" ( pan da 3) więc czemu tak się wszyscy dziwią, że prace magisterskie są ściągane z neta, pisane przez innych itd? Zwyczajnie znalazł się ktoś mądrzejszy, kto zarabia pieniądze na tych leniwych, mniej zdolnych, olewających studia (niepotrzebne skreślić). Skoro można kupić sobie maturę na bazarku to czemu nie pracę magisterską?

 

Jesteśmy jednym z lepiej wykształconych narodów, co roku wypuszczamy masę nowych magistrów i co z tego?

Co z tego skoro po studiach nie można znaleźć pracy w zawodzie? Zarobki są śmiesznie niskie? Ludzie po szkołach emigrują za granicę, aby tam się dowiedzieć, że nasze Polskie uczelnie i wykształcenie nie są brane pod uwagę (poza kilkoma wyjątkami UW, UJ, AGH itd). Natomiast gdy do nas przyjeżdża obcokrajowiec po jakimś mało znaczącym uniwersytecie w swoim kraju, pracodawcy sikają po nogach z podniety, że mają u siebie światowego człowieka.


Użytkownik Lilith edytował ten post 18 kwiecień 2014 - 17:41

  • 0

#12 Gość_kuba_*

Gość_kuba_*
  • Gość

Napisano 19 kwiecień 2014 - 00:38

Jesteśmy jednym z lepiej wykształconych narodów, co roku wypuszczamy masę nowych magistrów i co z tego?

Co z tego skoro po studiach nie można znaleźć pracy w zawodzie? Zarobki są śmiesznie niskie? Ludzie po szkołach emigrują za granicę, aby tam się dowiedzieć, że nasze Polskie uczelnie i wykształcenie nie są brane pod uwagę (poza kilkoma wyjątkami UW, UJ, AGH itd). Natomiast gdy do nas przyjeżdża obcokrajowiec po jakimś mało znaczącym uniwersytecie w swoim kraju, pracodawcy sikają po nogach z podniety, że mają u siebie światowego człowieka.

 

Ot polski paradoks... Tylko to z niczego się nie wzięło i są to konsekwencje określonych decyzji...
Fakt, mamy kupę młodych ludzi z wyższym wykształceniem, ale:

  1. na początku przemian, zdezawuowano szkolnictwo zawodowe i średnie techniczne - likwidowano "jak leci" zawodówki i technika, dziś powoli wraca się do tego szkolnictwa,
  2. poradnictwo zawodowe działające w szkołach pomagające wybrać zawód leży...,
  3. spora część z maturzystów nie powinna się znaleźć na studiach - raz, że uległa mitowi o łatwiejszym znalezieniu pracy po studiach. Na początku przemian może i tak było, dziś i dwa fakultety z biegłymi językami są niewystarczające, a po drugie, jest spore zapotrzebowanie na konkretne zawody, nie każdy musi być magistrem,
  4. powstała masa przeróżnych prywatnych szkół wyższych mających swe placówki nawet w Pipidowie Małym, których dorobek naukowy jest pod znakiem zapytania, przekładający się na dostępność kosztem jakości kształcenia młodych ludzi, jak i pozycję uczelni w szkolnictwie europejskim czy światowym. To też się przenosi na postrzeganie absolwentów takich szkół przez potencjalnych pracodawców,
  5. kształci się ludzi w kierunkach nieprzystających do realiów rynkowych (większość licencjatów czy magistrów kończy uczelnie o profilu humanistycznym zamiast technicznym),
  6. co z tego, że mamy kupę ludzi z wyższym wykształceniem, jak spora z nich część jest wtórnymi analfabetami nierozumiejąca wiadomości czy instrukcji obsługi pilota, posługująca się schematami myślowymi zamiast logicznym myśleniem?
  7. pracodawcy też nie są bez winy, wykorzystują sytuacje i kruczki prawne doprowadzając do różnych patologii związanych ze stażami absolwenckimi...

Żeby było jasne, cieszę się z tego edukacyjnego sukcesu, tylko czy musi być za każdą cenę?


Użytkownik kuba edytował ten post 19 kwiecień 2014 - 13:50

  • 1

#13 Marcella13

Marcella13

    Podpowiadacz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPip
  • 270 postów

Napisano 19 kwiecień 2014 - 08:38

witajcie..

Lilith,co do Twej opinii o studiach i absolwentach pedagogiki - w zupełności mam to samo zdanie. wiem,ze gromy spadną na moją głowę, ale słowo daje,gdy potrzebuję, by jakims trudnym uczniem zajął się pedagog - nie ma z kim rozmawiać!  no nie ma. I już. Nie umieją prawidłowo zdiagnozować ,a co z terapią? nic. I rzeczywiście dochodze w końcu do wniosku,że oni nic nie umieją w takim razie po co studiować coś,czym sie nie będzie w życiu posługiwać.. ? odpowiedź jedna - by miec magistra.Zawsze to nie trzeba sie uczyć po nocach, ani ślęczec nad projektami, ani biegac po klinikach...

Ostatnio poszukuę specjalisty od dyskakalkulii do chłopaczka 17 letniego...na tyle ile absolwentow skończyło różne studia związane ze szkolnictwem..na tyle ich wszystkich...znajduje sie może jeden zdatny do pracy z dyskalkulikiem.Zgroza normalnie...A pieniędzy to by sie chciało,ze ho ho..pozdrawiam


  • 1

#14 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 19 kwiecień 2014 - 11:53

Wcale gromy na Was nie spadną, gdyż sama jako pedagog zgadzam się z Waszymi opiniami. Większość ludzi idzie na pedagogikę, bo jest "łatwo",  ale nie zdają sobie potem sprawy, że umiejąc jak ja to określam prawie nic, krzywdzą swoich podopiecznych. Cóż to za terapeuta, który nie wie jak się diagnozę stawia? Cóż to za pedagog, który nie ma pojęcia, że aby być dobrym w swoim zawodzie same studia pedagogiczne to zbyt mało, dlatego osobiście uważam, że aby dostać się na studia pedagogiczne powinien być przeprowadzony egzamin wstępny. Ja przez cały okres studiów mam bardzo mało wolnego czasu w przeciwieństwie do mojego rocznika. Staram się odwiedzać różne placówki, organizacje, nawiązać kontakty z praktykami. Dyskalkulia to jeszcze nic, zapytajcie pedagogów o dyspraksję to będzie jazda. 

Niestety w Polsce nie promuje się ludzi znających się na tym, co robią, a wspiera się tych, co czesne płacą na czas.... No, bo skoro płaci -  jest ok. To staje się już popularne nawet na wielu uniwerkach, które kiedyś wzbudzały mój szacunek, a dziś szanuję już tylko siebie za swoje poglądy. Dawniej ludzie wykształceni stanowili elitę, a teraz część tej elity prosi mnie, by napisać im CV. Idzie taki pedagog do szkoły i co robi? A no siedzi w pustym gabinecie! Jak go pytam dlaczego to słyszę: "Eeee no, bo widzi Pani tera takie czasy, że dziecko nie przyjdzie do pedagoga" No to ja mówię: "No nie przyjdzie jak pedagog niczego rozsądnego nie ma w ofercie, a program profilaktyczny pobiera z sieci".


Użytkownik Paulla edytował ten post 19 kwiecień 2014 - 12:04

  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#15 Lilith

Lilith

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 423 postów

Napisano 19 kwiecień 2014 - 15:23

Dziecko nie przyjdzie do pedagoga nie dlatego, że ten nie ma genialnej oferty, a dlatego, że zwyczajnie się wstydzi. Wstydzi się rówieśników i samego pedagoga. Jeśli faktycznie w klasie jest dzieciak, który potrzebuje wsparcia pedagogicznego, to wychowawca powinien to wyłapać i udać się z uczniem do szkolnego pedagoga. Nauczyciele też kończyli przygotowanie pedagogiczne, liznęli trochę psychologii i powinni mieć jakieś o tym pojęcie. Kolejna sprawa to taka, że pedagog to nie psycholog dziecięcy, więc też cudów nikt się po nim nie powinien spodziewać. Czasy też się zmieniły niestety i dzisiejsza młodzież jest zupełnie inna niż 15 lat temu. 


  • 1

#16 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 19 kwiecień 2014 - 16:46

Mnie się tam jakoś dzieciaki nie wstydzą i są w różnym wieku, a zadaniem pedagoga jest właśnie zrobić to w taki sposób, by nie czuli wstydu ani nauczyciele, ani dzieci czy rodzice. więc coś jednak w tej ofercie musi być skoro ja, mimo młodego wieku, mam co robić a inni nie :)


Użytkownik Paulla edytował ten post 19 kwiecień 2014 - 16:47

  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#17 Lilith

Lilith

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 423 postów

Napisano 19 kwiecień 2014 - 17:38

I super, że się nie wstydzą. Ja nie napisałam,  że wszędzie tak jest, i że jest to regułą. Jednak słowo oferta w Twoich wypowiedziach jakoś tak mnie zniechęca. Oferta bardziej mi się kojarzy ze sprzedawca, handlowcem, który ma super ofertę, jedyną najlepszą i nią przyciąga nowych klientów. Czyli, że jak to wygląda? Spotykasz rodziców dzieciaka, który ma problemy w szkole i mówisz do niech " drodzy państwo mam wspaniałą ofertę, która pomoże dziecku". Gryzie mi się słowo oferta z zawodem pedagoga, psychologa, terapeuty. Może jestem jakaś dziwna, może się czepiam, ale takie mam zdanie.


  • 0

#18 Paulla

Paulla

    Gawędziarz

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPipPip
  • 897 postów
  • Skąd:Gniezno

Napisano 19 kwiecień 2014 - 18:01

Jak spotykam podopiecznych to mówię, co możemy zdziałać, a w Internecie jest to zwyczajnie oferta, czyli to jakie konkretnie mam uprawnienia. Dobry specjalista nie wybiera klientów, ale to oni wybierają jego usługi :) Przychodząc na terapię osoba musi wiedzieć, czym ja dysponuję i czy to jej odpowiada, jeśli nie to mówię zwyczajnie, że musimy się rozstać i kieruję takiego klienta do innej osoby. Nic na silę, bo wtedy to nie jest pomoc tylko męczarnia. Z dziećmi jest podobnie. One są bardzo czujne i muszą wiedzieć, ze dajesz im pokierować tym, co robią, ale pod twoim nadzorem. Ja jestem tylko narzędziem. Już podczas pierwszego spotkania ustalam wspólnie z podopiecznym zasady pracy, a on może je lekko zmodyfikować, ale wie, że ma granice, których oboje nie przekraczamy. Z małymi dziećmi też to się robi tylko w wersji obrazkowej. A jak jest bunt.... wtedy pozwalam mu wyjść na zewnątrz, ale nie zwracam na niego uwagi, jak się wszystko wycisza wtedy możemy o tym pogadać. 

Myślę, że w pracy z ludźmi ważny jest styl dopasowania się, czyli jak gadam z młodzieżą to nie zakładam marynarki i nie mówię o paradygmacie dobrego zachowania :) bo spotkanie by trwało może 60 sekund.. Zazwyczaj nauczyciele zaczynają od:

"Ty musisz....."

"Bo jak nie....."

"Zobacz jaki Tomuś jest mądry, bierzcie z niego przykład!"

"Za moich czasów...."

A co to dzieciaka obchodzi jak było za czasów starej baby. On żyje tu i teraz :)

Jeny się rozpisałam ............ Ufffffffffff!


Użytkownik Paulla edytował ten post 19 kwiecień 2014 - 18:14

  • 0
"Wszystkie niejasne pojęcia muszą upaść nim uczeń może nazwać siebie mistrzem..." Bruce Lee
"Trzeba mieć niemało odwagi, aby się ukazać takim jakim się jest naprawdę." Søren Aabye Kierkegaard

#19 Lilith

Lilith

    Sufler

  • Użytkownik
  • PipPipPipPipPipPip
  • 423 postów

Napisano 19 kwiecień 2014 - 18:04

Paulla ja Ciebie nie pytam jaką masz taktykę pracy :) sama jestem pedagogiem i nauczycielem, i wiem jak pracować z dziećmi. Zwyczajnie wali mnie po oczach słowo oferta :)


Użytkownik Lilith edytował ten post 19 kwiecień 2014 - 18:05

  • 0


Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych